9.07.2014

Sezon 2, rozdział 14






„Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki jakie niesie nam los”





-Przestań się trząść- powiedział Paul i przytulił ją do siebie.


-Boję się.


-Zapraszam- usłyszeli. Oderwali się od siebie i z powrotem weszli do pokoju, aby usłyszeć werdykt.


Rose czuła, że robi jej się słabo, ale za wszelką cenę próbowała nie zemdleć. Wzięła głęboki wdech, uśmiechnęła się lekko do Paula i spojrzała na „sędziów”.


-Postanowiliśmy, że nie polecisz na ziemię- powiedział jeden z nich, a Rose nie mogła uwierzyć w jego słowa- Bez anioła stróża oczywiście- zaśmiał się.


Dziewczyna ze zdziwienia otworzyła buzię i wręcz rzuciła się na swojego przyjaciela. On nie spodziewał się „ataku” z jej strony więc oboje wylądowali na ziemi. Zaczęli się śmiać, a szatynka zaczęła mu dziękować na co on wywracał tylko oczami. Rose była szczęśliwa, ba! Bardzo szczęśliwa, wiedziała, że dostaje jedną, jedyną i niepowtarzalną szansę na powrót do domu. Po krótkim czasie wstali z ziemi, a dziewczyna podeszła do sędziów i zaczęła im dziękować.


-To dla mnie bardzo ważne. Cieszę się, że podjęliście taką, a nie inną decyzję. Dziękuję za daną mi szansą na pewno jej nie zmarnuję.


-Jeszcze wiele przed tobą. Florence zostanie twoim aniołem stróżem, będzie cie pilnować, a ty masz jej słuchać. Pamiętaj my wszystko widzimy.


-Zapamiętam. A kiedy… wyjeżdżam?


-Dzisiaj wieczorem. Florence przyjedzie po ciebie koło dziewiątej i wspólnie odjedziecie jej samochodem. Zaprowadzi cie do twojego mieszkania. A tak poza tym wybraliśmy ci już osobę, którą będziesz lecz zobaczysz się dopiero gdy dojedziesz do swojego domu. Znajduje się tam specjalne lustro, które przyda ci się w przyszłości. A więc nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci powodzenia.


-Dziękuje. To..do widzenia.


-Do zobaczenia- usłyszała Florence i opuściła salę.


Z uśmiechem na ustach opuścili budynek. Wspólnie z Paulem postanowiła, że wybiorą się do najbliższej kawiarni, aby chwilę porozmawiać.


Pewnie zastanawiacie się dlaczego w mieście aniołów zbudowano kawiarnię. Pierwsi którzy tu mieszkali postanowili, że te miasto nie będzie różnić się od innych. Wybudowali różne budynki społeczne, kawiarenki, restauracje, po to, aby aniołowie czuli się jak w domu.


Weszli do środka i zajęli wolny stolik. Naprzeciwko nich leżało menu. Rose wzięła je w dłonie i wybrała jedną ze swoich ulubionych kaw, cappuccino. Derek zdecydował się na frappuccino. Wcisnęli przycisk, a po chwili na stoliku pojawiły się ich zamówienia. Pili kawę rozmawiając, a czasami śmiejąc się. Rose wiedziała, że będzie tęsknić za tym chłopakiem, który umiał ją pocieszyć nawet w najgorszej sytuacji, który umiał wysłuchać, który umiał pomóc, który pomyślał o niej gdy podejmował tak trudną decyzję. Była zadowolona, że poznała kogoś takiego.


-Muszę się już zbierać. Spakuję kilka rzeczy i wyjeżdżam. Będę za tobą tęsknić wiesz?


-Ja za tobą też. Baw się dobrze i bądź szczęśliwa. Niestety nie mogę cie odprowadzić bo muszę wrócić już do domu. Przepraszam.


-Oh i tak wiele dla mnie zrobiłeś. Nic nie szkodzi. Do zobaczenia- uśmiechnęła się i przytuliła do chłopaka.


On objął ją ramionami i pogłaskał po plecach. Uśmiechnęli się do siebie i każde poszło w swoją stronę. Rose podczas drogi powrotnej wiele myślała o zbliżającym się wyjeździe. Była szczęśliwa, ale i zdenerwowana. Bała się, że nie poradzi sobie w nowym życiu, że zawiedzie wszystkich, a tego najbardziej chciała uniknąć. Chciała być silna i wiedziała, że gdy będą takie chwile gdy będzie bliska poddaniu się pomyśli o tych niesamowitych ludziach, którzy dali jej tą szansę. Wtedy będzie wiedziała, że robi to dla kogoś, ale przede wszystkim dla siebie. Chciała udowodnić, że mimo jej wrażliwości i jej kruchej osóbki potrafi odbić się od dna i wyłonić się na powierzchnię. Była tego prawie pewna. Nie zmarnuje tej szansy, obiecała to sobie. A obietnic się dotrzymuje, prawda?


Dotarła do domu, kluczem otworzyła furtkę i weszła do ogródka. Schodki poprowadziły ją do drzwi przez, które przeszła i znalazła się w środku. Zajrzała do kuchni jednak nie znalazła tam babci więc poszła do swojego pokoju. Do torby wrzuciła kilka swoich rzeczy, których  nie miała za wiele gdyż wszystko dostała tutaj. Usiadła na łóżku i po raz ostatni ogarnęła wzrokiem swój pokój. W zasadzie to dawny pokój.  Przypomniała sobie dzień w którym po raz pierwszy raz się znalazła. Weszła do niego, jeszcze oszołomiona wcześniejszymi wydarzeniami. Ściany pomalowane na niebiesko, ulubiony kolor Rose. Meble z jasnego drewna, które jak najbardziej przypadły jej do gustu.  Dwie szafki nocne stojące obok łóżka, a na nich lampki o kształcie kuli. Szafa, do której zajrzała, aby sprawdzić jej zawartość. Na wieszakach wisiały białe sukienki oraz coś w rodzaju sandałów. Gdy przeszła na teren tego miasta zauważyła, że wszystkie kobiety były ubrane w sukienki tego kroju i koloru. Nie było tych wspomnień dużo, może kilka. Ale chciała je pamiętać. Chciała pamiętać o babci, którą zostawi, o przyjacielu, za którym będzie straszliwie tęsknić. Czas już iść.


Wstała z mebla i zabrała swoją torbę. Miała zamiar pożegnać się jeszcze z babcią więc poszła do jej pokoju w którym zauważyła zapaloną lampkę. Weszła do środka. Babcia siedziała na bujanym fotelu i czytała książkę. Nawet nie zauważyła wnuczki, która pojawiła się pokoju.


-Babciu- dopiero teraz podniosła wzrok znad książki.


-O witaj Rose. Nawet cie nie zauważyłam- pokręciła głową- No, opowiadaj. Jak tam spotkanie?


-Wracam do domu- uśmiechnęła się lekko- Rada aniołów wyraziła zgodę na mój wyjazd. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Chcę ich w końcu zobaczyć… Ale będę za tobą tęsknić. Bardzo tęsknić. Kocham cie babciu- przytuliła się do staruszki, a ona odwzajemniła gest.


-Ja też będę za tobą tęsknić, kochana. Obyś była tam szczęśliwa, i pamiętaj, że nie możesz poddać się po pierwszym niepowodzeniu. Zawsze jest jakieś rozwiązanie. Na pewno ktoś ci pomoże. Będę nad tobą czuwać może nawet i poproszę o odwiedziny? Kto wie. Pamiętaj, że wierzę w ciebie.


-Oh babciu- westchnęła dziewczyna- Dziękuje ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Bardzo cie kocham.


-Skarbie, ja ciebie też.


Gdy odsunęły się od siebie, babcia Rose posłała jej uśmiech i odprowadziła do drzwi. Po raz ostatni przytuliły się do siebie. Dziewczyna z lekkim uśmiechem opuściła progi domu. Przeszła za furtkę gdzie zobaczyła biały samochód. Wiedziała, że już czas. Czas odjechać. Ostatni raz spojrzała na dom i wsiadła do auta. Obok niej na miejscu kierowcy siedziała Florence, uśmiechała się do niej pokrzepiająco.


-Gotowa na zmiany?- spytała z podekscytowaniem kobieta.


-Nie jestem pewna, ale tak.


...........................
Heej :) Rose czekają wielkie zmiany, czyż nie? Więc, przemyślałam już wszystko i drugi sezon BLSTL będzie miał 30 rozdziałów+epilog (napisany). No cóż, myślę, że tyle wystarczy i, że miło będzie wam się czytało następne rozdziały. 
Mam jeszcze coś do napisania. Chodzi o mój drugi blog Kochaj sercem nie oczami. Cóż, myślę, że jego powinnam dokończyć jako drugiego gdyż mam pewien pomysł. Czy jest tu ktoś kto czytał tego bloga? Pozdrawiam ;*

4 komentarze:

  1. Czytam każdy Twój blog ! <3
    Kocham! ♥
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Bardzo mi się podoba, że Nasza Rose wraca na ziemię. Ciekawa jestem jak zbliży się do Niall'a xdd To będzie coś pięknego. :P
    Czekam na następny i pozdrawiam! ;3
    od-przyjazni-domilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to chwila, a dla mnie podziękowanie za dobrze wykonaną pracę ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine