Rok później
-Możesz
przestać jeść?-zapytałam.
-Głodna
jestem-odpowiedziała na co ja się zaśmiałam.
Lucy
jadła już czwartą z rzędu kanapkę. Ona tyle je, a figurę ma lepszą ode mnie.
Jak ona to robi? No cóż, na razie się nie dowiem.
Przez
ten rok wiele się zmieniło. Może zacznę od mamy. Od czasu naszej przeprowadzki
promienieje i jest szczęśliwa. Spotyka się z Joshem, to jej
"przyjaciel", jak to ona mówi jednak jej nie wierzę. Widują się
niemal codziennie, ona odwiedza go lub on ją. I tak w kółko. Co do Dereka.
Zmienił się. Nie spędza ze mną już tyle czasu, nie rozmawiamy zbyt często. Od
naszej ucieczki, bo inaczej nie da się tego nazwać, tracę brata, tracę Dereka.
Tęsknię za wspólnym spędzaniem czasu, za rozmawianiem o niczym. Chciałabym go
zobaczyć. Tak, dobrze słyszycie. Zobaczyć. Wyprowadził się od nas, czyli ode
mnie i od mamy. Rodzicielka na początku strasznie to przeżywała tak samo ja,
ale nie mogłyśmy nic zrobić, nie mogłyśmy go zatrzymać. Przed jego wyprowadzką
dużo z nim rozmawiałam i namawiałam, aby został jednak nie zmienił swojej
decyzji. To wszystko go zmieniło. Mam na myśli otoczenie. W Londynie spotkał
Jasmine, (czyt. wredna suka bez uczuć). Nie przepadam za nią, nie przepadam to
mało powiedziane. Ja jej nienawidzę i ona dobrze o tym wie. A wracając
rudzielec ma 20 lat, jest młodsza o rok od Dereka, ale mu to nie przeszkadza,
bo w sumie rok to nie tak dużo. Jasmine posiada tak jak wspominałam rude włosy,
a do tego ma piegi. Szczerze mówiąc zazdroszczę jej , ale nigdy tego nie
powiem. Choćbym musiała skoczyć z mostu, albo dachu największego wieżowca.
Never.
Teraz
moja kolej. Ja jako jedyna nie mam chłopaka i na razie nie chcę mieć. Wolę być
singielką. Więc zamiast chłopaka poznałam dziewczynę, tylko nie myślcie sobie,
że jestem innej orientacji czy coś tylko poznałam przyjaciółkę. Ma takie
poczucie humoru jak nikt inny, niczego się nie boi, a także pomaga mi co jest
bardzo, ale to bardzo pozytywną cechą ponieważ często mam problemy. Ale jest
jeden minus. Nie lubi zakupów. Jak można tego nie lubić? Gdybym mogła
kupowałabym codziennie nowe rzeczy, ale jestem strasznym leniem i mi się po
prostu nie chce.
-Lucy?
-Hmm?
-Zrobiłabyś
coś dla mnie?
-Dla
ciebie skoczę z dywanu na podłogę-powiedziała, a ja się zaśmiałam.
-O
głupoto, bądź pozdrowiona-zaśmiałyśmy się-Nie o to chodzi. Pójdziemy do sklepu?
Bo nie ma moich ciastek-poprosiłam.
-Okej
to ja kupię sobie żelki-powiedziała i wstała z krzesła.
-Całkiem
gładko poszło.
-Dziś
mam dobry humor.
-A
kiedy go nie masz?
-Yyy
-No
właśnie, a teraz chodź.
Zamknęłam drzwi na klucz po czym ruszyłam w stronę Lucy, która czekała już przy
furtce. Po chwili znalazłyśmy się w parku, a z niego już niedaleko do sklepu
więc przyśpieszyłyśmy tępa.
Gdy
dotarłyśmy na miejsce, przeszłyśmy na dział ze słodyczami. Rozglądałam się w
poszukiwaniu moich ulubionych ciastek.Przeszukałam już chyba wszystkie półki i
nadal ich nie znalazłam. Popatrzyłam jeszcze głębiej aż w końcu je znalazłam.
Chciałam je sięgnąć lecz czyjaś dłoń mi w tym przeszkodziła i je zabrała.
-Ej!To
moje-powiedziałam i wyrwałam mu paczkę.
-Byłem
pierwszy!
-Ta
na pewno, a jestem z kosmosu.
-Być
może, a teraz oddaj.
-Możesz
pomarzyć-powiedziałam i go wyminęłam lecz złapał mnie za nadgarstki i
przyciągnął do siebie.
-Jeżeli
mój kumpel nie dostanie tych ciastek to mogę już zacząć
uciekać-powiedział mi prosto w twarz.
-To
biegnij bo może cie dogonić.
-Bardzo
śmieszne.
-No
wiem, a teraz żegnaj.
-Czy
ty wiesz kim ja jestem?
-Oświeć
mnie.
-Jestem....
-To
Liam Payne!-pisnęła jakaś dziewczyna i podbiegła do mojego rozmówcy przy tym
mnie przewracając.
Wstałam
otrzepując się po czym wdałam się w poszukiwania Lucy. Gdy ją znalazłam
znajdowała się w takiej samej sytuacji jak ja. Też się z kimś kłóciła.
-Myślę,
że mógłbym cię uszczęśliwić-powiedział.
-Wychodzisz?-zapytała
szatynka i podeszła do mnie, a ja zaczęłam się śmiać.-No co?
-Nic,nic.
Zapłaciłyśmy
za zakupy i wyszłyśmy ze sklepu. Szłyśmy znów tą samą drogą co chwila jedząc
kupione ciastka. Liam Payne..Hmm...Gdzieś już to słyszałam....ale
gdzie?....
Gdy
doszłyśmy do domu otworzyłam kluczem drzwi i weszłyśmy do środka.
-Kochanie,
dziś Derek przychodzi na obiad-powiedziała moja rodzicielka.
-Sam
czy z...
-Z
Jasmine.
-Dziś
jestem strasznie zajęta-powiedziałam.
-Masz
być, przyjdą za godzine.
-No
to ja będę już lecieć, pa-powiedziała Lucy po czym przytuliła mnie-Powodzenia-i
wyszła.
Poszłam
do swojego pokoju. Był całkiem spory, i co najważniejsze miałam balkon. Na
błękitnych ścianach widniały plakaty zespołów, piosenkarzy, a także przeróżne
obrazy. Na przeciwko drzwi stała szafa, ale to nie była zwykła szafa. Gdy się
otworzyło prawą stronę drzwi można było przebywać w garderobie sporych
rozmiarów. Tam mieściły się moje wszystkie ubrania. Ludzie przeważnie byli
zdziwieni, że w tak małej szafie jest tyle ubrań.
Szperałam
w garderobie aż znalazłam odpowiednie ciuchy. Poszłam do łazienki, wzięłam
szybki i prysznic i się przebrałam.
Gotowa
zeszłam na dół gdzie w kuchni rodzicielka gotowała obiad.
-Pomóc
w czymś?-zapytałam z grzeczności.
-Nakryj
do stołu.
Zrobiłam
to co chciała. Porozkładałam talerze, sztućce i szklanki, a gdy skończyłam
zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Spojrzałam jeszcze przez wizjer, aby się
upewnić czy to nie włamywacz. Ale chwila. Przecież włamywacz nie dzwoniłby
dzwonkiem. Walnęłam się ręką w czoło. Jaka ze mnie idiotka.
-Otwórz
wreszcie!-krzyknęła mama.
-Już!
Otworzyłam
drzwi, które za sobą kryły dwie osoby. Jedną- Dereka, Drugą-wredną sukę, znaczy
Jasmine.
-Cześć-powiedziałam-wejdźcie.
Przepuściłam
ich w drzwiach po czym razem weszliśmy do kuchni.
-Cześć
mamo-powiedział Derek i przytulił ją na powitanie.
-Cześć
synku, hej Jasmine.
-Dzień
dobry-odpowiedziała.
-Siadajcie
do stołu za chwilę będzie gotowe.
Zrobiliśmy
jak kazała. Podczas oczekiwania na posiłek siedziałam na krzesełku i patrzyłam
się na osoby siedzące naprzeciwko mnie. Cały czas rozmawiali, śmiali się, a ja?
Przysłuchiwałam się ich rozmowom. Najbardziej zabolało mnie to, że mój brat
nawet się ze mną nie przywitał, głupie "cześć" by wystarczyło, ale po
co, lepiej udawać, że się nie znamy.
Po
chwili mama przyniosła posiłek i w ciszy zaczęliśmy jeść.
...
Gdy
skończyliśmy jeść wszystkie dania przygotowane przez mamę zaczęła się rozmowa
typu. "Jak żyjesz" Co u ciebie?" itp. Oczywiście nie brałam w
niej udziału.
-Musimy
wam coś powiedzieć-oznajmił Derek.
-Słuchamy.
-Bo
my się wyprowadzamy.
,,,,,,,,,,,,,,
Hej.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jak zauważyliście ciągle zmieniam
szablony, a to dlatego, że żaden mi nie pasuje. Gdybyście mogli podać mi
stronki byłabym bardzo wdzięczna. Zdjęcia z ubraniami są ze
strony http://evegore.blogspot.com/.
Następny
rozdział=5 komentarzy
Wspaniały pierwszy rozdział :) super zapowiadające się opowiadanie :))
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;)
pozdrawiam :*
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://the-black-side-of-darkness.blogspot.com/
Kocham twoje blogi, a rozdział świetny *.*
OdpowiedzUsuńWow, super, czekam na next :)
OdpowiedzUsuńsuper zapraszam http://the-black-side-of-darkness.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNastępny!!! ::))
OdpowiedzUsuńIdealny *.*
OdpowiedzUsuńNo, no :) cieszę się, że zostawiłaś u mnie linka ;) Podoba mi się prolog i rozdział 1 postaram się przeczytać pozostałe rozdziały w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://niallanddemi.blogspot.com
Pozdrawiam
Amy