11.04.2014

Sezon 2, rozdział 30







„Najgłębsza szuflada jest na dnie serca…”





-Chciałem… chciałem cie przeprosić- powiedziałem zażenowany. Nie lubiłem przepraszać, nie umiałem.

-Co to za nagła zmiana?- zapytała z kpiną.

-Po prostu coś sobie uświadomiłem.

-Szkoda, że tak późno.

-Wiem, ale liczy się to, że zrozumiałem, prawda?- zaśmiała się kręcąc głową. – Dobra nie chcesz mnie słuchać, to nie. Na razie.

-Niall zaczekaj- powiedziała wstając z mebla.

-Co?- odwróciłem się i poczułem jej ciepłe usta na swoich..

Objęła ramionami moją szyję, nie przestając całować. Czułem, czułem się… dobrze? Nie, niesamowicie. Czułem, że odlatuję, że coraz bardziej zaczyna mi się to podobać. Czułem, że wariuję. A nie powinienem, prawda? Barbara czując, że nie odwzajemniam pocałunku odsunęła się ode mnie. Popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem, chcąc coś powiedzieć, jednak uniemożliwiłem jej to. Przyciągnąłem ją do siebie, zaczynając długi pocałunek. Zaskoczona, dopiero po chwili zaczęła odwzajemniać ten gest.

Dłonie położyłem na jej talii starając się mieć ją jak najbliżej siebie. Zdjęła swój sweter rzucając go gdzieś w kąt. Teraz nie obchodziło nas nic innego. Powoli wchodziliśmy po schodach nie zaprzestając pocałunków. Gdy weszliśmy do sypialni, oderwała się ode mnie rozpinając zamek od sukienki i zrzucając ją ze swojego ciała. Przyglądałem się jej delikatnym ruchom, jak ona mogła być spokojna, w takiej chwili? Nie mogłem tego zrozumieć. Ubranie zostało odrzucone w drugą część pokoju. Położyła się na łóżku, więc nie tracąc czasu zdjąłem z siebie koszulkę oraz rozpiąłem pasek od spodni. 

Podszedłem do niej kładąc dłonie obok jej głowy. Przyglądałem się jej oczom, które tylko błagały abym ją dotknął. Przybliżyłem swoją twarz do jej, delikatnie muskając jej policzek, kącik ust, aż w końcu dotarłem do ust, w które gwałtownie się wpiłem. Głaskała moje plecy, coraz zostawiając na nich czerwone ślady od paznokci. Otarłem się kroczem o jej, odpowiedzią było jej ciche westchnięcie. Oderwała się ode mnie, dłońmi sięgając do moich spodni, które po chwil wylądowały na podłodze. Zdjąłem z niej bieliznę, przez co na jej twarz wpełzł dorodny rumieniec.

Zachichotałem całując ją w usta, schodząc coraz niżej. Barbara zacisnęła palce na pościeli, starając się opanować westchnięcie i innego rodzaju dźwięki. Zrzuciłem z siebie bokserki, przysuwając swoje przyrodzenie do jej wejścia. Wszedłem w nią delikatnie, wciąż wpatrując się w jej oczy, ona również nie spuszczała ze mnie wzroku. Teraz było, było idealnie. Mówię to bardzo szczerze. Dawno nie czułem się tak.. właśnie tak. Nie umiem ubrać tego w słowa. Było to coś magicznego, czego nie zapomnę i zapewne będę żałować, jednak chce to zapamiętać. Doszliśmy prawie w tym samym czasie. Oddychałem głęboko, po chwili wychodząc z niej i układając się obok. Próbowałem unormować oddech. Barbara położyła głowę na mojej klatce piersiowej, a ja objąłem ją ramionami całując w czoło. Gdy już prawie odpłynąłem w krainę snu, usłyszałem jej głos..

-Kocham cie- szepnęła, pewnie mając nadzieję, że nie usłyszę. I już wtedy wiedziałem, że robię źle..


Oczami Barbary/Rose


Chciał już wychodzić, ale ja nie chciałam. Chciałam by został, choćby miał spać w innym pokoju, choćby nawet się do mnie nie odzywał, choćby nawet na mnie nie patrzył. Wstawał już z sofy, musiałam coś zrobić. Pocałowałam go i szczerze mówiąc nie żałuję tego. Smakował tak jak zawsze, czyli, tak jak Niall. Uwielbiam jego usta, ale… nie odwzajemniał pocałunku. Oderwałam się od niego, byłam tak zażenowana. Chciałam go przeprosić, jednak poprzedził tą czynność zasłaniając mi usta pocałunkiem. Nic, ani nikt nie jest w stanie opisać tego co czułam w tym momencie. Wiele emocji przepłynęło przez moje ciało, a w brzuchu pojawiły się motyle. Byłam teraz bardzo szczęśliwa.

Dotarliśmy do sypialni, zrobiliśmy to co mieliśmy zrobić już na imprezie u Janet. Dziwnie to brzmi, prawda?

Zmęczeni, opadliśmy na łóżko. Chciałam znów poczuć jego ciepło, więc wtuliłam się w jego tors. Objął mnie ramionami i wtedy nie myślałam zbytnio co robię. Z moich ust wydostały się te dwa magiczne słowa. Nie panowałam nad sobą. On nie odpowiedział nic, miałam nadzieję, że spał i nie usłyszał tego czego nie mógł usłyszeć.


Następny dzień


Oczami Niall’a


Otworzyłem powieki rozglądając się po pokoju, w którym aktualnie się znajdowałem, i w dodatku nie była to moja sypialnia. Czułem, że coś leży na moim torsie, nie myliłem się. Schyliłem głowę i ujrzałem brązowe włosy, które z pewnością należały do Barbary. W mojej głowie szalały wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Najgorsze jest to, że nie żałuję tego. A powinienem, prawda? Powinienem przecież zdradziłem Rose, tak jakby. To wszystko jest jakieś dziwne. W towarzystwie Barbary czuje się swobodnie, czuję, że mogę z nią porozmawiać o wszystkim, ale to nienormalne. Przecież to Barbara, nie moja, jedyna i kochana Rose. Dlaczego nie czuję poczucia winy? Dlaczego nie czuję się winny?

Jak najciszej i najdelikatniej potrafiłem, wyswobodziłem się z uścisku Barbary. Odgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho i wyszedłem z pokoju dziewczyny, uprzednio ubierając bokserki. Zszedłem po schodach, w poszukiwaniu kuchni. Gdy w końcu trafiłem do odpowiedniego pomieszczenia, zacząłem rozglądać się po nim w celu znalezienia produktów na zrobienie śniadania. Pootwierałem kilka szafek, aż w końcu znalazłem. Postanowiłem zrobić gofry z bitą śmietaną. Może i Barbara dba o swoją figurę, ale i tak zmuszę ją do zjedzenia tego. Zabrałem się więc za przygotowanie..

Położyłem gofry na talerzu. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem przyozdabiać je bitą śmietaną i owocami, które znalazłem, czyli truskawkami i malinami. Muszę przyznać, że nie wyglądało to najgorzej. Wziąłem swoją porcję i usiadłem przy stole. W końcu ja też muszę coś zjeść, prawda?

Włożyłem talerz do zmywarki, a gdy odwróciłem się ujrzałem Barbarę opierającą się o framugę drzwi. Była ubrana w moją koszulkę, która sięgała jej do połowy ud, uśmiechała się. W tym momencie do mojej głowy wkradła się Rose, również uśmiechnięta. Potrząsnąłem głową. Wziąłem talerz i postawiłem go na stole odsuwając krzesło, by Barbara mogła usiąść. Podziękowała mi skinieniem głowy i zajęła się jedzeniem. Usiadłem naprzeciwko niej, opierając głowę na dłoni wpatrywałem się w dziewczynę z niewiadomego mi powodu. Po kilku minutach zorientowała się, że obserwuję ją i miała coś powiedzieć jednak usłyszeliśmy dzwonek telefonu, w dodatku mojego. Wstałem i szybkim krokiem pokonałem schody. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni, nie patrząc kto dzwoni wcisnąłem odbierz przykładając słuchawkę do ucha.

-Halo.

-Oh, Niall jak dobrze, że odebrałeś. Gdzie jesteś? Martwimy się o ciebie, nie odbierasz telefonów, nie odpisujesz na smsy. Co się z tobą dzieje?- w jego głosie dostrzegłem, troskę? Zmartwienie.

-Wszystko dobrze Zayn. Jestem u.. um,- powiedzieć mu prawdę? Wypadałoby…- U Barbary.

-Gdzie?! Czy ciebie konkretnie pojebało? Pewnie się z nią przespałeś, nie? Rozum ci odjęło?!

-Możesz przestać? To moja sprawa co robię i z kim i gdzie. Nie powinno cie to obchodzić, do cholery. Myślałem, że zmienisz swoje zachowanie.

-Mówiłeś ostatnio, że to na Rose ci zależy, a teraz bzykasz się z Barbarą? To się źle skończy, mówię ci.

-Spierdalaj- warknąłem rozłączając się.

Rzuciłem telefon na łóżko. Przeczesałem palcami włosy i odwróciłem się w stronę drzwi, w których zauważyłem (znowu) Barbarę. Podeszła do mnie i usiadła na łóżku, biorąc moją twarz w swoje dłonie.

-Żałujesz? Żałujesz tego co wydarzyło się wczorajszego wieczoru? Proszę odpowiedz mi- szepnęła ze łzami w oczach.

-Ja.. nie, nie żałuję- była to prawda, najszczersza prawda, która ledwo przeszła mi przez gardło.

-Ja wiem, że ty wciąż ją kochasz. Ale chciałabym.. chciałabym ci pomóc, pomóc zapomnieć, Niall. Pozwól mi na to- wciąż szeptała, a ja ledwo mogłem zrozumieć co mówi.

-To nie ma sensu. Przepraszam, wiem, że sprawiam ci tym ból, ale ja nie będę umiał, to się nie uda.

-A może jednak? Może warto spróbować, zaryzykować. Pomyśl, może będzie to jedna z lepszych decyzji, które podjąłeś w swoim życiu. Niall, wiem, że to głupie, ale.. ja..cie kocham- wypowiedziała te dwa ostatnie słowa, z lekkim uśmiechem.

-Nie chcę żebyś cierpiała przeze mnie, nie chcę żebyś płakała, i wiem, że to będzie moja wina. Nie chce na to patrzeć, nie chcę ciebie niszczyć. Ja naprawdę czuję coś do ciebie, tylko nie wiem co. To dziwne uczucie, a ja nie jestem dobry w mówieniu o swoich uczuciach. – spuściłem głowę.

-Cierpienie jest nieuniknione, wiem coś o tym- pogłaskała mój policzek.

-Nie potrafię, po prostu nie będę umiał- przykryłem jej dłoń swoją, delikatnie ją masując.- Nie chcę być cierpiała, jestem dupkiem.

-Tak jesteś- potwierdziła moje słowa uśmiechając się.- Ale ja chcę spróbować.

-Przepraszam, to jest silniejsze ode mnie- powiedziałem wstając i zakładając spodnie.

-Gdzie idziesz?- spytała również podnosząc się z łóżka.

-Do domu- odparłem.

-Ale przecież, możesz zostać ile chcesz i..

-Przepraszam, mówiłem, że to się źle skończy- posłałem jej smutne spojrzenie i wyszedłem z pokoju idąc w stronę drzwi.

-Ale poczekaj, możemy jeszcze porozmawiać. To wszystko może się jeszcze ułożyć- mówiła, kładąc dłoń na moim ramieniu.

Zdjąłem jej rękę i wyszedłem z mieszkania głośno wzdychając. Dlaczego muszę być takim dupkiem, który rani wszystko i wszystkich dookoła. Zraniłem już Rose, teraz ona. Przecież nic jej nie obiecywałem, prawda? Uh, no i co z tego. To i tak moja wina, tylko i wyłącznie moja. Mogłem to zatrzymać, przerwać, nie dopuścić do tego co się wydarzyło. Może wtedy nie byłoby tej rozmowy. Może wtedy nie raniłbym jej tak mocno. Wiem, że ja też czuję coś do niej, ale to z pewnością nie miłość. 

Przecież to w Rose byłem i jestem zakochany, prawda? To z nią powinienem spędzać czas, to z nią powinienem być do końca swojego życia, z nią powinienem założyć rodzinę, to z nią powinienem być szczęśliwy. Nie z Barbarą, jednak czuję w niej coś znajomego, po prostu wiem to gdzieś w środku, gdzieś w środku ktoś albo coś daje mi znać, że łączy mnie z nią coś szczególnego. Jestem pewien, że nie jest to miłość. To nie może być miłość…

Wsiadłem do auta odpalając silnik, wyjeżdżając tym samym z parkingu. Chciałem jak najszybciej dotrzeć do domu, rzucić się na łóżko i ponarzekać, wypłakać się. Tak znowu chciałem użalać się nad sobą. Jednak co innego mogłem zrobić? No właśnie…

Zatrzasnąłem drzwi od samochodu i wszedłem do domu. W salonie zastałem Louis’a siedzącego na kanapie. Gapił się na telewizor, pewnie nawet mnie nie zauważył. Westchnąwszy usiadłem obok niego, a on dopiero wtedy popatrzył się na mnie.

-Już wróciłeś od dziewczyny?- zapytał śmiejąc się.

-To nie moja dziewczyna- odpowiedziałem, posyłając gromiące spojrzenie.

-Tak jasne, wmawiaj to sobie dalej.

-O co ci chodzi?

-Zakochujesz się w niej, nie widzisz jeszcze tego, ale wkrótce się o tym przekonasz.

-Ja? W niej? Wiesz, że..

-Tak, tak, wciąż kochasz Rose, ale pomyśl. Spędzasz więcej czasu z Barbarą, nawet zostajesz u niej na noc. I z pewnością nie śpicie w osobnych pokojach, i z pewnością robicie coś przed, to są tylko moje przypuszczenia. Niall, zastanów się.


......................
Bez bicia proszę :)

7 komentarzy:

  1. Cud, miód i malina *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa boskie <3 kiedy następny???

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny.. Czekam na nexta.
    Czy on noe może dowiedzieć się prawdy :(?

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej chciałam cię poinformować, że twój blog został nominowany do Liebster Awards. Więcej informacji na: http://imagioonedirection5secondsofsummer.blogspot.com/2014/11/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam http://presuming-harrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty się prosisz o pobicie!
    Już myślałam, że będzie tak kolorowo, a tu takie rozczarowanie ;c
    Zawiodłam się na Niall'u i Zayn'ie :c Smutno mi.
    Ale i tak Lou na końcu był najlepszy. My hero! :))
    Mam nadzieję, że Niall coś zrozumie i się na prawdę zakocha w Barbarze, znaczy Rose xd Chociaż Ją nadal kocha i chyba nie przestanie ; (
    Czekam na następny! ;3
    Pozdrawiam :*
    od-przyjazni-domilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to chwila, a dla mnie podziękowanie za dobrze wykonaną pracę ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine