„Z naprawdę wielkich, posiadamy
tylko jednego wroga- czas”
-Oh
kochanie- westchnął- Czy wrócisz? Do rodziny, do mnie? Ale… czy ty chcesz
wrócić?
Nad
tym bardzo długo się zastanawiał. Czy Rose chciała wrócić? Po tym wszystkim?
Czy chciała być z nimi. Choć wiedział, że nawet gdyby była to nie traktowałaby
go jak kogoś bliskiego. Wręcz przeciwnie. Trzymałaby dystans, ograniczała
kontakty. Jednak było to lepsze niż całkowity brak dziewczyny.
Siedział
tak co najmniej godzinę rozmyślając o życiu i wpatrując się w zdjęcie Rose.
Brakowało mu jej. Tych oczu, które uwielbiał. Ona twierdziła, że to Niall
ma piękne oczy zważając na ich intensywnie niebieski kolor.
W
pewnym momencie poczuł poczuł czyjąś obecność. Odwrócił głowę. Obok niego
siedział Derek, bez słowa wpatrując się w grób siostry. Blondyn był zdziwiony
jego zachowaniem.
-Dlaczego
nic nie powiesz?- zapytał w końcu szatyn.
-Nie
rozumiem- pokręcił głową.
-To
przez ciebie ona tu leży. Przez ciebie się zabiła. Miała dość, rozumiesz? Dość
cierpienia, na, które zasługiwałeś tu, a nie Rose. Wiesz jak było jej ciężko
gdy wyjechałeś? Siedziała sama, w zamkniętym pokoju płacząc i robiąc sobie
kolejne kreski. To twoja wina- mówił to z takim jadem w głosie, że blondyn
trochę się przestraszył.
Może
on miał rację. To przez niego Rose chciała zniknąć. To przez niego cierpiała.
To przez niego wylewała łzy. To przez niego się cięła. Ale on chciał dla niej
jak najlepiej. Wtedy, przed wyjazdem dużo myślał o tym, aby jej to powiedzieć,
jednak nie miał na tyle odwagi, by to wyznać. Był tchórzem, które nie umiał
przyznać się do własnych błędów. Ale każdy popełnia błędy, prawda? Lecz nie każdy może je naprawić…
-Nic
nie mówisz, bo mam rację- rzekł- Nie wierzę, że jej tu nie ma, ja.. tak..
bardzo tęsknię- mówił, a jego głos coraz bardziej się łamał.- Wciąż czegoś nie
rozumiem…
-Czego?-
odezwał się po raz pierwszy blondyn.
-Co
było motywem porwania Rose. Ta sprawa wciąż nie daje mi spokoju..
Wtedy
Niall zdał sobie z czegoś sprawę. Derek miał rację, to przez niego ona
cierpiała. Ale czy rozpamiętywanie przeszłości, a następnie karanie
niewłaściwych osób jest normalne? Chłopak przypomniał sobie całą kłótnię z
Lucasem. Ale… To możliwe? Czy mścił by się po tylu latach? I to na Rose?
Przecież ona nic nie wiedziała. Ona nie powinna cierpieć. Nie powinna
wyjeżdżać. Tylko dlaczego takie myśli przyszły do niego tak późno..?
-On…
Był moim …przyjacielem kiedy jeszcze mieszkałem w Los Angeles… I- blondyn nie
mógł się wysłowić, bał się wyjawić prawdę- gdy przyszedł do mnie… on…
powiedział, że.. zakochał się w Rose… Uznałem to za niedorzeczne… Przecież była
ze mną, a on… był do cholery moim przyjacielem… To moja wina- westchnął.
Próbował
powstrzymać łzy przed wypłynięciem. Czuł jak pieką jego oczy. Jednak nie mógł
pokazać swojej słabości przed nim, po prostu nie mógł. Bał się konsekwencji,
przecież Derek mógł mu coś zrobić, ale… myślał, że mu się należy. Przecież to
on miał być tam w tej piwnicy, nie ona. Rose była słabą i wrażliwą dziewczyną.
Nie za bardzo radziła sobie z emocjami, zupełnie jak Niall. Byli podobnymi do
siebie osobami, ale mimo to tak bardzo różnymi. Czy tak miało wyglądać ich
życie? Mieli być szczęśliwi,
razem…
W
Dereku buzowały emocje. Złość, smutek, żal, ale i…. współczucie? Nie mógł tego
pojąć. Ostatni raz popatrzył na grób oraz zdjęcie siostry. Była wtedy
szczęśliwa. Właśnie, była…
Wstał
z ławki, otrzepał spodnie i odszedł zostawiając blondyna z poczuciem winy. Gdy
tu przychodził nie spodziewał się, że ktoś tu będzie. A szczególnie, nie
spodziewał się Nialla…
-Mamo,
kiedy przyjdzie Rosie? Chciałabym się z nią pobawić!- powiedziała dziewczynka
podchodząc do matki.
-Rose
dziś nie przyjdzie- rzekła z trudem, ale wiedziała, że nie może okłamywać córki.
-Przyjdzie!
Zaraz do niej zadzwonię!
Blanca
podbiegła do stolika, na którym postawiony był telefon. Wzięła go do swojej
małej rączki próbując wystukać numer. Mimo, że miała tylko siedem lat, radziła
sobie z takimi sprawami jak wybieranie numeru telefonu. Wcisnęła połącz,
jednak nikt nie odebrał. Alice stała za córką ze smutkiem w oczach wpatrując
się w komórkę. Wiedziała, że nie odbierze.. Ale jak to wytłumaczyć małej
dziewczynce?
-Rose
nie może teraz rozmawiać- mówiła zabierając jej telefon.
-To
zadzwoń do cioci.
-Może
ja się z tobą pobawię, co?- zaproponowała kucając obok córki.
-No
dobrze- westchnęła chwytając Alice za rękę i zaprowadziła ją do pokoju- Ale ty
jesteś kenem.
Wiatr
wiał coraz mocniej, na dworze robiło się ciemno w związku z czym blondyn wstał
z ławki i opuścił cmentarz. Postanowił, że drogę dzielącą go od domu pokona
pieszo. Chciał chodź przez chwilę pobyć w spokoju.
Miał
kilka powodów, aby sądzić, że to przez niego Rose miała kłopoty. Choćby sprawa
z Lucasem, jego byłym przyjacielem. Albo kolejna próba samobójcza po wizycie u
chłopaków. Czy tak miało być? On sam nie znał odpowiedzi. Ale chciał poznać. I
pozna.
Otworzył
kluczem furtkę i wszedł na posesję. Gdy dotarł do salonu usiadł na kanapie obok
Louisa, który oglądał mecz w telewizji. W jednej dłoni trzymał puszkę piwa, a w
drugiej pilota.
-Chcesz?-
spytał wskazując na puszkę na co Niall pokiwał twierdząco głową.
Louis
wstał i poszedł do kuchni, a po chwili wrócił z piwem w dłoni. Podał je
blondynowi i z powrotem usiadł na meblu.
-Cudowny
dzień nieprawdaż?- spytał brązowowłosy.
-Zdrowie-
uniósł puszkę do góry i upił z niej łyk.
............................
Witam
i o zdrowie pytam? Hah. No cóż, dzisiaj rozdział taki sobie, ale w następnym
będzie się działo. Wspaniały Paul :) Pamięta go ktoś?
Głosujcie
w ankiecie po lewej stronie :)
Super :***
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba!!
OdpowiedzUsuńCzekam na jakąś akcję jak napisałaś w notce, że będzie coś się działo więc czekam ! ; ))
Pozdrawiam! ;3
Mega <3
OdpowiedzUsuńPłaczę ;[
Tak wiem, mazgaj ze mnie xd
Zapraszam do mnie :3
http://still-the-one-ff.blogspot.com/