"Czasami życie daje ci kopa,
ale nie po to, abyś upadł
tylko po to, abyś szedł dalej
ze zdwojoną siłą"
-Rose!-usłyszałam
nad uchem i poczułam jak ktoś mnie przytula.
-Tata?-zapytałam
z niedowierzaniem.-Co ty tu robisz?
-Przyjechałem,
chce wszystko naprawić, przepraszam was-mówił.
-I
co myślisz, że po tylu latach przyjedziesz, powiesz przepraszam, a my ci tak po
prostu wybaczymy? Grubo się mylisz-powiedziałam cofając się.
-Chociaż
mnie wysłuchaj, ja...
-Nie!-krzyknęłam
i pobiegłam w stronę domu.
Biegłam
ile sił w nogach, co chwila potykając się o kamienie czy gałęzie.
Nie
mogłam pojąć tego dlaczego tu przyjechał. Skąd on wiedział, że będę akurat w
parku, śledził mnie?
Myśli,
że ja będę go słuchać, otóż myli się. Nie będę potrafiła z nim normalnie
rozmawiać. Stracił u mnie zaufanie, nie będę mogła mu uwierzyć w cokolwiek.
Choć za nim tęskniłam i to bardzo, to nie mogę mu wybaczyć. Pił, bił nas,
wyzywał od najgorszych między innymi mnie od dziwek itp.
Gdy
dobiegłam do domu, trzasnęłam drzwiami i cała zdyszana weszłam do kuchni gdzie
siedział Derek stukający coś w telefonie i mama szukająca czegoś po szafkach.
-Coś
ty taka zdyszana?-zapytał Derek ukrywając śmiech.
-Ojciec....on....tu....był.....przepraszał....ale....ja.....uciekłam......no....i.....jestem.....-zaśmiałam
się nerwowo.
-Jak
to?-zapytała zdziwiona rodzicielka-Przecież on...
-Nie
wiem, poszłam z Niallem do parku i jak wyszłam to mnie zatrzymał, zaczął się
tumaczyć, a ja uciekłam.-powiedziałam wskakując na blat.
-Dobrze
zrobiłaś.
-Powiem
ci szczerze, że chyba na prawdę się zmienił.-mówiłam pijąc sok.
-On?-zapytał
z kpiną w głosie Derek-Ty myślisz, że on po tym wszystkim mógł się zmienić?
Myślałem, ba! Miałem nadzieję, że go już tu dawno nie ma!-krzyczał.
-Przecież
to twój ojciec!-powiedziała rodzicielka.
-Ja
nie mam ojca.
-Myślisz,
że tylko ty cierpiałeś?! Wy przynajmniej mogliście się jakoś obronić, a ja? Nic
nie mogłam! Ty miałeś przyjaciół, moi zniknęli. Ty zawsze jesteś taki
poszkodowany!-krzyknęłam oburzona po czym pobiegłam do swojego pokoju.
Trzasnęłam
drzwiami, torbę rzuciłam gdzieś w kąt tak samo jak buty, bezwładnie opadając na
łóżko. Przymknęłam powieki, rozmasowałam skronie, aby złagodzić ból jednak nic
to nie zmieniło.
Wstałam
z łóżka, stąpając cicho po podłodze przez co tylko było słychać moje
stopy odrywające się od ziemi. Gdy weszłam do łazienki sięgnęłam po tabletki
przeciwbólowe, łyknęłam dwie po czym usiadłam na krańcu wanny. Odsunęłam rękaw
koszuli, odkrywając rany.
Patrzyłam
na linie. Każda z nich była oznaką mojej słabości. Ta najdłuższa jeszcze się
nie zagoiła, zrobiłam ją dwa lata temu, wtedy kiedy Niall mnie zostawił, ale
pomińmy ten temat.
Reszta
krótszych kresek oznaczała mojego ojca. Przez niego też się cięłam, nie
potrafiłam racjonalnie myśleć. Wtedy nie chciałam żyć, nie chciałam być jego
ofiarą, chciałam pozbyć się bólu fizycznego jak i psychicznego. Dawało mi to,
ulgę? Owszem bolało, ale zdecydowanie mniej niż krzywdy mi wyrządzone
przez ojca i Nialla.
Po
policzku spłynęło kilka pojedynczych łez, które skapywały na moje spodnie.
-Rose-usłyszałam
po czym szybko zasunęłam rękaw.
-Hej Liam-powiedziałam patrząc na niego.
-Pokaż.
-Nie!
-Rose, ja już nic z tego nie
rozumiem.
-I nie musisz.
-Co robiłaś w naszym domu?
-Nie mogę ci powiedzieć...
-Dlaczego?
-Czy ty chwaliłbyś się każdemu, z
kim się przespałeś?-powiedziałam retorycznie.
-J-jak to?
-Normalnie, za dużo wypiłam....
-Ja...
-Nic nie mów, po prostu
zapomnij.-powiedziałam wychodząc z łazienki.
..................................
Ale się wczoraj uwinęłam, dwa rozdziały, tylko szkoda, że tak mało
komentarzy...
kooooocham cie i ten bloooog
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial.
OdpowiedzUsuńDziewczyno skad ty bierzesz tyle pomyslow co ?
Pisz nastepny bo zdobede twoj adres i pokazesz mi go i to juz.
Weny