„Dużo rzeczy pozostaje
poza zasięgiem naszej wiedzy”
Kolejny dzień, ten sam
schemat. Wstałam z łóżku i powędrowałam do łazienki. Odprawiłam poranną
toaletę, a następnie poszłam do garderoby gdzie ubrałam krótkie, jeansowe
spodenki, jakiś t shirt, która włożyłam w spodnie, a do tego jakieś trampki. Za
oknem świeciło słońce, więc był to odpowiedni strój na dzisiaj.
Zeszłam na dół, jednak
nigdzie nie mogłam znaleźć Florence. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać
sobie śniadanie. Wybór padł na płatki, gdyż nie miałam ochoty na nic innego.
Wsypałam czekoladowe kuleczki do miski, po czym zalałam je mlekiem.
Zjadłam i odstawiłam
naczynie do zmywarki. Wciąż myślałam, gdzie znajduje się teraz Florence.
Nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Zniknęła jak kamień w wodę.
-Szukałaś mnie?-
usłyszałam za sobą, złapałam się za serce, które ze strachu zaczęło mocniej
bić.
-Bo dostanę zawału-
powiedziałam próbując unormować oddech.
-Wybacz, ale szukałaś
mnie i…
-Skąd wiesz, że cie
szukałam?
-Zapomniałaś, że słyszę
twoje myśli?
-Ugh.
-Muszę wiedzieć co
knujesz.- na jej słowa wystawiłam język i udałam naburmuszoną- Oj, nie gniewaj
się. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Jedziesz z Niallem nad jezioro, na trzy
dni.
-Dlaczego z nim?
-Zarząd tak chce, a ty,
znaczy Barbara podpisała umowę, która do czegoś zobowiązuje między innymi do
spotykania się z nim.
-Oh, kiedy wyjeżdżam?
-Za niecałą godzinę.
-Co? Dlaczego mnie nie
obudziłaś? Ja nie zdążę się spakować. Ugh
Wybiegłam z kuchni i w
bardzo szybkim tempie dotarłam do sypialni. Z garderoby wyjęłam walizkę i
zaczęłam się pakować. Tylko te najpotrzebniejsze rzeczy. Na szczęście wszystko
zmieściło się w jednej walizce.
Odetchnęłam z ulgą i oparłam się o łóżko. Trzy dni z Niallem. Całe trzy
dni. Sam na sam. Niezupełnie. Zapewne paparazzi zjawią się, aby robić nam
zdjęcia, więc to nie będzie jakiś romantyczny wyjazd we dwoje.. Ale! Rose,
zatrzymaj się. Przecież to tylko udawanie, tak? Ty już nic do niego nie
czujesz, tak? Rose?!
-Rose, zejdź na dół ktoś
do ciebie- po jej słowach usłyszałam dzwonek.
Lekko zestresowana
chwyciłam walizkę, próbując w miarę szybko i ostrożnie zejść na dół. Gdy
dotarłam do drzwi, wzięłam głęboki wdech i je otworzyłam. Za drzwiami stał on. Jak
zwykle idealny. Blond włosy zaczesane do góry, biała koszulka, jeansowa
kamizelka, jeansy i białe air force. Mój wzrok powędrował na jego twarz, której
nie zdobił żaden uśmiech, było mu wszystko obojętne. Gdybyś wiedział..
-Cześć- powiedziałam
cicho, na co odpowiedział mi tym samym.
Zabrał moją walizkę,
nawet nie pytając się mnie o zdanie, po prostu mi ją wyrwał. Nic nie
powiedziałam, tylko szłam za nim w kierunku windy. Weszliśmy do środka i
czekaliśmy, aż odstawi nas na parter. Gdy przechodziliśmy przez hol, ten
przemiły portier posłał mi uśmiech, którego nie mogłam nie odwzajemnić. To było
bardzo miłe z jego strony.
Niall otworzył mi drzwi
od swojego samochodu, do którego wsiadłam. Zamknął, nie trzasnął, bardzo mocno
drzwiami. Nie powiem, zdziwiło mnie jego zachowanie, chociaż wiedziałam też, że
nie chce spędzać ze mną czasu, chociaż były to tylko dwa dni.
-Powiesz mi gdzie
jedziemy?- spytałam gdy odpalił samochód.
-Nad jezioro-
odpowiedział obojętnie.
-Tyle to wiem i ja. A
dokładniej?
-Nie powiem ci nazwy, bo
sami mi nie powiedzieli.
-To jak wiesz, gdzie jechać?
-Widzisz ten samochód
przed nami?- zapytał, a ja po raz pierwszy spojrzałam na przednią szybę, i
faktycznie był. Pokiwałam głową- On nas poprowadzi, to jakiś koleś od zarządu.
-I będzie tam przez cały
czas?
-W pewnym sensie.
-Oh.
-No.
-Niall… ja wiem, że nie
chcesz ze mną nigdzie jechać, ja.. przepraszam.. przykro mi..- westchnęłam-
Zepsułam ci dzień i pewnie kolejny też zepsuję.. Przepraszam..
-To zarząd tak chciał, a
my musimy się przystosować.
-Przepraszam.
-Czegoś tu nie rozumiem,
dlaczego mnie przepraszasz? Dlaczego starasz się być miła. Zawsze mi
dogryzałaś, a teraz? Co się z tobą dzieje?
-Ja po prostu, nie chce
mieć wrogów, chcę żyć w zgodzie z innymi.
-W zgodzie z innymi?
Może jesteś chora? Gorączka zmienia ludzi.
-Zmieniłam się- powiedziałam
patrząc na niego.
-Tacy ludzie jak ty się
nie zmieniają.
Popatrzyłam na niego
zszokowana. Czy on to naprawdę powiedział? Zabolało. Bardzo zabolało.
Zacisnęłam usta i pięści, czując łzy zbierające się pod powiekami. Nie chciałam
się rozpłakać, a zwłaszcza przy nim. Skoro tacy ludzie jak ja się nie
zmieniają, to…?
-Zatrzymaj się-
powiedziałam zdenerwowana.
-Co?
-Zatrzymaj się-
powtórzyłam tym razem bardziej pewnie.
-Po co?
-Po prostu się
zatrzymaj.
Po kilku sekundach
poczułam jak auto zwalnia, a następnie całkowicie się zatrzymuje. Wysiadłam z
pojazdu i podeszłam do bagażnika, skąd wyjęłam walizkę. Zatrzasnęłam klapę,
odwróciłam się i poszłam. Tylko nie wiem gdzie dokładnie. Skierowałam się w
drogę, którą jechaliśmy, więc sądziłam, że dotrę do Londynu. Westchnęłam,
jednak nie zatrzymałam się. Z kieszeni spodni, wyjęłam telefon sprawdzając na
nim godzinę. 12:10. Jakieś piętnaście minut temu wyjechaliśmy, więc w takim
tempie powinnam być za około pół godziny, jak nie dłużej. Nie obchodził mnie
teraz zarząd, on, po prostu nic mnie nie obchodziło. Byłam zła, nie wściekła!
Czułam się upokorzona. On naprawdę tak o mnie myślał? Wiem, że Barbara była
dość specyficzną osobą, Niall poznał ją taką, ale nie chce poznać mnie w innej
postaci. Nawet nie wyobraża sobie ile
trudu włożyłam w to, aby wrócić na ziemię. I jak na złość przydzielili jej
Barbarę jako ciało, którym ma być. Czy to nie absurdalne? Przecież mogli wybrać
kogoś zupełnie innego. Choćby jakiegoś chłopaka, to by mi nie przeszkadzało.
Wręcz przeciwnie. Może byłabym Liamem, albo Harrym, albo którymś z reszty?
Byłabym przynajmniej blisko Nialla, jednak nie wystarczająco blisko. Bycie
Barbarą miało także kilka plusów. Mogłam być z nim, przytulać, całować go i to
mimo wszystko było niesamowite. Chciałam tego, ale… no właśnie „ale”…
-Barbara nie wygłupiaj
się, wracaj – usłyszałam za sobą jednak szłam dalej, nie mam zamiaru nigdzie z
nim jechać.
-Po co masz marnować
czas z takim człowiekiem jak ja?
-To nie miało tak
zabrzmieć..
-Posłuchaj, wiem, że
mnie nie lubisz, ale mógłbyś wykazać choć trochę entuzjazmu na ten wyjazd oraz
nie obrażać mnie. To wszystko, wystarczyłoby mi tylko tyle.
-To nie tak, że cie nie
lubię, po prostu…
-Dobra skończ, nie chcę
o tym rozmawiać.
-Gdzie idziesz?
-Wracam do Londynu.
-Ale zarząd…
-W dupie mam zarząd!
Ciebie też! Zamknij się wreszcie!- emocje buzowały, przez co wybuchłam, ten
człowiek doprowadza mnie do takiego stanu.
-Uspokój się, wsiadaj do
samochodu, a ja postaram się jakoś zachowywać- powiedział.
Uwierzyć mu i wsiąść do
auta, czy iść dalej? Chyba…
..................................
Nie mam za bardzo czasu, aby się rozpisywać więc wstawiam tylko rozdział i liczę na jego ocenę. Pozdrawiam :)
..................................
Nie mam za bardzo czasu, aby się rozpisywać więc wstawiam tylko rozdział i liczę na jego ocenę. Pozdrawiam :)
Fajny:-)
OdpowiedzUsuńJaoepwkaoxj wracaj do tego pierdolonego auta! Chce już nowy *.* Może Niall zauważy w niej Rose *.*
OdpowiedzUsuńHttp://hard-niall-ff.blogspot.com/ zapraszam też do siebie :3
Znalazłam twojego bloga na rejestr blogów. Zaciekawił mnie zwiastun, ale mam dwa "ale:
OdpowiedzUsuń1) Czy możesz napisać w kilku zdaniach o czym jest twoja historia?
2) Czy mogłabyś zmienić kolor czcionki przy rozdziałach. Ta biała czcionka bardzo utrudnia czytania i niestety w tym momencie pasuję :(
Pozdrawiam.
Jest rewelacyjny! <3
OdpowiedzUsuńNext!
Zapraszam ;3
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
Fantastycznie!
OdpowiedzUsuńCo ten Niall?! Czemu tak chamsko... ;C Ale Rose też dobra szczególnie jak wysiadła z samochodu.
Mam nadzieję, że Ona wróci i pojadą razem i będzie dobrze może się dogadają i kto wiem xdd
Ja chcę czegoś więcej ; ))
Pozdrawiam! ; 3