„Zwycięzcy są zrobienie
z czegoś co znajduje się w głębi nich samych- pragnienie, marzenie, wizja.
Muszą mieć wytrzymałość do ostatniej minuty, muszą być trochę szybsi, muszą
mieć umiejętności i wolę. Ale wola musi być mocniejsza niż umiejętności”
-Wow- szepnęłam gdy
dotarłyśmy pod dom mojej ‘przyjaciółki’.
-Hmm?
-Nic, nic.
Z podziwem przekraczałam
progi domu. Tu wszystko było takie drogie, musiało kosztować fortunę. Do tej
pory myślałam, że mieszkanie, w którym obecnie mieszkam jest jak z bajki, ale
to? Przekroczyło wszystkie możliwe granice. To nie jest dom, to jest pałac.
Jeszcze jak mi powie, że mieszka tu sama, to chyba zwariuję. Muszę zapamiętać
drogę do wyjścia bo na pewno się tu zgubię.
Janet rozłożyła się na
sofie i oczekiwała tego samego ode mnie. Usadowiłam się obok niej i tak przez
kilka minut oglądałyśmy telewizję. Po pewnym czasie zorientowałam się, że jeśli
chcę jeszcze zdążyć przygotować się i pomóc Janet muszę się zbierać.
-Mogę się gdzieś
przebrać?- zapytałam patrząc na dziewczynę.
-Pewnie, łazienka
korytarzem prosto, drugie drzwi po prawej.
-Dzięki.
Zebrałam swoje nowe
ubrania i poszłam do łazienki, jednak nie tak od razu. Najpierw weszłam do jakiegoś schowka, potem do
sypialni, ale w końcu trafiłam w określone miejsce. Z westchnięciem oparłam się
o ścianę.
Rozebrałam się do naga i
weszłam pod prysznic. Woda zmyła mój stres jak i zdenerwowanie, które było
wciąż wyczuwalne. Stałam jeszcze chwilę pod wodą, ale opamiętałam się i wyszłam
na posadzkę. Owinęłam się ręcznikiem dokładnie wycierając swoje ciało. W szafce
znalazłam jeszcze nieużywaną szczoteczkę do zębów, wyszczotkowałam zęby. Wysuszyłam
włosy i spięłam je w wysoką kitkę. Ubrałam się w mój nowo zakupiony strój.
Muszę przyznać, że Barbara miała piękne ciało, wręcz idealne więc całkiem
wygodnie się je ‘nosiło’. Nałożyłam lekki makijaż, jedynie podkreśliłam usta nie
chcąc wyróżniać się z tłumu.
W końcu wróciłam do
Janet, z lekkim trudnościami, ale jednak wróciłam.
-Wyglądasz bosko- skomentowała
mój ubiór.
-Oh, dziękuje-
uśmiechnęłam się.
-Czas i na mnie.
Wstała i powędrowała do
łazienki, a ja spojrzałam na zegar. Było już grubo po szóstej. Jak ten czas
szybko leci. Niedawno była dziesiąta, a tu szósta. Chciałam w jakiś sposób
pomóc Janet w organizowaniu przyjęcia, choćby przyniesie miski z jakimiś
chipsami, ale wolałam nigdzie stąd nie wychodzić póki nie zjawi się tu
właścicielka domu, ponieważ znając moje szczęście na pewno się zgubię.
Po chwili do salonu
zaczęły przychodzić kobiety z miskami pełnymi przeróżnych dobroci. Tu chipsy,
żelki, cukierki, napoje, a w tym alkohol, po prostu wszystkiego po trochu. Nie
odezwałam się bo nie wiedziałam kim są te kobiety i speszona siedziałam,
czekając na powrót Janet, która przyszła kilka minut później, w ubraniach, które wcześniej razem kupiłyśmy.
-Dziękuje ci za poradę,
świetnie w tym wyglądam.
-Skromność przede
wszystkim- zaśmiałam się- Ale naprawdę wyglądasz pięknie.
-Już się tak nie
podlizuj.- wystawiła język- A teraz, czy wszystko jest.
Zaczęła podchodzić do
każdego stolika i patrzeć czy czegoś akurat nie brakuje. W końcu podeszła do mnie i przytuliła, a ja
odwzajemniłam gest.
-Cieszę się, że tu
jesteś- powiedziała.- Mam szczęście, że posiadam taką wspaniałą przyjaciółkę,
jak ty.
-Przesadzasz.- odparłam
nie wiedząc co dalej powiedzieć. Może już wystarczy?
-Naprawdę ci dziękuję,
gdyby nie ty już dawno bym się poddała, a teraz korzystam z życia i jestem
bardzo szczęśliwa. Nawet nie wiesz ile ci zawdzięczam.
-Oh- nie byłam w stanie
powiedzieć niczego innego.
Posłała mi uśmiech,
który oczywiście odwzajemniłam. Mimo wszystko cieszę się, że ją poznałam.
Myślałam, że dziewczyny tego typu są chamskie i nic nie warte. Ale jak teraz
patrzę na Janet sądzę, że jest wspaniałą dziewczyną, która docenia to co ma, a
ma tego naprawdę dużo. Ale po za dobrami materialnymi jest świetną dziewczyną.
Moim jedynym zmartwieniem jest to dlaczego tak bardzo mi, to znaczy Barbarze,
to znaczy nam, tak bardzo dziękowała. O jakie poddanie chodzi? Czy miała jakieś
problemy? Muszę się ją o to zapytać, ale nie teraz, nie będę psuła jej imprezy.
-O czym tak myślisz?-
usłyszałam jej głos.
-A tak ogólnie.. o życiu
i.. jeszcze kilku innych sprawach.
-Przestań tyle myśleć!
Bawimy się, jak widzisz kilku gości już przyszło, więc?
Ktoś przyszedł?
Obróciłam się na pięcie i ujrzałam kilka dziewczyn i kilku chłopaków. Jak myślę
to porządnie i w żaden sposób nie można mnie obudzić. Jestem po prostu w innym
świecie. Gdy skończę myśleć, docierają do mnie tylko urywki zdań. Nie
kontaktuje się normalnie ze światem. Ale co zrobisz?
-Hej Barbara-
powiedziała jedna z dziewczyn.
-Um hej..- zawiesiłam
się na moment, a po chwili obok mnie pojawiła się Florence.
-Jesy.- szepnęła
wskazując na dziewczynę i zniknęła.
-Hej Jesy.
-Jak się bawisz?
-No wiesz, to dopiero
początek więc wszystko się rozkręci.
-Na to liczę, a teraz
muszę iść, do zobaczenia.
Przytuliła mnie i
wróciła do reszty grupy. Janet stała przy drzwiach i witała się z nowo
przybyłymi gośćmi. Wśród nich był także Niall i.. Harry? W tym momencie
chciałam go przytulić, bo tak dawno się nie widzieliśmy jednak nie byłoby to na
miejscu. Nie wiem jakie relacje łączyły go z Barbarą jeszcze przed moim
‘przybyciem’ więc wolałam nie zapeszać. Podeszłam do nich i przytuliłam
blondyna, co z lekką niechęcią odwzajemnił. Widziałam to Horan!
-Cześć Harry-
uśmiechnęłam się szeroko, również go przytulając, jednak włożyłam w to mniej
siły.
-Cześć- odparł patrząc
na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Wchodźcie- powiedziała
Janet- I bawcie się dobrze- mrugnęła tym razem do mnie na co wywróciłam oczami.
No więc każdy poszedł w
swoją stronę. Ja podeszłam do stolika i zaczęłam zajadać się żelkami. Patrzyłam
na chłopaków, którzy usiedli na kanapie, a potem, obok nich usiadły dwie
całkiem ładne dziewczyny. Nie powiem poczułam się źle, mimo, że nie powinnam.
Tak, wiem to! Ale nic nie poradzę, może wciąż czuję coś do Horana, ale czy on
moje uczucia odwzajemnia? No jasne, że nie! Przecież jestem Barbarą, a on jej
nie znosi, więc moja szansa zdobycia go jest jak jedna na milion. Poczułam jak
po moim policzku spływa łza, jedna łza, której pozwoliłam wypłynąć, reszta
niech zostanie.
-Cześć Barbara-
usłyszałam za sobą więc odwróciłam się do dochodzących dźwięków.
-O hej..- znowu się
zacięłam.
-Mark- za nim pojawiła
się Florence i znowu zniknęła.
-Hej Mark.
-Jak się bawisz?
-Jesteś kolejną osobą,
która zadała mi to pytanie- zaśmiałam się, a on razem ze mną.
-Nie wiedziałem.
-Jak mogłeś wiedzieć?
-Dobra zapomnijmy o tym.
Zatańczysz- wyciągnął do mnie dłoń, którą od razu chwyciłam.
Weszliśmy na parkiet, a
w głośnikach dało się usłyszeć bardzo szybką muzykę. Wywijaliśmy na parkiecie,
a reszta po kolei zaczęła dołączać. Na końcu wyszło na to, że tańczyłam Harrym.
Nie wiem jak się tu znalazł, ale odpowiadało mi to. Mogłam znowu z nim chwilę
pobyć, a było to dla mnie naprawdę ważne.
Dwie godziny później
Mimo upływu tych kilku
godzin ludzie wciąż nie schodzili z parkietu. Bawili się w najlepsze, może była
to zasługa alkoholu, który buzował w ich żyłach. Każdy pił drink za drinkiem,
jednak ja wolałam trochę przystopować i nie obudzić się jutro rano w ramionach
jakiegoś kolesia. Usiadłam na kanapie, aby chwilę odsapnąć. Byłam już naprawdę
zmęczona. Co chwile ktoś wyciągał mnie do tańca, a ja, ta, która uwielbia
tańczyć, przecież nie mogłam odmówić. Jutro z pewnością podziękuję Janet, za
to, że namówiła mnie na tą imprezę, bo gdyby nie to nudziłabym się, sama, w
mieszkaniu, a tu przynajmniej mam trochę rozrywki.
Po kilku minutach obok
mnie pojawił się Niall. Czułam od niego alkohol, co zniechęciło mnie w pewnym
stopniu, ponieważ nie przepadam za tą trucizną, jednak dziś sama trochę wypiłam
i nie będę wytykać innym błędów. Wracając. Patrzyłam na niego przez chwilę
jednak gdy on spojrzał na mnie odwróciłam wzrok. Byłam lekko speszona i
zdenerwowana, bo wciąż pamiętałam nasze wczorajsze spotkanie, a także jego
podryw na panienki. Ja tak szybko nie zapominam…
Objął mnie ramieniem i
pocałował w policzek, a ja patrzyłam na niego w całkowitym szoku nie mogąc
wykonać żadnego ruchu.
-C-co ty robisz?-
spytałam jąkając się.
-Ja? Ależ nic- i znów
jego usta spoczęły na moim policzku, tym razem bliżej ust.
-Niall… nie rób czegoś
czego potem będziesz żałował.
-Niczego nie będę
żałował kochanie.
Gdy chciałam jeszcze coś
powiedzieć, jego usta zatrzymały się na moich. Wszystkie wspomnienia wróciły,
znów czułam się tak niesamowicie jak wcześniej. Nie mogłam się od niego oderwać
więc tylko pogłębiłam pocałunek. Nie mogłam mu się oprzeć. Chciałam czuć się
tak jak kiedyś, tak niesamowicie.
-Chodź ze mną- szepnął
mi do ucha i chwycił moją dłoń prowadząc w nieznanym mi kierunku.
Szliśmy tym samym korytarzem,
którym szłam jeszcze wcześniej gdy miałam zamiar się przebrać. Wracając.
Otworzył drzwi, jedne z
wielu. Zatrzasnął je nogą i nie przestając całować położył nas na łóżku…
...........................................
No heej :) Jak ja lubię przerywać w takich momentach. Miłego dnia ;*
No heej :) Jak ja lubię przerywać w takich momentach. Miłego dnia ;*
Świetnee!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAle super świetnie piszesz!!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńAle geniaaalne ! <3
OdpowiedzUsuńSzybkoo next ! <3
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
No nie, serio? W taki momencie? Ohhhhh : <
OdpowiedzUsuńAle czekam bardzo na następny rozdział! ;3
Pozdrawiam ; *