1.29.2014

Rozdział 2





...

-Bo my się wyprowadzamy.

-Jak to wyprowadzacie?-zapytała rodzicielka.

-Wyjeżdżamy do Kaliforni, gdzie mieszkają moi rodzice-odpowiedziała Jasmine.

-Ale to tak na stałe czy tylko jedziecie odwiedzić rodzinę?

-Na stałe.

Poczułam ukucie w sercu. Nie zdołałam nic z siebie wykrztusić. Zostawia mnie, znowu mnie zostawia. Odejdzie i zapomni. W moich oczach nagromadziły się łzy, którym pozwoliłam swobodnie spływać po policzkach. Nie mogłam w to uwierzyć. Wyprowadza się z Londynu do Kaliforni? To kawał drogi. Przecież...Obiecał....





-Dlaczego mi to robisz?-zapytałam wręcz szeptem.-Przed przyjazdem do Londynu coś mi obiecałeś. Pamiętasz? Najpierw wprowadziłeś się do niej, nasz kontakt ograniczał się do minimum, a teraz jest jeszcze gorzej. Miałeś  być moim bratem, który by mnie wspierał i pomagał, który po prostu by był. Teraz go nie mam-powiedziałam po czym wstałam od stołu i wybiegłam z domu.

Poszłam do parku, miejsca moich przemyśleń. Łzy nie chciały przestać lecieć.

Dlaczego on mi to robi? Nie widzi, że ja cierpię? Tęsknie? Zmienił się i to bardzo. Niegdyś miły, spokojny chłopak teraz chamski i egoistyczny. Moją jedyną rodziną będzie teraz mama, brata już nie mam.....

Wyciągnęłam telefon z kieszeni, odblokowałam go, a na ekranie 46 nieodebranych połączeń: 22 od Mamy i 24 od Derek. Czyżby zaczął się mną interesować?

-Hej, co się dzieje? Dlaczego płaczesz?-poczułam jak ławka się ugina. Ten znajomy głos.

-Nie powinno cie to obchodzić.

-Ale obchodzi.

-Nie chcę o tym mówić, a zwłaszcza tobie.

-Może lepiej wygadać się nieznajomemu?

-Może masz rację... ale ja nawet nie wiem jak masz na imię..

-Liam-podał mi rękę, którą uścisnęłam-teraz już wiesz-uśmiechnął się promiennie, a ja lekko się uśmiechnęłam.

-Rose. Mogę cie o coś spytać?

-Pewnie.

-Dlaczego za mną chodzisz?

-Sam nie wiem, ale czuję, że muszę ci pomóc.

-Um, dziękuje. Może opowiesz mi coś o sobie?

-A co chcesz wiedzieć?

-No wszystko-powiedziałam, a on się zaśmiał.

-Mam 20 lat, mieszkam w Londynie od 4 lat, co chcesz jeszcze wiedzieć?

-Dlaczego ta dziewczyna piszczała w sklepie?

-Czyli naprawdę mnie nie znasz ?-pokręciłam głową na nie-Jestem Liam Payne-westchnął.

-Nadal nic nie rozumiem.

-Z One Direction, taki zespół.

-One Direction, one direction,one direction-mówiłam szeptem, aby sobie przypomnieć, ale nic, pustka.

-Może to nawet lepiej, że nie wiesz.

-Dlaczego?

-Bo ludzie przyjaźnią się ze mną głównie dlatego bo jestem sławny, a wcześniej nawet mnie nie zauważali-spuścił głowę.

-Cóż, takie życie i uwierz mi miałam o wiele gorzej-na samo wspomnienie nieprzyjemne dreszcze przeszły po moim ciele.

-Czyli?

-Dla mnie ten temat jest już zamknięty.

-Rozumiem. Mogę cie o coś spytać?

-No ok.

-Dlaczego płakałaś?

-Długa historia...

-Mamy czas...

Westchnęłam i opowiedziałam mu historię odkąd zamieszkaliśmy w Londynie aż do teraz.

-I nie wiem co mam teraz zrobić. Znów mnie zostawi..-zakończyłam swój monolog.

A co zrobił Liam? Przytulił mnie. Tak po prostu. Właśnie tego mi brakowało. Czyjegoś ciepła, słów pocieszenia, otuchy. Głupich i nic nie znaczących słów: "Wszystko będzie dobrze". Tego potrzebowałam. Mocniej wtuliłam się w tors bruneta, a po moich policzkach spływały łzy z niewiadomego powodu.

-Cii już nie płacz...-mówił głaszcząc mnie po głowie.

-Ale nie potrafię.....

-Pokaż wszystkim którzy w ciebie wątpią, że jesteś silna, nie przejmuj się negatywnym zdaniem innych oni po prostu zazdroszczą.

-Dziękuje.

-Nie ma za co...

-Wiesz chyba będę musiała się zbierać...

-Odprowadzę cie.

-Ale na pra...

-Nie przyjmuję odmowy-uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam gest-w tamtą?

-Yhy

Ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Przez całą drogę jak nie rozmawialiśmy to się śmialiśmy. Liam jest fajnym chłopakiem i dobrym słuchaczem. Gdy doszliśmy pod dom przytuliłam Liama.

-Dziękuje ci, za wszystko co zrobiłeś-uśmiechnęłam się.

-Tylko już nie płacz.

-Postaram się, no to do zobaczenia.

-Zadzwonię-powiedział i zaczął powoli odchodzić.

-Czekaj!-krzyknęłam po czym podbiegłam do niego-Jak możesz zadzwonić skoro nie masz mojego numeru, hmm?-powiedziałam, a ten uderzył się dłonią w czoło. Zaśmiałam się.

-No to dasz mi swój numer?

-Daj telefon.

Podał mi przedmiot, wpisałam ciąg cyfr, zatwierdziłam i oddałam mu jego własność.

-No to teraz, do zobaczenia-zaśmiał się.

-Cześć.

Przeszłam przez furtkę po czym otworzyłam drzwi wejściowe i weszłam do środka.  Skierowałam się w stronę salonu gdzie świeciło się światło. Gdy weszłam do pomieszczenia wszystkie pary oczu spoczęły na mnie.

-Rose!-krzyknął Derek i przytulił mnie.

Tak za tym znaczy nim znaczy...ogólnie za nim tęskniłam.

-Teraz ci się przypomniało, że masz siostrę?-powiedziałam sarkastycznie.

-Nigdy nie zapomniałem. Przepraszam, że cie zaniedbywałem, ja.....

-Wolałeś zająć się Jasmine, rozumiem. Powodzenia w Kaliforni-uśmiechnęłam się sztucznie po czym poszłam do swojego pokoju, zostawiając ich zdziwionych.

-Ale to nie tak, ja....

-Nie musisz mi się tłumaczyć, wolisz spędzać czas z innymi, mnie masz w dupie...A teraz wybaczcie idę spać.

Wbiegłam do swojego pokoju zamykając drzwi na klucz. Chciałam chwilę pobyć sama. Przebrałam się tylko w piżamę i położyłam na łóżku.

Po chwili poczułam wibrację pod poduszką. Wyjęłam spod niej telefon i odblokowałam. Nowa wiadomość Od: Nieznajomy:

"Kolorowych snów" Liam xx

Nie odpisałam, bardziej zajmowałam się patrzeniem w ekran telefonu po czym z uśmiechem na ustach zasnęłam....


,,,,,,,,,,,,
Hej, no to się zaczyna! 1D wkracza do akcji. Hahaha. Myślę, że podoba wam się rozdział  dziękuje za komentarze. Każdy rozdział będzie dodawany po co najmniej 5 komentarzach.  Piszcie co sądzicie o blogu, i dziękuje za opinię w 1 rozdziale :D




5 komentarzy:

  1. Świetne czekam na next
    W wolny czas zapraszam do mni
    -------> http://life-for-eternity-scarlett-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze piszesz, dodaj jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to chwila, a dla mnie podziękowanie za dobrze wykonaną pracę ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine