10.07.2014

Sezon 2, rozdział 22






„Dużo rzeczy pozostaje poza zasięgiem naszej wiedzy”




Kolejny dzień, ten sam schemat. Wstałam z łóżku i powędrowałam do łazienki. Odprawiłam poranną toaletę, a następnie poszłam do garderoby gdzie ubrałam krótkie, jeansowe spodenki, jakiś t shirt, która włożyłam w spodnie, a do tego jakieś trampki. Za oknem świeciło słońce, więc był to odpowiedni strój na dzisiaj.

Zeszłam na dół, jednak nigdzie nie mogłam znaleźć Florence. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Wybór padł na płatki, gdyż nie miałam ochoty na nic innego. Wsypałam czekoladowe kuleczki do miski, po czym zalałam je mlekiem.

Zjadłam i odstawiłam naczynie do zmywarki. Wciąż myślałam, gdzie znajduje się teraz Florence. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Zniknęła jak kamień w wodę.

-Szukałaś mnie?- usłyszałam za sobą, złapałam się za serce, które ze strachu zaczęło mocniej bić.

-Bo dostanę zawału- powiedziałam próbując unormować oddech.

-Wybacz, ale szukałaś mnie i…

-Skąd wiesz, że cie szukałam?

-Zapomniałaś, że słyszę twoje myśli?

-Ugh.

-Muszę wiedzieć co knujesz.- na jej słowa wystawiłam język i udałam naburmuszoną- Oj, nie gniewaj się. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Jedziesz z Niallem nad jezioro, na trzy dni.

-Dlaczego z nim?

-Zarząd tak chce, a ty, znaczy Barbara podpisała umowę, która do czegoś zobowiązuje między innymi do spotykania się z nim.

-Oh, kiedy wyjeżdżam?

-Za niecałą godzinę.

-Co? Dlaczego mnie nie obudziłaś? Ja nie zdążę się spakować. Ugh

Wybiegłam z kuchni i w bardzo szybkim tempie dotarłam do sypialni. Z garderoby wyjęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Tylko te najpotrzebniejsze rzeczy. Na szczęście wszystko zmieściło się w jednej walizce.  Odetchnęłam z ulgą i oparłam się o łóżko. Trzy dni z Niallem. Całe trzy dni. Sam na sam. Niezupełnie. Zapewne paparazzi zjawią się, aby robić nam zdjęcia, więc to nie będzie jakiś romantyczny wyjazd we dwoje.. Ale! Rose, zatrzymaj się. Przecież to tylko udawanie, tak? Ty już nic do niego nie czujesz, tak? Rose?!

-Rose, zejdź na dół ktoś do ciebie- po jej słowach usłyszałam dzwonek.

Lekko zestresowana chwyciłam walizkę, próbując w miarę szybko i ostrożnie zejść na dół. Gdy dotarłam do drzwi, wzięłam głęboki wdech i je otworzyłam. Za drzwiami stał on. Jak zwykle idealny. Blond włosy zaczesane do góry, biała koszulka, jeansowa kamizelka, jeansy i białe air force. Mój wzrok powędrował na jego twarz, której nie zdobił żaden uśmiech, było mu wszystko obojętne. Gdybyś wiedział..

-Cześć- powiedziałam cicho, na co odpowiedział mi tym samym.

Zabrał moją walizkę, nawet nie pytając się mnie o zdanie, po prostu mi ją wyrwał. Nic nie powiedziałam, tylko szłam za nim w kierunku windy. Weszliśmy do środka i czekaliśmy, aż odstawi nas na parter. Gdy przechodziliśmy przez hol, ten przemiły portier posłał mi uśmiech, którego nie mogłam nie odwzajemnić. To było bardzo miłe z jego strony.

Niall otworzył mi drzwi od swojego samochodu, do którego wsiadłam. Zamknął, nie trzasnął, bardzo mocno drzwiami. Nie powiem, zdziwiło mnie jego zachowanie, chociaż wiedziałam też, że nie chce spędzać ze mną czasu, chociaż były to tylko dwa dni.

-Powiesz mi gdzie jedziemy?- spytałam gdy odpalił samochód.

-Nad jezioro- odpowiedział obojętnie.

-Tyle to wiem i ja. A dokładniej?

-Nie powiem ci nazwy, bo sami mi nie powiedzieli.

-To jak wiesz, gdzie jechać?

-Widzisz ten samochód przed nami?- zapytał, a ja po raz pierwszy spojrzałam na przednią szybę, i faktycznie był. Pokiwałam głową- On nas poprowadzi, to jakiś koleś od zarządu.

-I będzie tam przez cały czas?

-W pewnym sensie.

-Oh.

-No.

-Niall… ja wiem, że nie chcesz ze mną nigdzie jechać, ja.. przepraszam.. przykro mi..- westchnęłam- Zepsułam ci dzień i pewnie kolejny też zepsuję.. Przepraszam..

-To zarząd tak chciał, a my musimy się przystosować.

-Przepraszam.

-Czegoś tu nie rozumiem, dlaczego mnie przepraszasz? Dlaczego starasz się być miła. Zawsze mi dogryzałaś, a teraz? Co się z tobą dzieje?

-Ja po prostu, nie chce mieć wrogów, chcę żyć w zgodzie z innymi.

-W zgodzie z innymi? Może jesteś chora? Gorączka zmienia ludzi.

-Zmieniłam się- powiedziałam patrząc na niego.

-Tacy ludzie jak ty się nie zmieniają.

Popatrzyłam na niego zszokowana. Czy on to naprawdę powiedział? Zabolało. Bardzo zabolało. Zacisnęłam usta i pięści, czując łzy zbierające się pod powiekami. Nie chciałam się rozpłakać, a zwłaszcza przy nim. Skoro tacy ludzie jak ja się nie zmieniają, to…?

-Zatrzymaj się- powiedziałam zdenerwowana.

-Co?

-Zatrzymaj się- powtórzyłam tym razem bardziej pewnie.

-Po co?

-Po prostu się zatrzymaj.

Po kilku sekundach poczułam jak auto zwalnia, a następnie całkowicie się zatrzymuje. Wysiadłam z pojazdu i podeszłam do bagażnika, skąd wyjęłam walizkę. Zatrzasnęłam klapę, odwróciłam się i poszłam. Tylko nie wiem gdzie dokładnie. Skierowałam się w drogę, którą jechaliśmy, więc sądziłam, że dotrę do Londynu. Westchnęłam, jednak nie zatrzymałam się. Z kieszeni spodni, wyjęłam telefon sprawdzając na nim godzinę. 12:10. Jakieś piętnaście minut temu wyjechaliśmy, więc w takim tempie powinnam być za około pół godziny, jak nie dłużej. Nie obchodził mnie teraz zarząd, on, po prostu nic mnie nie obchodziło. Byłam zła, nie wściekła! Czułam się upokorzona. On naprawdę tak o mnie myślał? Wiem, że Barbara była dość specyficzną osobą, Niall poznał ją taką, ale nie chce poznać mnie w innej postaci.  Nawet nie wyobraża sobie ile trudu włożyłam w to, aby wrócić na ziemię. I jak na złość przydzielili jej Barbarę jako ciało, którym ma być. Czy to nie absurdalne? Przecież mogli wybrać kogoś zupełnie innego. Choćby jakiegoś chłopaka, to by mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Może byłabym Liamem, albo Harrym, albo którymś z reszty? Byłabym przynajmniej blisko Nialla, jednak nie wystarczająco blisko. Bycie Barbarą miało także kilka plusów. Mogłam być z nim, przytulać, całować go i to mimo wszystko było niesamowite. Chciałam tego, ale… no właśnie „ale”…

-Barbara nie wygłupiaj się, wracaj – usłyszałam za sobą jednak szłam dalej, nie mam zamiaru nigdzie z nim jechać.

-Po co masz marnować czas z takim człowiekiem jak ja?

-To nie miało tak zabrzmieć..

-Posłuchaj, wiem, że mnie nie lubisz, ale mógłbyś wykazać choć trochę entuzjazmu na ten wyjazd oraz nie obrażać mnie. To wszystko, wystarczyłoby mi tylko tyle.

-To nie tak, że cie nie lubię, po prostu…

-Dobra skończ, nie chcę o tym rozmawiać.

-Gdzie idziesz?

-Wracam do Londynu.

-Ale zarząd…

-W dupie mam zarząd! Ciebie też! Zamknij się wreszcie!- emocje buzowały, przez co wybuchłam, ten człowiek doprowadza mnie do takiego stanu.

-Uspokój się, wsiadaj do samochodu, a ja postaram się jakoś zachowywać- powiedział.

Uwierzyć mu i wsiąść do auta, czy iść dalej? Chyba…




..................................
Nie mam za bardzo czasu, aby się rozpisywać więc wstawiam tylko rozdział i liczę na jego ocenę. Pozdrawiam :)




5 komentarzy:

  1. Jaoepwkaoxj wracaj do tego pierdolonego auta! Chce już nowy *.* Może Niall zauważy w niej Rose *.*
    Http://hard-niall-ff.blogspot.com/ zapraszam też do siebie :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam twojego bloga na rejestr blogów. Zaciekawił mnie zwiastun, ale mam dwa "ale:
    1) Czy możesz napisać w kilku zdaniach o czym jest twoja historia?
    2) Czy mogłabyś zmienić kolor czcionki przy rozdziałach. Ta biała czcionka bardzo utrudnia czytania i niestety w tym momencie pasuję :(
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest rewelacyjny! <3
    Next!
    Zapraszam ;3
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastycznie!
    Co ten Niall?! Czemu tak chamsko... ;C Ale Rose też dobra szczególnie jak wysiadła z samochodu.
    Mam nadzieję, że Ona wróci i pojadą razem i będzie dobrze może się dogadają i kto wiem xdd
    Ja chcę czegoś więcej ; ))
    Pozdrawiam! ; 3

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to chwila, a dla mnie podziękowanie za dobrze wykonaną pracę ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine