"Całe życie człowieka
jest tylko podróżą do
śmierci"
Oczami Rosie
-Mogę
ich odwiedzić?- spytałam podchodząc do babci, siedzącej spokojnie w bujanym
fotelu.
Tak
wyglądają moje dni przebyte w niebie. Mieszkam w domku, przy łące, na której po
raz pierwszy spotkałam się z babcią. Tu jest tak, inaczej. Odpowiednie słowo.
Wszyscy są szczęśliwi. Nikt nie cierpi. To jest zupełne przeciwieństwo mojego
dawnego życia. Chciałabym chociaż na chwilę wrócić na ziemię, ale muszę mieć
specjalne pozwolenie. Wysłałam je już tydzień temu, i co? Nikt nie odpisał.
Wczoraj,
na moim pogrzebie widziałam każdego. Mamę, wtulającą się w ciało Dereka. Z jej
oczu co i raz kapały łzy. Nie chciałam, żeby cierpieli.
Derek,
on był nieobecny. Nie reagował na jakiekolwiek słowa. Tak bardzo chciałabym,
aby wiedział, że za nim tęsknię. Że chciałabym z nim porozmawiać, wypłakać się
w ramię. Ale nie mogę. Nie mogę wrócić. Zostanę tu na zawsze.
Niall,
płakał, tak płakał. Chciałam być smutna, ale nie mogłam, byłam wesoła,
szczęśliwa. Dziwnie to brzmi, chciałabym być smutna, w
dawnym życiu nigdy, bym tego nie chciała, ale teraz? Bardzo. Chciałam płakać,
krzyczeć z bólu, odczuwać ból. Jednak, tu nie istnieje nic o takiej nazwie.
Każdy jest szczęśliwy, wesoły, bije od niego pozytywna energia, nikt nie jest
smutny, przygnębiony, porzucony. Wiele z aniołów ma przyjaciół, którzy nigdy
ich nie opuszczają. Dziwne, prawda?
-Sprawdź
w skrzynce- poradziła poprawiając pozycję w fotelu.
-Dobrze-
krzyknęłam odchodząc.
Przeszłam
przez furtkę, podchodząc do rzekomej skrzynki. Nacisnęłam przycisk. Na ekranie
pojawiło się powiadomienie.
Masz 1 nową wiadomość
Nareszcie!
Wyjęłam
list ze skrzynki, szybko rozdzierając kopertę. Rozłożyłam kartkę papieru,
czytając uważnie każde napisane zdanie.
Droga Rosie!
Na początku, w imieniu
mieszkańców, chciałabym cie
serdecznie
powitać, ponieważ nie mogę zrobić
tego osobiście, mam mnóstwo pracy.
Cóż, przysłałaś do mnie prośbę, o
powrót na ziemię, niestety nie mogę
tego spełnić. Twoja babcia, powinna
zapoznać cię z panującym tu
regulaminem.
Mogę jedynie tam cię wysłać, na parę
godzin. Trudno by było gdybyś wróciła
na ziemię cała i zdrowa, jakby nic
się nie
stało. A stało się. Umarłaś.
Było to dla twojego dobra, ponieważ
nie chcieliśmy dalej patrzeć jak
cierpisz
i próbujesz się zabić. Z twoją
babcią
doszłyśmy do wniosku, że najlepiej
będzie jeżeli będziesz mieszkała
tutaj z nią.
Rozumiem, jest ci smutno z powodu
straty bliskich osób, ale to
niedługo minie.
Wracając do setna sprawy.
W kopercie znajduje się karnet, idź
na dworzec,
tam w budynku oddasz go Pani Stewart.
Dostaniesz bilet powrotny, ale
pamiętaj
masz 4 godziny na pobyt. Jeżeli nie
zjawisz
się w tym samym miejscu o określonej
godzinie, czeka cie zjazd do bram
piekła.
Wiele aniołów, zbuntowało się i tym
samym wylądowały tam gdzie obecnie
idą ludzie o złym charakterze, bądź
o złym prowadzonym życiu.
Stosuj się do regulaminu, a tym
samym wrócisz do nas cała i zdrowa.
Niedługo cię odwiedzę.
Anna White
Podniosłam rozdartą kopertę z ziemi, wyjmując z niej karnet. Obróciłam go w
dłoniach, aby dokładniej się przyjrzeć.
Uradowana
pobiegłam do babci pochwalić się przybyłym listem.
-
Mogę jechać! -wykrzyczałam- Mam pozwolenie!
-Świetnie,
kiedy masz odjazd?- spytała na co moja mina zrzedła.
Spojrzałam
na karnet
Godziny wyjazdu: 11:50
Czas dojazdu: 10 minut
Godzina rozpoczęcia zwiedzania: 12
Czas zwiedzania: 4 godziny
Ogólnie: 12-16
-Która
jest godzina?- spytałam.
-11:40-
zaśmiała się nerwowo.
-To
cześć- pomachałam jej w biegu.
Rose, idiotko masz 10 minut!
Co
chwila poprawiałam sukienkę, która latała we wszystkie strony. Szukałam
odpowiedniej tabliczki, która nakierowałaby mnie na odpowiednie miejsce.
Jest. Jeżeli
chcesz dotrzeć na dworzec, skręć dwa razy lewo, następnie idź prosto, aż
dotrzesz do celu.
Zrobiłam
według wskazówek i po 5 minutach byłam przy budynku. Weszłam do środka
podchodząc do kas.
-Panna
Rosie?- spytała brunetka.
-Um,
tak- uśmiechnęłam się.
-Twój
pociąg już czeka- odwzajemniła gest- podaj mi proszę bilet- podałam jej karnet,
w zamian dostając bilet powrotu.- Pamiętaj masz cztery godziny, jeżeli nie
stawisz się na czas zginiesz w piekle- powiedziała mrocznie po czym się
zaśmiała. O co tutaj chodzi?
-D-dobrze-
wyjąkałam odchodząc od roześmianej brunetki.
Weszłam
do pociągu, zajmując jakiekolwiek miejsce. Byłam bardzo podekscytowana.
Po
chwili do mojego przedziału wszedł brunet, nie widziałam jakiego koloru miał
oczu, ponieważ na głowie miał zaciągnięty kaptur.
-Um,
hej- powiedziałam.
-Cześć-
mruknął.
-Dlaczego
jesteś taki smutny? Przecież tu nie ma czegoś takiego.
-Bo
jestem inny- powiedział nie spuszczając wzroku ze swoich butów- I oni nie mają
prawa tego zmieniać, jestem taki jaki jestem.
-No
wiesz, teoretycznie mają prawo.
-Może
i ciebie zdążyli omamić, ale ze mną tak łatwo nie będzie. Wolę smażyć się w
piekle niż siedzieć tu z tymi szczęśliwymi ludźmi.
-Ciężko
miałeś w życiu, prawda?
-Skąd
wiedziałaś?
-U
mnie też nie było najlepiej.- westchnęłam- Ojciec alkoholik, którego nie mogę
nazwać już ojcem. Bił mnie i moją rodzinę. Wiesz jak trudno było wytrzymać z
nim w jednym domu przez jeden dzień? Te ciągłe wyzwiska sprawiały, że zamykałam
się w sobie. Nikt z tym nic nie zrobił, rozumiesz? Nikt. Wszyscy patrzyli na
to, twierdzili, że to jest przejściowe, że mu przejdzie, ale nie przeszło.-
wzięłam oddech, aby dalej mówić- Wcześniej poznałam Nialla. Cudowny
chłopak. Szczerze mówiąc, zakochałam się w nim. Pierwsza miłość. Brzmi to dość
oklepanie, ale taka prawda. Wracając. Po pewnym czasie zniknął. Nie zostawił
żadnej wiadomości, pożegnania, przepadł jak kamień w wodę. Z tego wszystkiego
zaczęłam pisać pamiętnik, zaczęłam się ciąć, brałam tabletki uspokajające.
Robiłam wszystko żeby zapomnieć, ale nie wszystko jest takie proste. Kiedyś
żyletka weszła za mocno, przez co przecięła żyłę. Gdyby nie mój brat byłabym tu
już wcześniej. Po paru dniach stało się coś niezwykłego, moja mama chciała
wyjechać, zostawić wszystko, dla mnie, dla nas. Tak też zrobiliśmy. W Londynie,
bo tam się przeprowadziłam, znalazłam prawdziwą przyjaciółkę, Lucy. Mówiąc
szczerze w Los Angeles nie miałam przyjaciół, nikt mnie nie lubił, ale nigdy
nie dowiedziałam się dlaczego. Lucy była strasznym żarłokiem, jak to się mówi,
miała żołądek bez dna. Mogła jeść, jeść i jeść, ale wyglądać tak samo szczupło
jak wcześniej. Czy to jest realne? - spytałam na co chłopak chwile myśląc
pokręcił głową- No właśnie. Tamtego dnia poszłyśmy do sklepu, gdzie spotkałam
Liama. Ile ja bym dała żeby z nim znowu porozmawiać. Był miły, troskliwy, opiekuńczy,
miał poczucie humoru. Po kłótni z moim bratem, rozmawiał ze mną, namawiał do
rozmowy z Derekiem, tak właśnie się nazywał. Potem Liam, zaprosił mnie do
swojego domu, długo odmawiałam, jednak był nieugięty, uległam. Nie zgadniesz
kogo tam spotkałam. - westchnęłam cicho przypominając tą chwilę- Nialla. Ugh,
po co ja szłam do jego domu. Gdyby mnie tam nie było, nadal byłabym na ziemi.
To przez Nialla zaczęłam się znowu ciąć, rozpamiętywałam stare dzieje z
przeszłości. On próbował, przepraszał, błagał o wybaczenie, jednak nie mogłam
tego zrobić. Straciłam do niego zaufanie, całkowicie. Gdy dowiedziałam się,
całkiem przypadkiem, że ma dziewczynę załamałam się. Wcześniej mnie pocałował,
mówił jak to mnie kocha, a potem zapomniał mi powiedzieć, że jest zajęty. Wtedy
wyjechałam z powrotem do Los Angeles, nie chciałam być już w Londynie. Tam
Lucas, on...- przełknęłam głośno ślinę- On mnie porwał, bił, gwałcił, niszczył
mnie fizycznie jak i psychicznie. Nie zwracał uwagi na to, że sprawia mi tym
ból, to go najmniej obchodziło. Nie pamiętam ile tam byłam, ale mnie odnaleźli.
Tylko po co? Mogłam zginąć w tej obskurnej piwnicy zamiast niszczyć się
psychicznie. Potem podczas operacji znalazłam się tutaj, dostałam jeszcze
jedną, ale już ostatnią szansę. Wróciłam na ziemię. Dzięki psychologowi
stanęłam na nogi. Jednak mój entuzjazm nie trwał długo. Kilka dni później
odwiedziłam chłopaków, oglądaliśmy film, wszystko byłoby dobrze gdyby nie
Palvin, dziewczyna Nialla. Co chwilę mi dogryzała, ale potem... powiedziała im
wszystkim o moim ojcu. Wstydziłam się tego, nigdy nikomu o tym nie mówiłam, a
co dopiero im. Wybiegłam z domu, zauważyłam pędzący samochód, przecież nie
miałam nic do stracenia, prawda? Rzuciłam torbę na ziemię i wpadłam w pędzące
koła auta. Zapadłam w śpiączkę, wiesz jak to jest gdy słyszysz wszystkich,
czujesz ich obecność, ale nie możesz nic zrobić. Poruszyć się. Dać jakikolwiek
znak życia. Właśnie w ten sposób trafiłam tu. Mieszkam z babcią. Może teraz
żałuję tego, że popełniłam samobójstwo, ale nie wiem czy dałabym radę dłużej
tam przebywać, za dużo bólu......- zakończyłam wpatrując się w chłopaka.
..............................................
Witajcie!
Jak wam się podoba rozdział 2? Postanowiłam, że będę także dodawały rozdziały z
udziałem Rosie. Skoro nie może być z nimi ciałem, to niech będzie duchem.
Kim
okaże się tajemniczy brunet?
Co
spotka Rose na ziemi?
Dowiesz
się czytając następny rozdział!
Komentujcie!
Dość
długi wyszedł, prawda?
Jak zwykle cudo :**
OdpowiedzUsuńFajnie, że Rose będzie brała udział! :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kim okaże się brunet ; )
Chciałabym, żeby Rosie wróciła na ziemię do wszystkich, którzy za nią tęsknią ;c
Czekam na następny ; P
Super rozdział. Fajnie byłoby gdyby Ros wróciła na ziemie w ciele kogoś innego czy coś ;) Ale to tylko taki mój mały pomyślik :D
OdpowiedzUsuńWeny życzę i zapraszam do mnie.
Ideeealne, fajnie by było np. gdyby Rose mogła `gadac` w jakiś sposób z 1D. :D Nie mam pojecia kto jest tajmeniczym brrunetem. :P Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń~D.
szkoda że umarła niech to się okaże tylko zły sen i niech bedzie zywa
OdpowiedzUsuńSUPER !!!!
OdpowiedzUsuń