„Spodziewaj się
niespodziewanego”
-Niall?- spytała
zszokowana.
-Spodziewałaś się kogoś
innego? – podniósł jedną brew do góry.
-Tak..nie… nie wiem to
znaczy…
-Pójdźmy już na tą
kolację i miejmy to z głowy.
Dziewczyna z
westchnięciem pokiwała głową. Florence pokazała kciuki do góry, aby pokazać
jej, że wszystko jest dobrze. Rose
pomachała jej, tak, by Niall tego nie zauważył. Zamknęła drzwi i wspólnie
ruszyli do samochodu.
Blondyn otworzył jej
drzwi, aby mogła wejść do auta. Obszedł samochód i także znalazł się w środku.
Odpalił silnik i ruszyli z parkingu. Podczas drogi nikt z nich się nie odzywał.
Rose przede wszystkim musiała przetrawić to, że Niall jest jej ‘chłopakiem’.
Ale mogła się tego spodziewać, gdy w lustrze zobaczyła siebie jako Barbarę.
-Dlaczego się nie
odzywasz?- spytał nie spuszczając wzroku z drogi.
-A co mam mówić?
-Nie wiem, ale zawsze
jak gdzieś razem jeździliśmy mówiłaś jak najęta, a teraz?
-Mam zły dzień.-
mruknęła.
-Zły dzień? W takim
razie co się stało?
-Dlaczego nagle zrobiłeś
się taki opiekuńczy?
-Po prostu chce
wiedzieć..
-Ciekawość to pierwszy
stopień do piekła.
Niall pokręcił głową,
ale nawet przez chwilę na nią nie spojrzał. Właśnie taką postawą sprawiał, że
Rose traciła humor, zaczynała być zdenerwowana, ale i smutna. Bo nic tak nie boli jak obojętność..
Poczuła, że samochód
zwalnia, aż całkowicie się zatrzymał. Chłopak pomógł jej wysiąść i razem udali
się do jednej z restauracji. Kelner zaprowadził ich do zarezerwowanego
wcześniej stolika. Usiedli i zaczęli zamawiać dania. Gdy złożyli zamówienia
kelner odszedł, a między nimi zapadła niezręczna cisza. Rose była zdenerwowana,
nie wiedziała jak się w tej sytuacji zachować. Mimo wszystko myślała, że
podczas ich wcześniejszych spotkań rozmawiali ze sobą, mieli jakieś wspólne
tematy. Myliła się..
Na stole pojawiły się
ich zamówienia, które zaczęli spożywać w ciszy. Rose przełykając kolejny
kawałek kurczaka, nie wytrzymała. Ze zdenerwowaniem odłożyła sztućce na talerz.
-Nic nie powiesz?-
spytała nie wytrzymując ciszy panującej między nimi.
-Co twoim zdaniem
powinienem powiedzieć?
-Nie wiem, cokolwiek.
Opowiedz jak ci minął dzień, co robiłeś, jak się czujesz, naprawdę cokolwiek-
westchnęła przymykając powieki w celu uspokojenia się.
-Najpierw nie chcesz ze
mną rozmawiać, a potem sama chcesz? Nie rozumiem, zawsze narzekałaś gdy rozpoczynałem
rozmowę, bo najzwyczajniej w świecie ciebie to nie interesowało i sama to
mówiłaś.
-Ale wtedy ja nie…-
ugryzła się w język, by nie powiedzieć czegoś co by jej zaszkodziło.
-Ale ty wtedy co?
-Dokończmy jeść-
powiedziała- Przepraszam, że w ogóle zawracam ci głowę.
Opuściła głowę i zaczęła
jeść, próbując nie patrzeć w stronę blondyna. Było jej ciężko, bo już
pierwszego dnia zafundowali jej takie emocje. Owszem chciała go spotkać jednak
nie tak szybko, potrzebowała trochę czasu, aby przyzwyczaić się do nowej
sytuacji. Wciąż pamiętała o tym co zrobił jej, gdy była w swoim wcieleniu. Tego
tak łatwo nie zapomni, wiedziała to. Teraz musiała udawać, że wszystko jest w
porządku, co niezbyt jej wychodziło. Nawet próby nawiązania rozmowy kończyły
się niepowodzeniem. W części była to wina poprzedniej właścicielki ciała, gdyż
to ona pokazała się mu od ‘złej strony’. Może i nie przepadała za Palvin, ale
dzięki niej mogła tu być i odnowić kontakty ze znajomymi. Ale.. No właśnie
„ale”
Kelner, który wcześniej
ich obsługiwał zabrał talerze i podał im rachunek. Blondyn wyciągnął portfel i
do karty włożył określoną sumę pieniędzy oraz zostawiając napiwek dla kelnera. Wstał,
a Rose razem z nim. Wyszli z restauracji i kierowali się w stronę auta Nialla.
-Może się przejdziemy?-
zaproponowała Rose, gdy blondyn otwierał drzwi od samochodu.
-Muszę wracać,
przepraszam.
-Nic nie szkodzi-
powiedziała uśmiechając się smutno. Odwróciła się i zaczęła iść w stronę
swojego mieszkania.
-Nie wsiadasz?- spytał
zdziwiony.
-Nie, potrzebuję
pomyśleć, a ty jedź.
Popatrzył na nią jeszcze
przez chwilę i ruszył z parkingu. Rose wzrokiem podążała za samochodem, aż nie
zniknął z jej pola widzenia. Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść.
Na zewnątrz było już ciemno, jednak nie zatrzymała się,
szła dalej. Musiała przemyśleć kilka spraw. Najbardziej drażniło ją to, że od
samego początku pojawienia się tutaj, rada aniołów sprawiła, że poczuła się źle
i chciała wrócić. Ale, przecież obiecała coś sobie, obiecała, że mimo wszystko
będzie silna, a przynajmniej będzie próbować. Gdy była z Niall'em wszystkie
wspomnienia nawiedzały jej głowę. Te w
których byli razem, ale i osobno. Począwszy od pierwszego spotkania, aż po ich
ostatnie. Z jednej strony, myśl, że będzie spędzała z nim wiele czasu była
motywująca , ale jednak z drugiej bała się co może nastąpić. Niepewność jest najgorsza.
Gdy dotarła do
apartamentowca, przywitała się z chłopakiem za ladą i przeszła do windy.
Wciskając odpowiedni guzik sprawiła, że po chwili znalazła się na piątym
piętrze. Znalazła drzwi z numerem 512 i przekręcając kluczyk w zamku weszła do
środka. Na kanapie siedziała Florence wpatrując się w Rose, ze współczującym
wyrazem twarzy. Dziewczyna podeszła do mebla, po drodze zdejmując buty. Usiadła
obok kobiety i westchnęła.
-Dlaczego to takie
trudne?- zapytała patrząc na Florence.
-Przykro mi kochana, ale
takie jest życie i ani ja ani ty tego nie zmienimy.
-No właśnie…
....................................................
Witam :) Podoba się chociaż trochę?
Witam :) Podoba się chociaż trochę?
świetne
OdpowiedzUsuńŚwieeeeeeetne <3
OdpowiedzUsuńI to bardziej niż troszeczkę xd
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
Mi się podoba nawet bardzo ; >
OdpowiedzUsuńKurczę, a myślałam, że Niall i ta Barbara jakoś są ze sobą szczęśliwi i coś w tym stylu, a tu taka niezręczna cisza i brak tematów do rozmowy. ; /
Przykro mi było z tego powodu ; C
Ale mam nadzieję, że jakoś się dogadają, a może nawet dowie się, że to Rose? Hmm to by było ciekawe haha ;P
Pozdrawiam! :3