„Czasem lepiej nadstawić
drugi policzek niż oddać, to bardziej zaboli wymierzającego nam razy”
Ziewnęłam przeciągle i
spojrzałam na Florence. Była pogrążona we śnie i wolałam żeby tak zostało i
teraz. Powoli i cicho wstałam z kanapy i podążyłam do swojego pokoju. W dłonie
chwyciłam telefon, na którym sprawdziłam godzinę. Dziesiąta. No cóż, nie
spodziewałyśmy się, że seans się przedłuży, aż do rana. Ale nie mogę żałować,
bo mogłam choć na chwilę przestać myśleć. Była tylko telewizja, ja i Florence.
Rozerwałam się i zyskałam lepszy humor. Dzień zaczyna się dobrze..
Weszłam do łazienki i
odprawiłam poranną toaletę. Znowu ten sam schemat. Idę do garderoby, aby
przygotować dzisiejszy strój. Tym razem wybieram bladoróżowy kombinezon, z
krótkimi nogawkami i rękawami, również tej samej długości oraz espadryle koloru
białego. Wkładam na siebie strój, i gotowa schodzę na dół.
Poszłam do kuchni, gdzie
zamierzałam przyrządzić sobie śniadanie. Wybór padł na tosty, gdyż nie chciało
mi się zbytnio nic przyrządzać. Włożyłam chleb do tostera i czekałam aż będzie
gotowy. Gdy wyskoczyły z urządzenia, położyłam je na talerzu i posmarowałam
dżemem truskawkowym. Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować.
-Oh, witaj Rose-
usłyszałam za sobą więc odwróciłam głowę.
-Cześć Florence.-
odpowiedziałam.
-Jak ci się spało?
-Kanapa jest całkiem
wygodna- zaśmiałyśmy się.
-Co racja to racja.
-Co mamy dzisiaj w
planach?
-Twoi rodzice
przyjeżdżają.
-Słucham?- odstawiłam
talerz i popatrzyłam na nią.
-Będą koło szóstej,
posiedzą godzinę albo dwie i pojadą do domu. Muszę cie ostrzec, rodzice Barbary
są nieco sztywni, więc musisz zachować klasę i im się przypodobać.
-Czy to naprawdę konieczne?
-Obawiam się, że tak.
Spokojnie będę tu przez cały czas.
-Jak mam im zaimponować?
-Po prostu grzecznie się
zachowuj, zastanowimy się jeszcze co podamy do jedzenia, ale to później.
-To co mam robić, do
godziny szóstej?
-Uh, no nie wiem.
Pooglądaj coś w telewizji, w Internecie, ja mam ci znajdować zajęcie?
-No przepraszam-
podniosłam ręce w geście obronnym.
-To ja przepraszam,
jestem jakaś zdenerwowana.
-Może lepiej odpocznij?
-Tak, to dobry pomysł.
Poszła do salonu i
ułożyła się na kanapie, natomiast ja zabrałam laptopa z szafki i usiadłam na
jednym z foteli kładąc urządzenie na kolanach. Włączyłam go i zaczęłam
przeglądać jakieś magazyny plotkarskie. Sama nie wiem co mnie tam zaprowadziło,
ale natrafiłam na bardzo ciekawy artykuł, w roli głównej ze mną..
Tego tygodnia, odbywała
się największa impreza roku. Organizatorką była Janet Gray (20 l.). Goście
zjawiali się co kilka godzin, jednak nie znikali tak szybko. Jednymi z nich
była Barbara Palvin (20 l.), przyjaciółka Janet, a także Niall Horan (21 l). Para
sprawiła, że ludzi było coraz więcej, jeden z naszych reporterów również tam
był. Z relacji wydarzeń wynika, że Niall i Barbara nie spędzali razem zbyt
wiele czasu, jednak pod koniec gdzieś się wymknęli. Nie mogło zabraknąć tam też
innych gwiazd, takich jak..
I dalej nie czytałam.
Czyli ktoś mnie widział, widział nas. To niemożliwe przecież zauważyłam
reporterów, wszędzie da się zauważyć flesze. Może byli w przebraniu? Czy ktoś
zechce mi to wyjaśnić? Teraz zdaję sobie sprawę, jak wielka jest cena sławy…
…
Za dziesięć szósta. Cała
zestresowana chodzę z miejsca do miejsca, w celu sprawdzenia, czy, aby wszystko
jest doskonałe. Wiem, że nie powinnam się tym aż tak przejmować, ale chciałam
wypaść przed nimi jak najlepiej. Ubrałam granatową sukienkę, a do tego ciemne
szpilki, wyglądałam elegancko, i na taki efekt liczyłam. Florence w magiczny
sposób spowodowała, że na stole pojawiło się dużo jedzenie, popatrzyłam na nią
ze zdziwieniem, a ona wzruszyła ramionami. Obiecała mi, że przez cały czas,
będzie siedzieć tutaj ze mną i ratować w niezręcznych sytuacjach. To trochę
podniosło mnie na duchu.
Szósta . Dzwonek.
Przynajmniej wiem, że są bardzo punktualni. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je
wpuszczając gości. Przytulili mnie i weszli do środka. Usiedli przy stole
, a ja zaraz po nich. Przez chwilę
panowała cisza, jednak mężczyzna, znaczy mój ojciec, zaczął opowiadać o swojej
firmie. Czy tak wyglądały kolacje z jej rodzicami? Przecież powinno rozmawiać
się o miłych rzeczach, nie związanych z pracą, tylko z rodziną. Nie rozumiem..
- Felix jest bardzo
porządnym człowiekiem, powinnaś go poznać- powiedział na zakończenie.
-George, uspokój się.
Ona już się z kimś spotyka, a nawet jeśli to sama znalazłaby sobie chłopca. –
odezwała się moja mama, której posłałam pełne wdzięczności spojrzenie.
-Właśnie, zapomniałbym.
Jak ma na imię?
-Kto?- spytałam, nie
wiedząc o co mu chodzi.
-Ten twój chłopak.
-Oh, chodzi ci o Nialla-
powiedziałam i napiłam się wody.
-Tak, tak o niego.
Dlaczego nie zjawił się tu dzisiaj?
-Nie zapraszałam go.
-Chyba wypadałoby poznać
przyszłego zięcia- na jego słowa o mało nie wyplułam wody.
-Tato, nie planujemy
jeszcze ślubu, przyjdzie na to czas. Jest nam dobrze tak jak jest teraz. A z
resztą mam dopiero dwadzieścia lat.
-To kiedy przyjdzie czas
na rodzinę?
-Nie wiem. Na razie
skupiam się na karierze, która też jest dla mnie ważna.
-Barbaro, posłuchaj się
mądrzejszych.
-Ale tato! Zrozum, nie
mam zamiaru, jak na razie, zakładać
rodziny. Przyjdzie na to czas. Jestem jeszcze na to za młoda.
-To kiedy będziesz
wystarczająco dorosła?
Zacisnęłam usta w cienką
linie. Musiałam się uspokoić, aby nie wybuchnąć. Ten człowiek doprowadzał mnie
do szału, myślałam, że spędzimy uroczy wieczór, w rodzinnym gronie, a tu takie
coś?
-Smacznego- powiedziałam
i zabrałam się za konsumowanie kolacji.
Ojciec burknął coś pod
nosem, ale nie zwróciłam na niego uwagi. Starałam się opanować emocje. Teraz
naprawdę współczułam Barbarze. Oni są niemożliwi. Znaczy tylko on, a jej matka
siedzi i się nie odzywa. Czyli tak spędzali kolacje? Na wytykaniu błędów i
namawianiu do założenia rodziny? Przecież na każdego przyjdzie czas, aby wyjść
za mąż, urodzić dzieci, wychować je i tak dalej. Nigdzie mi się nie śpieszy, a
Niallowi tym bardziej..
Gdy zjadłam swoją
porcję, spojrzałam na rodziców, którzy również mieli puste talerze. Wstałam od
stołu i zebrałam brudne naczynia, po czym zaniosłam je do kuchni. Wróciłam do
jadalni i usiadłam na wcześniejszym miejscu.
-Tato, możemy
porozmawiać, na jakieś milsze tematy? Jak wam się żyje, co u reszty rodziny?-
zaproponowałam i spojrzałam na niego wyczekująco.
-Barbaro, to nie tak, że
cie do tego zmuszam. Zrozum, starzeję się i chciałbym być na ślubie mojej
córki, albo na chrzcinach wnuczków.
-Rozumiem, ale.. nie
jest taki stary- zaśmiał się na moje słowa- Po prostu jeszcze nie jestem
gotowa.
-Dobrze- westchnął.
-Więc, co u was?
…
-To do zobaczenia-
powiedziałam, odprowadzając rodzinę do drzwi.
-Pa córeczko- uściskali
mnie i odeszli.
Z westchnięciem
zamknęłam drzwi. Poszłam do salonu i wręcz rzuciłam się na kanapę. Byłam
zmęczona, jak nie wiem i nie chciało mi się iść do sypialni. Florence usiadła
obok mnie i głaskała po głowie, przez co jeszcze bardziej chciało mi się spać..
-Rose?
-Hm?
-I jak?
-Okropnie. Są bardzo
wymagający, znaczy tylko ojciec bo mama siedziała cicho, prawie w ogóle się nie
odzywała. Nawet nie wiem jak ma na imię.
-Amelia.
-Co?
-Tak ma na imię-
zachichotała.
-Przepraszam, ale jestem strasznie zmęczona i zbytnio się nie
porozumiem.
-To idź spać, zasłużyłaś
na odpoczynek.
-Oh, nie chcę mi się iść
na górę- mruknęłam.
Florence pokręciła głową
i pstryknęła palcami przez co znalazłam się w sypialni.
-Mam nadzieję, że trafisz do łóżka- zaśmiała się.
.......................................................
Szczerze mówiąc, nie wiem jak mają na imię rodzice Barbary, więc sama nadałam im imiona, a co :)
Um, jako, że powoli zbliżamy się do końca opowiadania, a ja nie chciałabym kończyć z pisaniem postanowiłam, że powstanie nowy blog, jednak jestem ciekawa co wy o tym sądzicie i co chciałybyście przeczytać, bo ja jak na razie nie mam pomysłu. Oczywiście, blog będzie stworzony jeżeli będziecie chciały.
No i to co zawsze. Komentujcie :) Szczerze mówiąc rozdział powinnam dodać jutro lub w niedzielę, ale jestem takim dobrym człowiekiem, że wstawiam dzisiaj.
-Mam nadzieję, że trafisz do łóżka- zaśmiała się.
.......................................................
Szczerze mówiąc, nie wiem jak mają na imię rodzice Barbary, więc sama nadałam im imiona, a co :)
Um, jako, że powoli zbliżamy się do końca opowiadania, a ja nie chciałabym kończyć z pisaniem postanowiłam, że powstanie nowy blog, jednak jestem ciekawa co wy o tym sądzicie i co chciałybyście przeczytać, bo ja jak na razie nie mam pomysłu. Oczywiście, blog będzie stworzony jeżeli będziecie chciały.
No i to co zawsze. Komentujcie :) Szczerze mówiąc rozdział powinnam dodać jutro lub w niedzielę, ale jestem takim dobrym człowiekiem, że wstawiam dzisiaj.
Super:-)
OdpowiedzUsuńŚwietne ;3
OdpowiedzUsuńBlog bede czytać ;]
A co z innym Twoimi blogami ?
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
Extra
OdpowiedzUsuńRozdział genialny!!
OdpowiedzUsuńTa miła kolacyjka w gronie rodzinnym coś super xdd
Czekam na następny! Pozdrawiam! ; **
od-przyjazni-domilosci.blogspot.com