"Łka zimny świat deszczem,
rozbija się o prostokąty domów,
o szare dywany ulic i chodników,
a tylko serce uśmiecha się kolorową
miłością"
-Ciężko
miałeś w życiu, prawda?
-Skąd
wiedziałaś?
-U
mnie też nie było najlepiej.- westchnęłam- Ojciec alkoholik, którego nie mogę
nazwać już ojcem. Bił mnie i moją rodzinę. Wiesz jak trudno było wytrzymać z
nim w jednym domu przez jeden dzień? Te ciągłe wyzwiska sprawiały, że zamykałam
się w sobie. Nikt z tym nic nie zrobił, rozumiesz? Nikt. Wszyscy patrzyli na
to, twierdzili, że to jest przejściowe, że mu przejdzie, ale nie przeszło.-
wzięłam oddech, aby dalej mówić- Wcześniej poznałam Nialla. Cudowny
chłopak. Szczerze mówiąc, zakochałam się w nim. Pierwsza miłość. Brzmi to dość
oklepanie, ale taka prawda. Wracając. Po pewnym czasie zniknął. Nie zostawił
żadnej wiadomości, pożegnania, przepadł jak kamień w wodę. Z tego wszystkiego
zaczęłam pisać pamiętnik, zaczęłam się ciąć, brałam tabletki uspokajające.
Robiłam wszystko żeby zapomnieć, ale nie wszystko jest takie proste. Kiedyś
żyletka weszła za mocno, przez co przecięła żyłę. Gdyby nie mój brat byłabym tu
już wcześniej. Po paru dniach stało się coś niezwykłego, moja mama chciała
wyjechać, zostawić wszystko, dla mnie, dla nas. Tak też zrobiliśmy. W Londynie,
bo tam się przeprowadziłam, znalazłam prawdziwą przyjaciółkę, Lucy. Mówiąc
szczerze w Los Angeles nie miałam przyjaciół, nikt mnie nie lubił, ale nigdy
nie dowiedziałam się dlaczego. Lucy była strasznym żarłokiem, jak to się mówi,
miała żołądek bez dna. Mogła jeść, jeść i jeść, ale wyglądać tak samo szczupło
jak wcześniej. Czy to jest realne? - spytałam na co chłopak chwile myśląc
pokręcił głową- No właśnie. Tamtego dnia poszłyśmy do sklepu, gdzie spotkałam
Liama. Ile ja bym dała żeby z nim znowu porozmawiać. Był miły, troskliwy,
opiekuńczy, miał poczucie humoru. Po kłótni z moim bratem, rozmawiał ze mną,
namawiał do rozmowy z Derekiem, tak właśnie się nazywał. Potem Liam, zaprosił
mnie do swojego domu, długo odmawiałam, jednak był nieugięty, uległam. Nie
zgadniesz kogo tam spotkałam. - westchnęłam cicho przypominając tą chwilę-
Nialla. Ugh, po co ja szłam do jego domu. Gdyby mnie tam nie było, nadal byłabym
na ziemi. To przez Nialla zaczęłam się znowu ciąć, rozpamiętywałam stare dzieje
z przeszłości. On próbował, przepraszał, błagał o wybaczenie, jednak nie mogłam
tego zrobić. Straciłam do niego zaufanie, całkowicie. Gdy dowiedziałam się,
całkiem przypadkiem, że ma dziewczynę załamałam się. Wcześniej mnie pocałował,
mówił jak to mnie kocha, a potem zapomniał mi powiedzieć, że jest zajęty. Wtedy
wyjechałam z powrotem do Los Angeles, nie chciałam być już w Londynie. Tam
Lucas, on...- przełknęłam głośno ślinę- On mnie porwał, bił, gwałcił, niszczył
mnie fizycznie jak i psychicznie. Nie zwracał uwagi na to, że sprawia mi tym
ból, to go najmniej obchodziło. Nie pamiętam ile tam byłam, ale mnie odnaleźli.
Tylko po co? Mogłam zginąć w tej obskurnej piwnicy zamiast niszczyć się
psychicznie. Potem podczas operacji znalazłam się tutaj, dostałam jeszcze
jedną, ale już ostatnią szansę. Wróciłam na ziemię. Dzięki psychologowi
stanęłam na nogi. Jednak mój entuzjazm nie trwał długo. Kilka dni później
odwiedziłam chłopaków, oglądaliśmy film, wszystko byłoby dobrze gdyby nie
Palvin, dziewczyna Nialla. Co chwilę mi dogryzała, ale potem... powiedziała im
wszystkim o moim ojcu. Wstydziłam się tego, nigdy nikomu o tym nie mówiłam, a
co dopiero im. Wybiegłam z domu, zauważyłam pędzący samochód, przecież nie
miałam nic do stracenia, prawda? Rzuciłam torbę na ziemię i wpadłam w pędzące
koła auta. Zapadłam w śpiączkę, wiesz jak to jest gdy słyszysz wszystkich,
czujesz ich obecność, ale nie możesz nic zrobić. Poruszyć się. Dać jakikolwiek
znak życia. Właśnie w ten sposób trafiłam tu. Mieszkam z babcią. Może teraz
żałuję tego, że popełniłam samobójstwo, ale nie wiem czy dałabym radę dłużej
tam przebywać, za dużo bólu......- zakończyłam wpatrując się w chłopaka.
-Myślałem,
że to ja miałem gorzej- zaśmiał się nerwowo.
-To
teraz, chyba czas, żebyś i ty opowiedział mi o swoim życiu-
uśmiechnęłam się pocieszająco.
-Chyba
najgorszym momentem mojego życia było urodzenie
się mojej siostry. Nienawidziłem jej od
samego początku. Wiesz, starałem się, próbowałem
ją zaakceptować jednak nie umiałem, po
prostu nie chciałem. A rodzice, cóż,
wcześniej spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Nie
byłem jednym z tych nastolatków, którzy się
ich wstydzili, wręcz przeciwnie byłem
dumny, że miałem takich rodziców. Możesz
pomyśleć, że to głupie bo jaki
chłopak chodziłby z rodziną na obiad
albo na spacer. Miałem wspaniałych przyjaciół,
czujesz sarkazm? To była fałszywa przyjaźń.
To oni namawiali mnie do ćpania, palenia
i picia. Gdyby nie oni byłbym normalny.
Gdyby nie oni, nie wracałbym pijany
do domu, gdyby nie oni może
zaakceptowałbym siostrę, zaakceptowałbym tą sytuację,
gdyby nie oni nie zrobiłbym tego
czego żałuję do teraz choć wtedy, przyrzekam,
zrobiłbym to jeszcze raz. A co
takiego zrobiłem? Zrzuciłem Edith ze schodów -
westchnął ciężko- Żałuje tego, ale czasu
nie cofnę, choćbym nawet tego chciał. Miała
złamaną rękę, prawą nogę i wstrząs mózgu.
Moi rodzice, oni, oni byli wściekli,
bardzo wściekli. Nie dali mi nawet
dojść do słowa. Gdy chciałem wejść do
Edith na sale, wygonili mnie, powiedzieli,
że są zawiedzeni moim zachowaniem, że
woleliby nie mieć takiego syna. Czułem się wtedy
jak śmieć, jak nic niewarty człowiek. Po
tym zamknęli drzwi od sali, od wtedy żyletka
coraz częściej gościła na moim nadgarstku.
Coraz częściej blizny zdobiły moje dłonie.
Nie umiałem przestać. Ćpałem, piłem , i
tak codziennie. Żaden dzień nie różnił się
od drugiego. Potem przez następne miesiące
wydawało mi się, że żyję za karę.
Nienawidziłem poranków . Przypominały mi, że noc
ma swój koniec i trzeba znów sobie
radzić sobie z myślami. Rodzice
unikali mnie w domu, gdy gdzieś
wychodzili nie informowali mnie o tym. Oschłość,
i jad przepełniały nasze rozmowy, właściwie
to nie były rozmowy, raczej kłótnie. Gdy
zaproponowałem, że przypilnuje Edith, oni mnie
wyśmiali. Powiedzieli to co chcieli od
początku. Że mnie nienawidzą. Trudno było
usłyszeć takie słowa od własnych rodziców,
od bliskich osób. Od matki, która cie
urodziła, od matki, która tak często mówiła
jak bardzo mnie kocha, jak bardzo tęskniła
kiedy byłem na wycieczce, kiedy byłem u
znajomych. Od ojca, który był ze mnie
dumny, od ojca, który mi pomagał, od
ojca, który mnie wspierał. Obojga ich
kochałem, a oni powiedzieli , że nienawidzą
własnego syna. To po cholerę mi to
mówili , po cholerę ona mnie urodziła
skoro mnie nienawidzili. Cudowni rodzice,
prawda? - prychnął - Parę dni później
przesadzili. Jedliśmy obiad, spytałem Edith jak
z jej ręką, ponieważ nadal miała ją w
gipsie, odpowiedziała, że dobrze i czy nie
poszedłbym z nią na spacer. Zgodziłem się
na co rodzice zareagowali oburzeniem. Zabronili
jej cokolwiek ze mną robić. Wstałem od
stołu wchodząc schodami na górą. Zamknąłem
drzwi od pokoju na klucz. Wszedłem do
łazienki, drzwi również zamykając na klucz.
Usiadłem pod ścianą, w dłoni kurczowo
trzymając żyletkę. Podwinąłem rękawy bluzy, na
nadgarstku zrobiłem jedną kreskę, potem drugą
i kolejną. Z nadgarstka ciekła krew tworząc
wielką kałużę. Powieki coraz bardziej opadały,
a ostatnim co usłyszałem były krzyki
rodziców, które i tak by nic nie
zrobiły. Świat to trudne miejsce. Jemu
nie zależy. Choć nie żywi nienawiści do
ciebie i do mnie, nie darzy nas też
miłością. Dzieją się na nim rzeczy
straszne, których nie można wytłumaczyć. -
zakończył swój dialog.
-Wiesz,
to jest dość dziwne.
-Co?
-To,
że znamy swoją historie życia, a nie wiemy jak każdy z nas ma na imię-
zaśmiałam się.
-Paul-
również się zaśmiał podając mi dłoń, którą uścisnęłam.
-Rose.
-Gdzie
wysiadasz?
-W
Londynie.
-Wychodzi
na to, że ja też.
..........................................................
Przepraszam!
Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
Wiem,
że długo czekaliście na rozdział, ale najzwyczajniej w świecie mi się nie
chciało. Leń.
Dużo
tutaj dialogów, ale chciałam wam przedstawić trochę życie Paula.
Mam
nadzieję, że się podobało :)
Cudowne <3 Ale mam jedno ale ! Moim alem jest: Proszeee nie zawieszaj tego drugiego bloga ! Błagam, kocham twoje blogi ! <3 Czekam na next ! :P
OdpowiedzUsuń~D.
Mogę liczyć na twoją opinię?
OdpowiedzUsuńZawsze jest szansa, że wejdziesz, zobaczysz, pokochasz ( mam nadzieję lol )
youngloovers.blogspot.com
loovelorn.blogspot.com
fromyourlust.blogspot.com
ifindyourlips.blogspot.com
Nawet jak nie masz teraz ochoty, to kiedyś pewnie będzie ci się nudzić, zerknij, może warto :)
Świetny<3
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział :)
http://onedirection1237.blogspot.com/
Rozdzial fajny. Przedstawione jest zycie Paula. Wysiadaja oboje w Londynie? Cos czuje ze on nie raz pojawi sie w opowiadaniu. Moze nawet bedzie postacia bardzo wazna? Nie wiem. Czekam na kolejny rozdzial i zapraszam do mnie na 11 rozdzial, ktory pojawi sie dzisiaj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam natullaa.
Nominuję cię do Liebster Award więcej informacji na http://thestoryofmargaretlife.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebster Award więcej dowiesz się u mnie http://od-przyjazni-domilosci.blogspot.com/p/blog-page_25.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : **
Cudny rozdział jak każdy inny *.*
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebster Award : * Więcej informacji u mnie http://od-przyjazni-domilosci.blogspot.com/p/blog-page_25.html
przeczytałam cały blog i ryczę jak głupia xxx ily!
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział! Już mi się podoba i będę czytać od początku! Obserwuję :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, zależy mi na twojej opinii ;*
pamietnik-caroline-a.blogspot.com
Białowłosa dziewczyna z licznymi bliznami na rękach wpada w sidła Morrisa-lidera jednego z najgroźniejszych gangów Los Angeles. Kiedy Anabell myśli, że gorzej już być nie może, zjawia się on -"atrakcyjny, nieco arogancki i bezczelny blondyn", który nie potrafi trzymać się z dala od kłopotów. trouble-niall-horan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGenialne;)
OdpowiedzUsuń