...
-Bo
my się wyprowadzamy.
-Jak
to wyprowadzacie?-zapytała rodzicielka.
-Wyjeżdżamy
do Kaliforni, gdzie mieszkają moi rodzice-odpowiedziała Jasmine.
-Ale
to tak na stałe czy tylko jedziecie odwiedzić rodzinę?
-Na
stałe.
Poczułam
ukucie w sercu. Nie zdołałam nic z siebie wykrztusić. Zostawia mnie, znowu mnie
zostawia. Odejdzie i zapomni. W moich oczach nagromadziły się łzy, którym
pozwoliłam swobodnie spływać po policzkach. Nie mogłam w to uwierzyć. Wyprowadza
się z Londynu do Kaliforni? To kawał drogi. Przecież...Obiecał....
-Dlaczego
mi to robisz?-zapytałam wręcz szeptem.-Przed przyjazdem do Londynu coś mi
obiecałeś. Pamiętasz? Najpierw wprowadziłeś się do niej, nasz kontakt
ograniczał się do minimum, a teraz jest jeszcze gorzej. Miałeś być moim
bratem, który by mnie wspierał i pomagał, który po prostu by był. Teraz go nie
mam-powiedziałam po czym wstałam od stołu i wybiegłam z domu.
Poszłam
do parku, miejsca moich przemyśleń. Łzy nie chciały przestać lecieć.
Dlaczego
on mi to robi? Nie widzi, że ja cierpię? Tęsknie? Zmienił się i to bardzo.
Niegdyś miły, spokojny chłopak teraz chamski i egoistyczny. Moją jedyną rodziną
będzie teraz mama, brata już nie mam.....
Wyciągnęłam
telefon z kieszeni, odblokowałam go, a na ekranie 46 nieodebranych połączeń: 22
od Mamy i 24 od Derek. Czyżby zaczął się mną interesować?
-Hej,
co się dzieje? Dlaczego płaczesz?-poczułam jak ławka się ugina. Ten znajomy
głos.
-Nie
powinno cie to obchodzić.
-Ale
obchodzi.
-Nie
chcę o tym mówić, a zwłaszcza tobie.
-Może
lepiej wygadać się nieznajomemu?
-Może
masz rację... ale ja nawet nie wiem jak masz na imię..
-Liam-podał
mi rękę, którą uścisnęłam-teraz już wiesz-uśmiechnął się promiennie, a ja lekko
się uśmiechnęłam.
-Rose.
Mogę cie o coś spytać?
-Pewnie.
-Dlaczego
za mną chodzisz?
-Sam
nie wiem, ale czuję, że muszę ci pomóc.
-Um,
dziękuje. Może opowiesz mi coś o sobie?
-A
co chcesz wiedzieć?
-No
wszystko-powiedziałam, a on się zaśmiał.
-Mam
20 lat, mieszkam w Londynie od 4 lat, co chcesz jeszcze wiedzieć?
-Dlaczego
ta dziewczyna piszczała w sklepie?
-Czyli
naprawdę mnie nie znasz ?-pokręciłam głową na nie-Jestem Liam Payne-westchnął.
-Nadal
nic nie rozumiem.
-Z
One Direction, taki zespół.
-One
Direction, one direction,one direction-mówiłam szeptem, aby sobie przypomnieć,
ale nic, pustka.
-Może
to nawet lepiej, że nie wiesz.
-Dlaczego?
-Bo
ludzie przyjaźnią się ze mną głównie dlatego bo jestem sławny, a wcześniej
nawet mnie nie zauważali-spuścił głowę.
-Cóż,
takie życie i uwierz mi miałam o wiele gorzej-na samo wspomnienie nieprzyjemne
dreszcze przeszły po moim ciele.
-Czyli?
-Dla
mnie ten temat jest już zamknięty.
-Rozumiem.
Mogę cie o coś spytać?
-No
ok.
-Dlaczego
płakałaś?
-Długa
historia...
-Mamy
czas...
Westchnęłam
i opowiedziałam mu historię odkąd zamieszkaliśmy w Londynie aż do teraz.
-I
nie wiem co mam teraz zrobić. Znów mnie zostawi..-zakończyłam swój monolog.
A
co zrobił Liam? Przytulił mnie. Tak po prostu. Właśnie tego mi brakowało.
Czyjegoś ciepła, słów pocieszenia, otuchy. Głupich i nic nie znaczących słów:
"Wszystko będzie dobrze". Tego potrzebowałam. Mocniej wtuliłam się w
tors bruneta, a po moich policzkach spływały łzy z niewiadomego powodu.
-Cii
już nie płacz...-mówił głaszcząc mnie po głowie.
-Ale
nie potrafię.....
-Pokaż
wszystkim którzy w ciebie wątpią, że jesteś silna, nie przejmuj się negatywnym
zdaniem innych oni po prostu zazdroszczą.
-Dziękuje.
-Nie
ma za co...
-Wiesz
chyba będę musiała się zbierać...
-Odprowadzę
cie.
-Ale
na pra...
-Nie
przyjmuję odmowy-uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam gest-w tamtą?
-Yhy
Ruszyliśmy
w kierunku mojego domu. Przez całą drogę jak nie rozmawialiśmy to się
śmialiśmy. Liam jest fajnym chłopakiem i dobrym słuchaczem. Gdy doszliśmy
pod dom przytuliłam Liama.
-Dziękuje
ci, za wszystko co zrobiłeś-uśmiechnęłam się.
-Tylko
już nie płacz.
-Postaram
się, no to do zobaczenia.
-Zadzwonię-powiedział
i zaczął powoli odchodzić.
-Czekaj!-krzyknęłam
po czym podbiegłam do niego-Jak możesz zadzwonić skoro nie masz mojego numeru,
hmm?-powiedziałam, a ten uderzył się dłonią w czoło. Zaśmiałam się.
-No
to dasz mi swój numer?
-Daj
telefon.
Podał
mi przedmiot, wpisałam ciąg cyfr, zatwierdziłam i oddałam mu jego własność.
-No
to teraz, do zobaczenia-zaśmiał się.
-Cześć.
Przeszłam
przez furtkę po czym otworzyłam drzwi wejściowe i weszłam do środka.
Skierowałam się w stronę salonu gdzie świeciło się światło. Gdy weszłam
do pomieszczenia wszystkie pary oczu spoczęły na mnie.
-Rose!-krzyknął
Derek i przytulił mnie.
Tak
za tym znaczy nim znaczy...ogólnie za nim tęskniłam.
-Teraz
ci się przypomniało, że masz siostrę?-powiedziałam sarkastycznie.
-Nigdy
nie zapomniałem. Przepraszam, że cie zaniedbywałem, ja.....
-Wolałeś
zająć się Jasmine, rozumiem. Powodzenia w Kaliforni-uśmiechnęłam się sztucznie
po czym poszłam do swojego pokoju, zostawiając ich zdziwionych.
-Ale
to nie tak, ja....
-Nie
musisz mi się tłumaczyć, wolisz spędzać czas z innymi, mnie masz w dupie...A
teraz wybaczcie idę spać.
Wbiegłam
do swojego pokoju zamykając drzwi na klucz. Chciałam chwilę pobyć sama.
Przebrałam się tylko w piżamę i położyłam na łóżku.
Po
chwili poczułam wibrację pod poduszką. Wyjęłam spod niej telefon i
odblokowałam. Nowa wiadomość Od: Nieznajomy:
"Kolorowych snów" Liam xx
Nie
odpisałam, bardziej zajmowałam się patrzeniem w ekran telefonu po czym z
uśmiechem na ustach zasnęłam....
,,,,,,,,,,,,
Hej,
no to się zaczyna! 1D wkracza do akcji. Hahaha. Myślę, że podoba wam się
rozdział dziękuje za komentarze. Każdy rozdział będzie dodawany po co
najmniej 5 komentarzach. Piszcie co sądzicie o blogu, i dziękuje za
opinię w 1 rozdziale :D
Świetne czekam na next
OdpowiedzUsuńW wolny czas zapraszam do mni
-------> http://life-for-eternity-scarlett-1d.blogspot.com/
Fajny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuńDobrze piszesz, dodaj jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń