1.25.2014

Rozdział 1


Rok później




Oczami Rose


-Możesz przestać jeść?-zapytałam.

-Głodna jestem-odpowiedziała na co ja się zaśmiałam.

Lucy jadła już czwartą z rzędu kanapkę. Ona tyle je, a figurę ma lepszą ode mnie. Jak ona to robi? No cóż, na razie się nie dowiem.

Przez ten rok wiele się zmieniło. Może zacznę od mamy. Od czasu naszej przeprowadzki promienieje i jest szczęśliwa. Spotyka się z Joshem, to jej "przyjaciel", jak to ona mówi jednak jej nie wierzę. Widują się niemal codziennie, ona odwiedza go lub on ją. I tak w kółko. Co do Dereka. Zmienił się. Nie spędza ze mną już tyle czasu, nie rozmawiamy zbyt często. Od naszej ucieczki, bo inaczej nie da się tego nazwać, tracę brata, tracę Dereka. Tęsknię za wspólnym spędzaniem czasu, za rozmawianiem o niczym. Chciałabym go zobaczyć. Tak, dobrze słyszycie. Zobaczyć. Wyprowadził się od nas, czyli ode mnie i od mamy. Rodzicielka na początku strasznie to przeżywała tak samo ja, ale nie mogłyśmy nic zrobić, nie mogłyśmy go zatrzymać. Przed jego wyprowadzką dużo z nim rozmawiałam i namawiałam, aby został jednak nie zmienił swojej decyzji. To wszystko go zmieniło. Mam na myśli otoczenie. W Londynie spotkał Jasmine, (czyt. wredna suka bez uczuć). Nie przepadam za nią, nie przepadam to mało powiedziane. Ja jej nienawidzę i ona dobrze o tym wie. A wracając rudzielec ma 20 lat, jest młodsza o rok od Dereka, ale mu to nie przeszkadza, bo w sumie rok to nie tak dużo. Jasmine posiada tak jak wspominałam rude włosy, a do tego ma piegi. Szczerze mówiąc zazdroszczę jej , ale nigdy tego nie powiem. Choćbym musiała skoczyć z mostu, albo dachu największego wieżowca. Never.

Teraz moja kolej. Ja jako jedyna nie mam chłopaka i na razie nie chcę mieć. Wolę być singielką. Więc zamiast chłopaka poznałam dziewczynę, tylko nie myślcie sobie, że jestem innej orientacji czy coś tylko poznałam przyjaciółkę. Ma takie poczucie humoru jak nikt inny, niczego się nie boi, a także pomaga mi co jest bardzo, ale to bardzo pozytywną cechą ponieważ często mam problemy. Ale jest jeden minus. Nie lubi zakupów. Jak można tego nie lubić? Gdybym mogła kupowałabym codziennie nowe rzeczy, ale jestem strasznym leniem i mi się po prostu nie chce.

-Lucy?

-Hmm?

-Zrobiłabyś coś dla mnie?

-Dla ciebie skoczę z dywanu na podłogę-powiedziała, a ja się zaśmiałam.

-O głupoto, bądź pozdrowiona-zaśmiałyśmy się-Nie o to chodzi. Pójdziemy do sklepu? Bo nie ma moich ciastek-poprosiłam.

-Okej to ja kupię sobie żelki-powiedziała i wstała z krzesła.

-Całkiem gładko poszło.

-Dziś mam dobry humor.

-A kiedy go nie masz?

-Yyy

-No właśnie, a teraz chodź.

  Zamknęłam drzwi na klucz po czym ruszyłam w stronę Lucy, która czekała już przy furtce. Po chwili znalazłyśmy się w parku, a z niego już niedaleko do sklepu więc przyśpieszyłyśmy tępa.

Gdy dotarłyśmy na miejsce, przeszłyśmy na dział ze słodyczami. Rozglądałam się w poszukiwaniu moich ulubionych ciastek.Przeszukałam już chyba wszystkie półki i nadal ich nie znalazłam. Popatrzyłam jeszcze głębiej aż w końcu je znalazłam. Chciałam je sięgnąć lecz czyjaś dłoń mi w tym przeszkodziła i je zabrała.

-Ej!To moje-powiedziałam i wyrwałam mu paczkę.

-Byłem pierwszy!

-Ta na pewno, a jestem z kosmosu.

-Być może, a teraz oddaj.

-Możesz pomarzyć-powiedziałam i go wyminęłam lecz złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie.

-Jeżeli mój kumpel nie dostanie tych ciastek  to mogę już zacząć uciekać-powiedział mi prosto w twarz.

-To biegnij bo może cie dogonić.

-Bardzo śmieszne.

-No wiem, a teraz żegnaj.

-Czy ty wiesz kim ja jestem?

-Oświeć mnie.

-Jestem....

-To Liam Payne!-pisnęła jakaś dziewczyna i podbiegła do mojego rozmówcy przy tym mnie przewracając.

Wstałam otrzepując się po czym wdałam się w poszukiwania Lucy. Gdy ją znalazłam znajdowała się w takiej samej sytuacji jak ja. Też się z kimś kłóciła.

-Myślę, że mógłbym cię uszczęśliwić-powiedział.

-Wychodzisz?-zapytała szatynka i podeszła do mnie, a ja zaczęłam się śmiać.-No co?

-Nic,nic.

Zapłaciłyśmy za zakupy i wyszłyśmy ze sklepu. Szłyśmy znów tą samą drogą co chwila jedząc kupione ciastka. Liam Payne..Hmm...Gdzieś już to  słyszałam....ale gdzie?....

Gdy doszłyśmy do domu otworzyłam kluczem drzwi i weszłyśmy do środka.

-Kochanie, dziś Derek przychodzi na obiad-powiedziała moja rodzicielka.

-Sam czy z...

-Z Jasmine.

-Dziś jestem strasznie zajęta-powiedziałam.

-Masz być, przyjdą za godzine.

-No to ja będę już lecieć, pa-powiedziała Lucy po czym przytuliła mnie-Powodzenia-i wyszła.

Poszłam do swojego pokoju. Był całkiem spory, i co najważniejsze miałam balkon. Na błękitnych ścianach widniały plakaty zespołów, piosenkarzy, a także przeróżne obrazy. Na przeciwko drzwi stała szafa, ale to nie była zwykła szafa. Gdy się otworzyło prawą stronę drzwi można było przebywać w garderobie sporych rozmiarów. Tam mieściły się moje wszystkie ubrania. Ludzie przeważnie byli zdziwieni, że w tak małej szafie jest tyle ubrań.


Szperałam w garderobie aż znalazłam odpowiednie ciuchy. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki i prysznic i się przebrałam.



Gotowa zeszłam na dół gdzie w kuchni rodzicielka gotowała obiad.

-Pomóc w czymś?-zapytałam z grzeczności.

-Nakryj do stołu.

Zrobiłam to co chciała. Porozkładałam talerze, sztućce i szklanki, a gdy skończyłam zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Spojrzałam jeszcze przez wizjer, aby się upewnić czy to nie włamywacz. Ale chwila. Przecież włamywacz nie dzwoniłby dzwonkiem. Walnęłam się ręką w czoło. Jaka ze mnie idiotka.

-Otwórz wreszcie!-krzyknęła mama.

-Już!

Otworzyłam drzwi, które za sobą kryły dwie osoby. Jedną- Dereka, Drugą-wredną sukę, znaczy Jasmine.

-Cześć-powiedziałam-wejdźcie.

Przepuściłam ich w drzwiach po czym razem weszliśmy do kuchni.

-Cześć mamo-powiedział Derek i przytulił ją na powitanie.

-Cześć synku, hej Jasmine.

-Dzień dobry-odpowiedziała.

-Siadajcie do stołu za chwilę będzie gotowe.

Zrobiliśmy jak kazała. Podczas oczekiwania na posiłek siedziałam na krzesełku i patrzyłam się na osoby siedzące naprzeciwko mnie. Cały czas rozmawiali, śmiali się, a ja? Przysłuchiwałam się ich rozmowom. Najbardziej zabolało mnie to, że mój brat nawet się ze mną nie przywitał, głupie "cześć" by wystarczyło, ale po co, lepiej udawać, że się nie znamy.

Po chwili mama przyniosła posiłek i w ciszy zaczęliśmy jeść.
...

Gdy skończyliśmy jeść wszystkie dania przygotowane przez mamę zaczęła się rozmowa typu. "Jak żyjesz" Co u ciebie?" itp. Oczywiście nie brałam w niej udziału.

-Musimy wam coś powiedzieć-oznajmił Derek.

-Słuchamy.

-Bo my się wyprowadzamy.
,,,,,,,,,,,,,,
Hej. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jak zauważyliście ciągle zmieniam szablony, a to dlatego, że żaden mi nie pasuje. Gdybyście mogli podać mi stronki byłabym bardzo wdzięczna. Zdjęcia z ubraniami są ze strony http://evegore.blogspot.com/.

Następny rozdział=5 komentarzy

8 komentarzy:

  1. Wspaniały pierwszy rozdział :) super zapowiadające się opowiadanie :))
    czekam na następny ;)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.
    Zapraszam
    http://the-black-side-of-darkness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twoje blogi, a rozdział świetny *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, super, czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super zapraszam http://the-black-side-of-darkness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Następny!!! ::))

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no :) cieszę się, że zostawiłaś u mnie linka ;) Podoba mi się prolog i rozdział 1 postaram się przeczytać pozostałe rozdziały w wolnej chwili.

    Zapraszam do mnie:
    http://niallanddemi.blogspot.com

    Pozdrawiam
    Amy

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to chwila, a dla mnie podziękowanie za dobrze wykonaną pracę ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine