„Życie jest jak wielka
układanka. Starasz się ułożyć od narodzin do śmierci, ale i tak zawsze
pozostaną jakieś zagubione kawałki… „
Wysiedliśmy z samochodu.
Niall otworzył drzwi od jego domu i weszliśmy do środka. Już na progu spotkałam
Zayn’a, który posłał mi wrogie spojrzenie, wchodząc po schodach. Co ja
wszystkim takiego zrobiłam?
Przeszliśmy do salonu,
gdzie zastaliśmy więcej osób. Był tam Liam, Harry, Louis oraz.. Greg? I to z
dzieckiem? Widziałam go ostatnio gdy byłam w Los Angeles, jeszcze przed TYM
incydentem. Uh.. Podeszłam do nich i popatrzyłam na dziecko. Było takie
słodkie, nie mogłam się powstrzymać, więc zapytałam.
-Mogę?- z moich ust
wyrwało się pytanie.
-Jasne.- wzięłam
ją/jego, ale chyba jego, na ręcę.
-Jak ma na imię?
-Theo, nie pamiętasz?
Opowiadałem ci o nim- powiedział Niall siadając obok.
-No tak, przepraszam
zapomniałam- speszona spuściłam głowę patrząc na chłopca, który uśmiechał się,
od razu zrobiło mi się ciepło na sercu.
-Niall mam do ciebie
wielką prośbę, mógłbyś zająć się małym? Wezwali mnie do pracy, a Denise nie
może.- westchnął.
-Nie ma sprawy.
-Dzięki, wpadnę po niego
za kilka godzin, na razie.
Chłopczyk zaśmiał się,
zrobiłam to samo. Wstałam z mebla i wraz z Theo zaczęłam chodzić po salonie i
lekko go podrzucać. Śmiał się w niebogłosy, co powodowało także mój śmiech. Nie
zwracałam uwagi na chłopaków, którzy przyglądali mi się. No tak nie zwracałam…
Po kilkunastu minutach
Niall zabrał Theo, w celu nakarmienia go. Wziął go na ręce znikając w kuchni.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam na sofie przy chłopakach. Nikt się nie
odzywał co bardzo mnie dobijało. Gdybym była Rose, choć nią przecież jestem,
rozmawialiby ze mną, a teraz? Znają tą wredną Barbarę, nie chcą poznać tej
nowej? Chociaż nie wiedzą, że to nowa Barbara.
-To, co tam u was?-
spytałam patrząc na każdego z nich.
-Naprawdę chcesz
wiedzieć?- zapytał Liam.
-A dlaczego by nie?
-Nie wiem, po prostu…
uh, nie poznaje cie- powiedział w końcu.
-Nie rozumiem.
-Nigdy nie byłaś miła,
dla każdego z nas, nawet Niall’a. Co się stało, że chcesz z nami rozmawiać,
albo spędzać czas?
-Nie umiem tego
wytłumaczyć.. ja po prostu się zmieniłam.
-Po tym wszystkim? Po
tym wszystkim co zrobiłaś nam i Rose?- warknął Harry- Nie jesteś nawet warta
naszej uwagi, to twoja wina- splunął i wyszedł z salonu, usłyszałam tylko
trzask drzwi.
Zacisnęłam usta w cienką
linie, nie chciałam płakać, przecież obiecałam, obiecałam wszystkim. Jednak
‘pokusa’ była silniejsza. Wstałam z sofy idąc w stronę łazienki. Zamknęłam
drzwi na klucz, oparłam się o ścianę zjeżdżając po niej i tak po prostu
zaczęłam płakać. Co chwila pociągałam nosem.
Byłam zła, zła na Harry’ego, na
siebie, na świat, a przede wszystkim na siebie. To moja wina, to wszystko moja
wina. Gdybym wtedy nie wybiegła, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Wtedy
nie byłabym uwięziona w ciele Barbary, byłabym sobą, Rose, którą kochał Niall,
lubił Liam i Harry, może i Louis, Zayn nie przepadał. Ale co z tego, skoro nie
mogę nawet zbliżyć się do mojej rodziny. Wszystko uderza we mnie ze zdwojoną
siłą. Nie chcę płakać, nie chcę cierpieć, ale to jest silniejsze, silniejsze
ode mnie.
Wszystkie znajome twarze przebiegają przez mój umysł. Mama, tata,
Derek, Lucy, Niall, Liam, Harry, Louis, nawet Zayn, Emily, Lucas, babcia,
Florence, Paul, Alice, Blanka, Mike, Eva. Dlaczego nic nie może być jak
dawniej. Dlaczego każdy musi mnie nienawidzić. Nienawidzić, za coś co zrobiła
inna dziewczyna, jeszcze przed moim ‘przybyciem’. Tak bardzo chciałabym wyznać
im prawdę, powiedzieć, że to ja jestem Rose, że wciąż nie odkryli kim naprawdę
byłam, że wciąż byli dla mnie źli.
Nie wiem czy Barbara przyczyniła się do mojej
śmierci, sama wbiegłam pod ten pieprzony samochód. Ona zaczęła przypominać mi o
ojcu, wtedy, przyznam okłamałam wszystkich. W końcu, kto by się chwalił, że
jego ojciec jest alkoholikiem, który w dodatku znęcał się nad tobą. Musiałam
zmyślić jakąś bajeczką, w którą na pewno uwierzą. Tak też się stało, jednak nie
wiedziałam, skąd miała informacje na temat mojej rodziny. Przecież nikt nie
rozmawiał o rodzinnej sytuacji z kimś obcym.
Derek? Nie to niemożliwe. Mama?
Przecież ona sama chciała o tym zapomnieć. Chciała zapomnieć o ojcu. A on
zapewne nie chciał wracać do tego co było, więc? Kto powiedział jej o tym
wszystkim. Pewnie i tak się nie dowiem, jednak będę szukać odpowiedzi na to pytanie.
To nie może tak zostać. Ja… nie zdążyłam dokończyć myśli, po łazience rozległo
się pukanie. Zamilkłam na chwilę jednak z moich oczu wciąż leciały łzy.
-Barbara, proszę,
otwórz- usłyszałam głos Niall’a.
-Zostaw mnie, proszę-
mówiłam drżącym głosem, nad którym w żaden sposób nie mogłam zapanować.
-Co się stało- ciągnął
dalej.
Westchnęłam i sięgnęłam
dłonią do zamka, przekręciłam go wracając do poprzedniej pozycji. Starałam się
otrzeć łzy, jednak marnie mi to wychodziło, wciąż pojawiały się nowe i nowe.
Niall wszedł do środka, siadając obok mnie. Objął mnie ramieniem, przyciągając
do siebie. Wtuliłam się w niego, mocząc mu koszulkę, oraz brudząc, ponieważ
wraz z łzami, spływał także tusz do rzęs. Głaskał mnie po głowie, szepcząc
jakieś uspokajające słowa. Nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam, że odejdzie, że
nie będzie chciał ze mną rozmawiać, że wyśmieje się, a on? Przytula mnie,
próbuje uspokoić. Czuje się tak jak wcześniej…
-Szczerze mówiąc,
pierwszy raz widzę jak płaczesz, i nie chcę widzieć drugi raz, rozumiemy się?-
powiedział głaszcząc moje plecy.
-Nie mogę ci tego
obiecać- szepnęłam. I tak złamałam już kilka obietnic, nie chciałam łamać
kolejnej.
-Dlaczego?
-Bo wiem, że i tak cie rozczaruje- pociągnęłam nosem.
-Chodź- odparł wstając z
podłogi- Theo został sam i..
-Jak mogłeś zostawić go
samego?- zapytałam zła i jak strzała wybiegłam z łazienki.
W momencie znalazłam się
na dole przy chłopcu. Wzięłam go na ręce, nucąc coś pod nosem. Bujałam go, póki
nie poczułam ciepłych dłoni dotykających mojej tali. Wiedziałam, że to Niall,
jego głowa spoczęła na moim ramieniu. Gdy zauważyłam, że mały zasnął,
spojrzałam na blondyna, który kazał mi go zanieść do sypialni. Tak też
zrobiłam. Weszłam do pokoju i położyłam go na łóżku. Obstawiłam go dokoła
poduszkami, aby nie spadł. Wychodząc zatrzymałam się na chwilę by spojrzeć na
komodę, na której poustawiane były ramki ze zdjęciami. Na jednej z nich byłam
ja, to znaczy, ja jako Rose, oraz Niall. Pamiętam kiedy zrobione to zdjęcie. W
moje urodziny. Westchnęłam i chwyciłam ramkę w dłonie. Podziwiałam ją, byliśmy
wtedy młodzi, młodzi i głupi. Ja żyłam nadzieją, a on? Nie wiem. Gdy miałam już
odstawiać zdjęcie na jej wcześniejsze miejsce, do pokoju wszedł Niall.
Zobaczywszy co trzymam w dłoniach, wyrwał mi przedmiot chowając go do jednej z
szuflad.
-Dlaczego dotykasz moich
rzeczy- warknął łapiąc mnie za nadgarstek.
-Ja.. po prostu
zauważyłam to zdjęcie i chciałam przyjrzeć się jemu bliżej, miałam go właśnie
odłożyć, ale ty… to boli, Niall, puść- powiedziałam, jednak on tylko wzmocnił
uścisk.
-Posłuchaj, wszystko co
wiąże się z Rose, jest święte, ty nie masz prawa tego ruszać, nawet na to nie
patrz. Najlepiej wyjdź stąd, teraz- puścił mój nadgarstek.
-Przepraszam-
powiedziałam drżącym głosem.
-Wyjdź stąd- syknął.
Pokiwałam głową,
wychodząc z pokoju i po cichu zamykając drzwi by nie obudzić Theo. Zeszłam po
schodach, do holu. Minęłam się z Liam’em, jednak przyśpieszyłam kroku. Nie
chciałam być w tym domu ani chwili dłużej. Nadgarstek wciąż był czerwony i
strasznie bolał. Co w niego wstąpiło? Chwyciłam jeszcze torebkę i jak
najszybciej opuściłam ich posiadłość. Jak Zaczął padać deszcz, jednak, nie
przejmowałam się tym, szłam dalej, a moje włosy robiły się coraz bardziej
wilgotne, podobnie jak buty i ubrania. Z moich oczu skapywały łzy. Już drugi
raz. Najpierw mnie pociesza, potem doprowadza do płaczu. Dlaczego on jest taki
zmienny. Dlaczego nie może być tak jak wcześniej?
...............................
I jak wrażenia po tym rozdziale? Szczerze mówiąc, miałam zakończyć ten rozdział czymś miłym, jednak zdecydowałam się na takie rozwiązanie.
Także spamuję tym linkiem (dziękuje za komentarze :)
Skomentuje ktoś? Oceńcie co wam się podobało w rozdziale najbardziej, a co najmniej :)
I to chyba tyle, więc pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego wieczoru ;**
...............................
I jak wrażenia po tym rozdziale? Szczerze mówiąc, miałam zakończyć ten rozdział czymś miłym, jednak zdecydowałam się na takie rozwiązanie.
Także spamuję tym linkiem (dziękuje za komentarze :)
Skomentuje ktoś? Oceńcie co wam się podobało w rozdziale najbardziej, a co najmniej :)
I to chyba tyle, więc pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego wieczoru ;**
Musiałaś? Na prawdę? Chciałam szczęśliwe zakończenie, a takie "smutne". ;c
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział mi się podoba ;> Mam nadzieję, że następny będzie tak samo genialny, ale proszę!!! ;3 O coś miłego, bo to w toalecie było genialne jak do Niej przyszedł. I potem musiało się zrąbać i wyszła z domu ;/ Tak nie miło ; <
Chcę już następny !
Pozdrawiam! ; *
od-przyjazni-domilosci.blogspot.com
Chyba większość czytelników bloga poznała mnie troszeczkę i wie, że lubię smutne zakończenia, jednakże, będę miała dla was niespodziankę, którą zobaczycie niedługo :)
UsuńCudowny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńTylko żal mi jest Barbary :(
czekam na next :)
Jenny jesteś boska, kiedy next?
OdpowiedzUsuń