„Nadzieja to mała
szklana kulka umiejscowiona w samym środku serca. Po zadaniu ciosu ta kulka
rozpada się na milion kawałków siejąc spustoszenie w naszych sercach”
Promienie słońca wdarły
się do mojej sypialni , przez niezasłonięte żaluzje. Sprawiło to, że musiałam
wstać. Przeciągnęłam się na łóżku i poszłam do łazienki, przed tym ścieląc
łóżko. Skoro byłam nową sobą, musiałam się zmienić i dbać o porządek.
Odprawiłam poranną
toaletę. W samej bieliźnie wyszłam z łazienki i wyjrzałam przez okno. Słońce
świeciło dziś niemiłosiernie. Z westchnięciem udałam się do garderoby. Ubrałam
białe spodenki oraz pomarańczową bluzkę na ramiączka. Na nogi wsunęłam białe
sandały na lekkim obcasie. Opuściłam swój pokój.
Dotarłam do kuchni gdzie
zauważyłam Florence. Jak zwykle w białej sukience. Siedziała na blacie, a w
dłoni trzymała jakiś owoc, który co chwile gryzła.
-Dzień dobry-
powiedziałam wyjmując z lodówki mleko.
-Dzień dobry, jak się
spało?
-Łóżko wygodne, tylko
sny koszmarne.- westchnęłam i z miską usiadłam do stołu.
-Nadal przeżywasz
wczorajszy wieczór? Oh, nie przejmuj się, przecież to nie pierwszy i nie
ostatni raz kiedy się spotykacie. Możesz go do siebie przekonać, wierzę, że ci
się uda.
-Przez jej charakter to
znaczy mój, to znaczy.. wiesz o co mi chodzi, Niall uważa mnie za przemądrzałą.
Gdy próbowałam nawiązać rozmowę, on nawet nie raczył na mnie spojrzeć. Prawie
się wygadałam. Potem zaproponowałam, abyśmy się przeszli lecz zbył mnie mówiąc,
że musi wracać. Czy on naprawdę jest takim dupkiem?
-Rose, to nie zależy od
ciebie. Jesteś Barbarą, on zna jej poprzedni charakter. Wiesz, że potrzeba
czasu, aby się do ciebie przekonał. To nie będzie łatwe, ale ty wiesz i ja to
wiem, że ci się uda.
-Obyś miała rację.
Florence zaśmiała się i
pokręciła głową. Dokończyłam jeść swoje śniadanie, a miskę włożyłam do
zmywarki. Oparłam się o blat i zastanawiałam się co będę dzisiaj robić.
-Chyba pójdę przejść się
po mieście- powiedziałam i stanęłam naprzeciwko kobiety- Idziesz ze mną?
-Pewnie- uśmiechnęła się
szeroko- Tylko pamiętaj, że ja jestem niewidzialna i ludzie mnie nie widzą, tylko ty.
Pokiwałam głową i
wspólnie z Florence wyszłyśmy z mieszkania. Zjechałyśmy windą do holu. Przywitałam
się z portierem, promiennym uśmiechem co odwzajemnił. Wspólnie z kobietą
postanowiłyśmy się przejść zamiast zamawiać taksówkę.
Szłyśmy chodnikiem,
mijając przeróżne osoby. Kilka z nich przywitało się z nami, a właściwie tylko ze
mną, skinieniem głowy. Nie miałam bladego pojęcia kim oni są, ponieważ Florence nie przedstawiła mi reszty
znajomych. Z zachwytem podziwiałam Londyn, byłam szczęśliwa, że w końcu mogę tu
być. Byłam szczęśliwa, że ktoś dał mi szansę.
Z daleka zauważyłam
pewną dziewczyną. Szeroko się uśmiechając machała do mnie coraz bardziej się
zbliżając. Gdy była dosyć blisko, mogłam przyjrzeć się jej wyglądowi. Miała
blond włosy spięte w wysokiego koka, ubrana w kwiecistą sukienkę do kolan
eksponowała swoje długie nogi. Na stopach spoczywały wysokie szpilki koloru
czerwonego.
-Cześć- powiedziała
przytulając mnie, a ja nie mogłam zrozumieć co właśnie się dzieje.
-To twoja przyjaciółka,
Janet- szepnęła Florence wskazując na blondynkę.
-Oh, cześć- odwzajemniłam
uścisk- Miło cie widzieć.
-Ciebie też. Idziesz
gdzieś konkretnie?
-Po prostu chciałam się
przejść po mieście, a jaki jest twój powód wyjścia?
-Nie pamiętasz?
-Co mam pamiętać?
-Przecież obiecałaś, że
będziesz- westchnęła- Organizuję dziś imprezę, u mnie o ósmej. I właśnie idę na
zakupy, bo muszę jakoś wyglądać jako gospodarz, prawda?
-Tak zdecydowanie.
-Może do mnie dołączysz?
-Z chęcią.
-To świetnie, chodź-
złapała mnie pod ramię i wspólnie poszłyśmy w stronę centrum handlowego.
To było dla mnie co najmniej
dziwne. Poznałam ją przed chwilą i mam być jej przyjaciółką? Przecież ja jej w
ogóle nie znam. A ta impreza? Szczerze mówiąc nie mam ochoty nigdzie wychodzić,
ale przez Barbarę jestem zobowiązana. Nie mogłam urywać kontaktu z jej
znajomymi. Nie wiem jakie były kontakty między nimi, jednak chciałam ich
poznać, może nie będę tacy źli? Miło będzie przynajmniej z kimś porozmawiać.
Przekroczyłyśmy progi
centrum. Jak ja tu dawno nie byłam. Pierwszy raz zjawiłam się tu z Lucy. Na
samo jej wspomnienie zrobiło mi się smutno. Przecież to ona była moją
przyjaciółką. I nadal jest, prawda?
Weszłyśmy do jednego ze
sklepów, a Janet pociągnęła mnie do działu z sukienkami. Minęłam kilka stojaków
i w końcu zauważyłam tą idealną. Niebieska sukienka, na cienkich ramiączkach.
Po prostu musiałam ją mieć. Chwyciłam ją z wieszaka i poszłam przymierzyć.
Janet czekała przed przymierzalnią, a gdy wyszłam, szeroko się uśmiechnęła i
klasnęła w dłonie.
-Wyglądasz obłędnie-
powiedziała- Poczekaj chwilkę- pobiegła do jakiegoś regału i przyniosła ciemne
szpilki, torebkę i klika dodatków- Teraz Horanek będzie zadowolony.
-On też będzie?
-Przecież to twój
chłopak, głuptasku. A teraz idź i ją kupuj bo ci nie odpuszczę.
Zaśmiałam się i w
przebieralni przebrałam się w moje wcześniejsze ciuchy. Chwyciłam sukienkę i
resztę rzeczy i poszłam do kasy. Zapłaciłam za ubrania i podeszłam do Janet,
która zastanawiała się, który strój wybrać.
-Jak myślisz, ten czy
ten?- spytała.
-Raczej ten- wskazałam
na jeden z zestawów- Idź przymierz.
Janet poszła do
przebieralni i po chwili wróciła do mnie eksponując nowy strój. Muszę przyznać,
że wyglądała niesamowicie. Pokazałam jej kciuki do góry, a ona ponownie
klasnęła w dłonie i poszła się przebrać. Usiadłam w fotelu, a Janet ubrana we
wcześniejsze ciuchy poszła zapłacić. Wyszłyśmy ze sklepu z uśmiechami na
twarzy. Przyznam, że całkiem dobrze się bawiłam. Może i wygląda jak
przemądrzała panna, ale ja sądzę, że jest inaczej. Wiem to.
-Może wstąpimy do Starbucksa?-
zaproponowała.
-W sumie dlaczego nie.
Weszłyśmy do wspomnianej
wcześnie kawiarni. Podeszłyśmy do lady, w celu złożenia zamówień.
-Co bierzesz?- spytała- Ja
chyba frappuccino.
-Cappucino- uśmiechnęłam
się.
-Cappuccino? Przecież ty
go nie znosisz.
-Um.. ja- co mam
powiedzieć?!- Trzeba się w końcu przełamać, prawda?
-Jesteś dziś jakaś
zakręcona.
Wzruszyłam ramionami i
zajęłam wolny stolik. Janet dołączyła do mnie po kilku minutach z naszymi
zamówieniami. Dobrze, że udało mi się wybrnąć z tej sytuacji. A tak w ogóle,
jak nie można lubić cappuccino? No pytam się jak?
Gdy wypiłyśmy kawy
zebrałyśmy się w stronę powrotną. Chciałam iść do mojego mieszkania, aby
przygotować się na imprezę, którą organizowała Janet. Musiałam się odświeżyć,
bo nie powiem, lekko się zmęczyłam.
-A gdzie ty się
wybierasz?- spytała.
-Do domu.
-Mówiłaś, że pomożesz mi
w przygotowaniach.
-Ale muszę się jeszcze
uszykować i..
-O to się nie martw,
masz do dyspozycji łazienkę, a nawet możesz zostać na noc, co ja mówię i tak
zostaniesz- zaśmiała się, a ja wciąż nic nie mówiłam- Mam wrażenie, że
zachowujesz się inaczej. Jakie problemy z Horankiem?
-Co? Nie- zaśmiałam się
nerwowo licząc, że tego nie zauważy- Ja po prostu mam gorszy dzień.
-Myślałam, że coś nie
tak z Niallem.- odetchnęła- Widziałam artykuł o was w gazecie i pomyślałam, że
coś się między wami stało skoro wróciliście osobno.
-Nie, ja.. po prostu
chciałam przez chwilę pobyć sama i to tyle w tym temacie. Nie chcę o tym
rozmawiać.
-Rozumiem, ale wiesz, że
jak by co, to możesz ze mną porozmawiać.
-Zapamiętam.
Po drodze do mieszkania
Janet, cały czas nawijała o gościach, którzy przyjdę na jej imprezę. Nie znałam
nikogo. Tylko ją i Nialla, a tak po za tym to reszta była dla mnie obca. Florence
miała poznać mnie z innymi znajomymi. Mam przynajmniej nadzieję, że pojawi się
na tej imprezie i będzie mi podpowiadać, bo jak nie to wyjdę na kompletną
idiotkę.
-Wow- szepnęłam gdy
dotarłyśmy pod dom mojej ‘przyjaciółki’.
.................................................................
Co was tak mało? 3 komentarze? Nie ukrywam, że jest mi trochę smutno...
Co was tak mało? 3 komentarze? Nie ukrywam, że jest mi trochę smutno...
Cudoooooooowny ! <3
OdpowiedzUsuńNext... IMPREZA!
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
Świetnneee <3<3<3
OdpowiedzUsuńWidzę, że wróciłaś do pisania w pierwszej osobie ; > Bardzo mi się to podoba, bo lepiej mi się czyta ;))
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, a rozdział genialny! ;3
No wiesz, kobieta zmienną jest :) hah
Usuń