„Najgłębsza szuflada
jest na dnie serca…”
-Chciałem… chciałem cie
przeprosić- powiedziałem zażenowany. Nie lubiłem przepraszać, nie umiałem.
-Co to za nagła zmiana?-
zapytała z kpiną.
-Po prostu coś sobie
uświadomiłem.
-Szkoda, że tak późno.
-Wiem, ale liczy się to,
że zrozumiałem, prawda?- zaśmiała się kręcąc głową. – Dobra nie chcesz mnie
słuchać, to nie. Na razie.
-Niall zaczekaj-
powiedziała wstając z mebla.
-Co?- odwróciłem się i
poczułem jej ciepłe usta na swoich..
Objęła ramionami moją
szyję, nie przestając całować. Czułem, czułem się… dobrze? Nie, niesamowicie.
Czułem, że odlatuję, że coraz bardziej zaczyna mi się to podobać. Czułem, że
wariuję. A nie powinienem, prawda? Barbara czując, że nie odwzajemniam
pocałunku odsunęła się ode mnie. Popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem, chcąc coś
powiedzieć, jednak uniemożliwiłem jej to. Przyciągnąłem ją do siebie,
zaczynając długi pocałunek. Zaskoczona, dopiero po chwili zaczęła odwzajemniać
ten gest.
Dłonie położyłem na jej talii starając się mieć ją jak najbliżej
siebie. Zdjęła swój sweter rzucając go gdzieś w kąt. Teraz nie obchodziło nas
nic innego. Powoli wchodziliśmy po schodach nie zaprzestając pocałunków. Gdy
weszliśmy do sypialni, oderwała się ode mnie rozpinając zamek od sukienki i
zrzucając ją ze swojego ciała. Przyglądałem się jej delikatnym ruchom, jak ona
mogła być spokojna, w takiej chwili? Nie mogłem tego zrozumieć. Ubranie zostało
odrzucone w drugą część pokoju. Położyła się na łóżku, więc nie tracąc czasu
zdjąłem z siebie koszulkę oraz rozpiąłem pasek od spodni.
Podszedłem do niej
kładąc dłonie obok jej głowy. Przyglądałem się jej oczom, które tylko błagały
abym ją dotknął. Przybliżyłem swoją twarz do jej, delikatnie muskając jej
policzek, kącik ust, aż w końcu dotarłem do ust, w które gwałtownie się wpiłem.
Głaskała moje plecy, coraz zostawiając na nich czerwone ślady od paznokci. Otarłem
się kroczem o jej, odpowiedzią było jej ciche westchnięcie. Oderwała się ode
mnie, dłońmi sięgając do moich spodni, które po chwil wylądowały na podłodze.
Zdjąłem z niej bieliznę, przez co na jej twarz wpełzł dorodny rumieniec.
Zachichotałem całując ją w usta, schodząc coraz niżej. Barbara zacisnęła palce
na pościeli, starając się opanować westchnięcie i innego rodzaju dźwięki. Zrzuciłem
z siebie bokserki, przysuwając swoje przyrodzenie do jej wejścia. Wszedłem w
nią delikatnie, wciąż wpatrując się w jej oczy, ona również nie spuszczała ze
mnie wzroku. Teraz było, było idealnie. Mówię to bardzo szczerze. Dawno nie
czułem się tak.. właśnie tak. Nie umiem ubrać tego w słowa. Było to coś
magicznego, czego nie zapomnę i zapewne będę żałować, jednak chce to
zapamiętać. Doszliśmy prawie w tym samym czasie. Oddychałem głęboko, po chwili
wychodząc z niej i układając się obok. Próbowałem unormować oddech. Barbara położyła
głowę na mojej klatce piersiowej, a ja objąłem ją ramionami całując w czoło. Gdy
już prawie odpłynąłem w krainę snu, usłyszałem jej głos..
-Kocham cie- szepnęła,
pewnie mając nadzieję, że nie usłyszę. I już wtedy wiedziałem, że robię źle..
Oczami
Barbary/Rose
Chciał już wychodzić,
ale ja nie chciałam. Chciałam by został, choćby miał spać w innym pokoju,
choćby nawet się do mnie nie odzywał, choćby nawet na mnie nie patrzył. Wstawał
już z sofy, musiałam coś zrobić. Pocałowałam go i szczerze mówiąc nie żałuję
tego. Smakował tak jak zawsze, czyli, tak jak Niall. Uwielbiam jego usta, ale…
nie odwzajemniał pocałunku. Oderwałam się od niego, byłam tak zażenowana.
Chciałam go przeprosić, jednak poprzedził tą czynność zasłaniając mi usta
pocałunkiem. Nic, ani nikt nie jest w stanie opisać tego co czułam w tym
momencie. Wiele emocji przepłynęło przez moje ciało, a w brzuchu pojawiły się
motyle. Byłam teraz bardzo szczęśliwa.
Dotarliśmy do sypialni,
zrobiliśmy to co mieliśmy zrobić już na imprezie u Janet. Dziwnie to brzmi,
prawda?
Zmęczeni, opadliśmy na
łóżko. Chciałam znów poczuć jego ciepło, więc wtuliłam się w jego tors. Objął
mnie ramionami i wtedy nie myślałam zbytnio co robię. Z moich ust wydostały się
te dwa magiczne słowa. Nie panowałam nad sobą. On nie odpowiedział nic, miałam
nadzieję, że spał i nie usłyszał tego czego nie mógł usłyszeć.
Następny
dzień
Oczami
Niall’a
Otworzyłem powieki
rozglądając się po pokoju, w którym aktualnie się znajdowałem, i w dodatku nie
była to moja sypialnia. Czułem, że coś leży na moim torsie, nie myliłem się.
Schyliłem głowę i ujrzałem brązowe włosy, które z pewnością należały do
Barbary. W mojej głowie szalały wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Najgorsze
jest to, że nie żałuję tego. A powinienem, prawda? Powinienem przecież
zdradziłem Rose, tak jakby. To wszystko jest jakieś dziwne. W towarzystwie
Barbary czuje się swobodnie, czuję, że mogę z nią porozmawiać o wszystkim, ale
to nienormalne. Przecież to Barbara, nie moja, jedyna i kochana Rose. Dlaczego
nie czuję poczucia winy? Dlaczego nie czuję się winny?
Jak najciszej i
najdelikatniej potrafiłem, wyswobodziłem się z uścisku Barbary. Odgarnąłem jej
kosmyk włosów za ucho i wyszedłem z pokoju dziewczyny, uprzednio ubierając
bokserki. Zszedłem po schodach, w poszukiwaniu kuchni. Gdy w końcu trafiłem do
odpowiedniego pomieszczenia, zacząłem rozglądać się po nim w celu znalezienia
produktów na zrobienie śniadania. Pootwierałem kilka szafek, aż w końcu
znalazłem. Postanowiłem zrobić gofry z bitą śmietaną. Może i Barbara dba o
swoją figurę, ale i tak zmuszę ją do zjedzenia tego. Zabrałem się więc za
przygotowanie..
Położyłem gofry na
talerzu. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem przyozdabiać je bitą śmietaną i
owocami, które znalazłem, czyli truskawkami i malinami. Muszę przyznać, że nie
wyglądało to najgorzej. Wziąłem swoją porcję i usiadłem przy stole. W końcu ja
też muszę coś zjeść, prawda?
Włożyłem talerz do
zmywarki, a gdy odwróciłem się ujrzałem Barbarę opierającą się o framugę drzwi.
Była ubrana w moją koszulkę, która sięgała jej do połowy ud, uśmiechała się. W
tym momencie do mojej głowy wkradła się Rose, również uśmiechnięta. Potrząsnąłem
głową. Wziąłem talerz i postawiłem go na stole odsuwając krzesło, by Barbara
mogła usiąść. Podziękowała mi skinieniem głowy i zajęła się jedzeniem. Usiadłem
naprzeciwko niej, opierając głowę na dłoni wpatrywałem się w dziewczynę z
niewiadomego mi powodu. Po kilku minutach zorientowała się, że obserwuję ją i
miała coś powiedzieć jednak usłyszeliśmy dzwonek telefonu, w dodatku mojego.
Wstałem i szybkim krokiem pokonałem schody. Wyciągnąłem telefon z kieszeni
spodni, nie patrząc kto dzwoni wcisnąłem odbierz przykładając słuchawkę do
ucha.
-Halo.
-Oh, Niall jak dobrze,
że odebrałeś. Gdzie jesteś? Martwimy się o ciebie, nie odbierasz telefonów, nie
odpisujesz na smsy. Co się z tobą dzieje?- w jego głosie dostrzegłem, troskę?
Zmartwienie.
-Wszystko dobrze Zayn.
Jestem u.. um,- powiedzieć mu prawdę? Wypadałoby…- U Barbary.
-Gdzie?! Czy ciebie
konkretnie pojebało? Pewnie się z nią przespałeś, nie? Rozum ci odjęło?!
-Możesz przestać? To
moja sprawa co robię i z kim i gdzie. Nie powinno cie to obchodzić, do cholery.
Myślałem, że zmienisz swoje zachowanie.
-Mówiłeś ostatnio, że to
na Rose ci zależy, a teraz bzykasz się z Barbarą? To się źle skończy, mówię ci.
-Spierdalaj- warknąłem
rozłączając się.
Rzuciłem telefon na
łóżko. Przeczesałem palcami włosy i odwróciłem się w stronę drzwi, w których
zauważyłem (znowu) Barbarę. Podeszła do mnie i usiadła na łóżku, biorąc moją
twarz w swoje dłonie.
-Żałujesz? Żałujesz tego
co wydarzyło się wczorajszego wieczoru? Proszę odpowiedz mi- szepnęła ze łzami
w oczach.
-Ja.. nie, nie żałuję- była
to prawda, najszczersza prawda, która ledwo przeszła mi przez gardło.
-Ja wiem, że ty wciąż ją
kochasz. Ale chciałabym.. chciałabym ci pomóc, pomóc zapomnieć, Niall. Pozwól
mi na to- wciąż szeptała, a ja ledwo mogłem zrozumieć co mówi.
-To nie ma sensu.
Przepraszam, wiem, że sprawiam ci tym ból, ale ja nie będę umiał, to się nie
uda.
-A może jednak? Może
warto spróbować, zaryzykować. Pomyśl, może będzie to jedna z lepszych decyzji,
które podjąłeś w swoim życiu. Niall, wiem, że to głupie, ale.. ja..cie kocham-
wypowiedziała te dwa ostatnie słowa, z lekkim uśmiechem.
-Nie chcę żebyś
cierpiała przeze mnie, nie chcę żebyś płakała, i wiem, że to będzie moja wina.
Nie chce na to patrzeć, nie chcę ciebie niszczyć. Ja naprawdę czuję coś do
ciebie, tylko nie wiem co. To dziwne uczucie, a ja nie jestem dobry w mówieniu
o swoich uczuciach. – spuściłem głowę.
-Cierpienie jest
nieuniknione, wiem coś o tym- pogłaskała mój policzek.
-Nie potrafię, po prostu
nie będę umiał- przykryłem jej dłoń swoją, delikatnie ją masując.- Nie chcę być
cierpiała, jestem dupkiem.
-Tak jesteś- potwierdziła
moje słowa uśmiechając się.- Ale ja chcę spróbować.
-Przepraszam, to jest
silniejsze ode mnie- powiedziałem wstając i zakładając spodnie.
-Gdzie idziesz?- spytała
również podnosząc się z łóżka.
-Do domu- odparłem.
-Ale przecież, możesz
zostać ile chcesz i..
-Przepraszam, mówiłem,
że to się źle skończy- posłałem jej smutne spojrzenie i wyszedłem z pokoju idąc
w stronę drzwi.
-Ale poczekaj, możemy
jeszcze porozmawiać. To wszystko może się jeszcze ułożyć- mówiła, kładąc dłoń
na moim ramieniu.
Zdjąłem jej rękę i
wyszedłem z mieszkania głośno wzdychając. Dlaczego muszę być takim dupkiem,
który rani wszystko i wszystkich dookoła. Zraniłem już Rose, teraz ona.
Przecież nic jej nie obiecywałem, prawda? Uh, no i co z tego. To i tak moja
wina, tylko i wyłącznie moja. Mogłem to zatrzymać, przerwać, nie dopuścić do
tego co się wydarzyło. Może wtedy nie byłoby tej rozmowy. Może wtedy nie
raniłbym jej tak mocno. Wiem, że ja też czuję coś do niej, ale to z pewnością
nie miłość.
Przecież to w Rose byłem i jestem zakochany, prawda? To z nią
powinienem spędzać czas, to z nią powinienem być do końca swojego życia, z nią
powinienem założyć rodzinę, to z nią powinienem być szczęśliwy. Nie z Barbarą,
jednak czuję w niej coś znajomego, po prostu wiem to gdzieś w środku, gdzieś w
środku ktoś albo coś daje mi znać, że łączy mnie z nią coś szczególnego. Jestem
pewien, że nie jest to miłość. To nie może być miłość…
Wsiadłem do auta
odpalając silnik, wyjeżdżając tym samym z parkingu. Chciałem jak najszybciej
dotrzeć do domu, rzucić się na łóżko i ponarzekać, wypłakać się. Tak znowu
chciałem użalać się nad sobą. Jednak co innego mogłem zrobić? No właśnie…
Zatrzasnąłem drzwi od
samochodu i wszedłem do domu. W salonie zastałem Louis’a siedzącego na kanapie.
Gapił się na telewizor, pewnie nawet mnie nie zauważył. Westchnąwszy usiadłem
obok niego, a on dopiero wtedy popatrzył się na mnie.
-Już wróciłeś od
dziewczyny?- zapytał śmiejąc się.
-To nie moja dziewczyna-
odpowiedziałem, posyłając gromiące spojrzenie.
-Tak jasne, wmawiaj to
sobie dalej.
-O co ci chodzi?
-Zakochujesz się w niej,
nie widzisz jeszcze tego, ale wkrótce się o tym przekonasz.
-Ja? W niej? Wiesz, że..
-Tak, tak, wciąż kochasz
Rose, ale pomyśl. Spędzasz więcej czasu z Barbarą, nawet zostajesz u niej na
noc. I z pewnością nie śpicie w osobnych pokojach, i z pewnością robicie coś
przed, to są tylko moje przypuszczenia. Niall, zastanów się.
......................
Bez bicia proszę :)
Cud, miód i malina *o*
OdpowiedzUsuńAaa boskie <3 kiedy następny???
OdpowiedzUsuńŚwietny.. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńCzy on noe może dowiedzieć się prawdy :(?
Hej chciałam cię poinformować, że twój blog został nominowany do Liebster Awards. Więcej informacji na: http://imagioonedirection5secondsofsummer.blogspot.com/2014/11/libster-award.html
OdpowiedzUsuńSuper:-)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://presuming-harrystyles.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTy się prosisz o pobicie!
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że będzie tak kolorowo, a tu takie rozczarowanie ;c
Zawiodłam się na Niall'u i Zayn'ie :c Smutno mi.
Ale i tak Lou na końcu był najlepszy. My hero! :))
Mam nadzieję, że Niall coś zrozumie i się na prawdę zakocha w Barbarze, znaczy Rose xd Chociaż Ją nadal kocha i chyba nie przestanie ; (
Czekam na następny! ;3
Pozdrawiam :*
od-przyjazni-domilosci.blogspot.com