3.01.2014

Rozdział 26








"Pamiętaj, że każdy
napotkany człowiek
czegoś się boi
coś kocha
coś stracił"






...




Z mojej dłoni cieknie krew, szkło porozrzucane we wszystkie strony. Z moich oczu spływają łzy, łzy bezsilności. Opadłam na ziemię cicho szlochając. 

-Rose! Co ty zrobiłaś?!-powiedział i chciał wziąć mnie na ręce jednak się odsunęłam.

-Liam ja..

-Rose nie..

-Przepraszam..

Obok mnie leżał odłamek szkła, podniosłam go, obróciłam i przyłożyłam do nadgarstka. Po co mam cierpieć skoro mogę już nie żyć?

Zrobiłam jedną linie, wpatrywałam się w kropelki krwi, które jedna za drugą obijały się o zimne kafelki aż stworzyły małą kałużę.

Czułam się coraz słabsza,  czułam, że odpływam.




...



Oczami Liama


-Doktorze proszę się pośpieszyć-mówiłem biegnąc.

-Już idę-mruknął podążając za mną.

Gdy weszliśmy do łazienki przeżyłem szok. Rose leżała w kałuży krwi, z jej nadgarstka leciała czerwona ciecz. 

-Szybko nosze! Zabieramy ją na sale!-krzyczał lekarz.

Biegłem za lekarzami jednak drogę zablokowała mi jedna z pielęgniarek, która oznajmiła mi, że nie mogę wyjść na sale. Zrezygnowany usiadłem na krzesełkach, chowając twarz w dłoniach starałem się nie rozpłakać.

A co jeśli ona nie przeżyje? Dlaczego znowu to zrobiła? Nie chce aby coś jej się stało. Jest dla mnie jak młodsza siostra, nie pozwolę jej skrzywdzić..

-Ej co jest?-spytał Derek-Gdzie Rose? Nie ma jej w sali.

-Jest na sali operacyjnej.

-Co!? Dlaczego?!

-Próbowała się zabić-powiedziałem zaciskając zęby, aby się nie rozpłakać.

-Ale jak?

-Zaprowadziłem ją do łazienki-wziąłem głęboki wdech-Czekałem przy drzwiach, po chwili usłyszałem jej krzyk więc tam wszedłem. Po łazience porozrzucane były odłamki szkła, Rose miała zakrwawione ręce. Poszedłem po lekarza, a gdy wróciliśmy Ona podcięła sobie żyły rozumiesz?!-nie panowałem już nad emocjami.

-Dlaczego? Znowu to zrobiła! Obiecała!-bezwładnie opadł na krzesełko chowając twarz w dłoniach.-Wiesz coś chociaż?

-Lekarze nie wychodzą stąd od godziny..

-A co jeśli ona nie..

-Nawet tak nie myśl..

-A co jeśli nie przeżyje?

-Nie wiem, nie wiem, sam już nie wytrzymuje

-Gdzie Rose?-usłyszałem.

-Na sali operacyjnej-odpowiedział Derek.

-J-jak to? Dlaczego?-zapytał.

-Chciała się zabić-powiedziałem łamliwym głosem.

-Ale...

-Harry siadaj i się już nie odzywaj!-wydarłem się choć nie potrzebnie.-Przepraszam, nie mogę już tak, po martwię się o nią.

-Rozumiem cie Liam.

W tym momencie z sali wypadli lekarze, a na łóżku leżała Rose.

-Doktorze co z nią?  -  pytał Derek dorównując  im kroku. - Co  z  nią?-zaczął się   porządnie  denerwować.

-Proszę się odsunąć, zaraz wszystko powiem.

Zrezygnowani podążaliśmy za lekarzami,  aż doszliśmy do sali w której przebywała. Pielęgniarki podłączyli ją do przeróżnych maszyn, które zaczęły wydawać różne dźwięki.

Lekarz zapisywał coś w karcie pacjenta, a my zdezorientowani oczekiwaliśmy na jakikolwiek znak, odpowiedź.

-Doktorze-zaczął Derek-Co jest z moją siostrą?! Nikt nam nie chce nic powiedzieć! To jest szpital?-starał się być spokojny jednak nie za bardzo mu to wychodziło.

-Proszę się uspokoić.-upomniał go.

-Jak mam się uspokoić?-zapytał z kpiną.

-Mam wezwać ochronę?

-Nie-westchnął-Ale proszę mi powiedzieć co się z nią dzieje.

-Jej stan jest stabilny niemniej jednak jest z nią bardzo źle. Straciła dużo krwi, jest bardzo słaba. Ta noc przesądzi o wszystkim-powiedział-Będziemy kontrolować pacjentkę, musicie być państwo bardzo cierpliwi i przygotowani na wszystko.

-Ona może umrzeć?-zapytałem.

-Musimy czekać.

Derek kopnął krzesło stojące obok niego, opadając na podłogę. Pierwszy raz widziałem kogoś tak roztrzęsionego. Emily starała się go uspokoić jednak sama zalewała się łzami.

Usiadłem obok łóżka, roztrząśniętą dłonią złapałem jej i wpatrywałem się w jej twarz.

Cała blada, liczne siniaki, zadrapania, cienie pod oczami. Jakim trzeba być człowiekiem żeby doprowadzić kogoś do takiego stanu?

W pewnej chwili usłyszałem dźwięk, więc odwróciłem się w stronę maszyny. Ciągła linia zaczęła się wyświetlać na ekranie.








-Proszę się odsunąć!-krzyczał lekarz-Szybko!

Stałem w bez ruchu, a z moich oczu po raz pierwszy poleciały łzy..




Oczami Rose



Czy tak wygląda śmierć?
Stąpam boso po zielonej trawie, 
wokół mnie rozpościera się
piękny krajobraz. 
Trawa porośnięta kwiatami,
różowymi, białymi, czerwonymi
fioletowymi, a nawet czarnymi.
Drzewa szumią pod wpływem
lekkiego wiatru. 
Po mojej prawej stronie
woda płynie strumykiem co
chwila obijając się o kamienie.
Podeszłam bliżej, usiadłam
na jednym z kamieni i obserwowałam
ruchy wody. Przymknęłam powieki,
aby móc w całości rozkoszować się
tymi dźwiękami.
W pewnej chwili poczułam
ciepłą dłoń na moim ramieniu
przez co szybko odskoczyłam.

-Babcia?-spytałam nie dowierzając.

-Moja kochana Rosie, nic się 
nie zmieniłaś-uśmiechnęła się.

-Babciu-rzuciłam jej się w ramiona-
Tęskniłam.

-Ja też wnusiu, ja też.

-Co ja tutaj robię? Co 
ty tutaj robisz?

-Jestem twoim aniołem 
stróżem. Widziałam wszystko
co ostatnio działo się w twoim życiu.
Widziałam jak cierpisz. Tracisz siły.

-Więc dlaczego mi nie pomogłaś?

-Nie mogłam, trudno to wyjaśnić. Dlaczego
próbowałaś się zabić?

-Nie radziłam sobie już z rzeczywistością.
Nie umiałam, i wciąż nie umiem
zapomnieć co tam się zdarzyło.

-Rosie, pamiętasz co ci zawsze mówiłam?
Musisz być silna mimo licznych
przeszkód, każdy człowiek
przeżył coś co bardzo go zmieniło.
Pamiętasz panią psycholog?

-Pamiętam.

-Przysłałam ją do ciebie, miała
za zadanie pokazać ci jak
silną osobą potrafisz być.

-Ale to nic nie dało.

-Rosie, nie przyszłaś tu tak po
prostu, mam za zadanie ci pomóc.
Chodź za mną-chwyciła mnie za rękę.
Szłam cały czas za nią co chwila
rozglądając się po miejscu w którym
przebywałam.

-Popatrz-wskazała dłonią-Masz tu dwie drogi,
jedna prowadzi do wiecznego szczęścia 
bez problemów-mówiła-Ale będziesz tam
sama, nikogo w twym życiu nie będzie.
Jest też druga droga, prowadzi do 
normalnego życia, jednak będą
tam problemy z którymi będziesz musiała 
sobie poradzić. Pomoże ci w tym twoja
rodzina, a także przyjaciele, którzy teraz 
się o ciebie martwią. 
To ty musisz dokonać wyboru.-uśmiechnęła
się blado.




............................
Witajcie. Przybywam do was z rozdziałem 26! Mam nadzieję, że się podoba.
Którą drogę wybierze Rose?
W samotności czy z przyjaciółmi?
Sugestie mile widziane :)
A wracając do ostatniej notki. Większość z was wybrała wersję numer 2 więc szanuję waszą decyzję i rozdziały będą nadal dodawane tylko krótsze ♥.

Następny rozdział=10 komentarzy

11 komentarzy:

  1. Jejuu pisz next <3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Masz cudowny styl pisania kochana <3
    Nie wiemy którą drogę wybierze Rose, ale wiemy jedno. Na pewno opowiadanie będzie świetne.
    Czekamy na kolejny rozdział..
    Liczymy że wpadniesz również do nas ;)

    i-wanna-hold-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz szybko mam nadzieję że Rose wybierze drogę z przyjaciółmi ! Szzybkoo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boshe ! *.* Kocham ten blog cieszę się , że będziesz dalej pisać rozdziały ! ♥ Mam nadzieję , że Rose wybierze drogę z przyjaciółmi lecz z problemami ♥ Kocham cię i twój blog ! ♥ <33 ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. swietny rozdzial... pisz jak najszybciej next... kocham cie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział. czekam na next, a teraz idę wkuwać biologię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na nexta ! Mam nadzięję że Rose wybierze drogę z przyjaciółmi ... Kocham cię i twój blog : *

    OdpowiedzUsuń
  9. Super ! Uwielbiam twojego bloga ! < 3

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to chwila, a dla mnie podziękowanie za dobrze wykonaną pracę ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine