4.07.2014

Sezon 2, Rozdział 2








"Całe życie człowieka
jest tylko podróżą do
śmierci"







Oczami Rosie






-Mogę ich odwiedzić?- spytałam podchodząc do babci, siedzącej spokojnie w bujanym fotelu.

Tak wyglądają moje dni przebyte w niebie. Mieszkam w domku, przy łące, na której po raz pierwszy spotkałam się z babcią. Tu jest tak, inaczej. Odpowiednie słowo. Wszyscy są szczęśliwi. Nikt nie cierpi. To jest zupełne przeciwieństwo mojego dawnego życia. Chciałabym chociaż na chwilę wrócić na ziemię, ale muszę mieć specjalne pozwolenie. Wysłałam je już tydzień temu, i co? Nikt nie odpisał.

Wczoraj, na moim pogrzebie widziałam każdego. Mamę, wtulającą się w ciało Dereka. Z jej oczu co i raz kapały łzy. Nie chciałam, żeby cierpieli.

Derek, on był nieobecny. Nie reagował na jakiekolwiek słowa. Tak bardzo chciałabym, aby wiedział, że za nim tęsknię. Że chciałabym z nim porozmawiać, wypłakać się w ramię. Ale nie mogę. Nie mogę wrócić. Zostanę tu na zawsze.

Niall, płakał, tak płakał. Chciałam być smutna, ale nie mogłam, byłam wesoła, szczęśliwa. Dziwnie to brzmi, chciałabym być smutna,  w dawnym życiu nigdy, bym tego nie chciała, ale teraz? Bardzo. Chciałam płakać, krzyczeć z bólu, odczuwać ból. Jednak, tu nie istnieje nic o takiej nazwie. Każdy jest szczęśliwy, wesoły, bije od niego pozytywna energia, nikt nie jest smutny, przygnębiony, porzucony. Wiele z aniołów ma przyjaciół, którzy nigdy ich nie opuszczają.  Dziwne, prawda?

-Sprawdź w skrzynce- poradziła poprawiając pozycję w fotelu.

-Dobrze- krzyknęłam odchodząc.

Przeszłam przez furtkę, podchodząc do rzekomej skrzynki. Nacisnęłam przycisk. Na ekranie pojawiło się powiadomienie. 


Masz 1 nową wiadomość


Nareszcie! 

Wyjęłam list ze skrzynki, szybko rozdzierając kopertę. Rozłożyłam kartkę papieru, czytając uważnie każde napisane zdanie.


Droga Rosie!

Na początku, w imieniu
mieszkańców, chciałabym cie serdecznie
powitać, ponieważ nie mogę zrobić
tego osobiście, mam mnóstwo pracy.
Cóż, przysłałaś do mnie prośbę, o
powrót na ziemię, niestety nie mogę
tego spełnić. Twoja babcia, powinna
zapoznać cię z panującym tu regulaminem.
Mogę jedynie tam cię wysłać, na parę
godzin. Trudno by było gdybyś wróciła
na ziemię cała i zdrowa, jakby nic się nie
stało. A stało się. Umarłaś.
Było to dla twojego dobra, ponieważ
nie chcieliśmy dalej patrzeć jak cierpisz
i próbujesz się zabić. Z twoją babcią 
doszłyśmy do wniosku, że najlepiej
będzie jeżeli będziesz mieszkała tutaj z nią.
Rozumiem, jest ci smutno z powodu 
straty bliskich osób, ale to niedługo minie.
Wracając do setna sprawy.
W kopercie znajduje się karnet, idź na dworzec,
tam w budynku oddasz go Pani Stewart.
Dostaniesz bilet powrotny, ale pamiętaj
masz 4 godziny na pobyt. Jeżeli nie zjawisz 
się w tym samym miejscu o określonej
godzinie, czeka cie zjazd do bram piekła.
Wiele aniołów, zbuntowało się i tym
samym wylądowały tam gdzie obecnie
idą ludzie o złym charakterze, bądź
o złym prowadzonym życiu.
Stosuj się do regulaminu, a tym
samym wrócisz do nas cała i zdrowa.
Niedługo cię odwiedzę.


Anna White



  Podniosłam rozdartą kopertę z ziemi, wyjmując z niej karnet. Obróciłam go w dłoniach, aby dokładniej się przyjrzeć.

 Uradowana pobiegłam do babci pochwalić się przybyłym listem.

- Mogę jechać! -wykrzyczałam- Mam pozwolenie!

-Świetnie, kiedy masz odjazd?- spytała na co moja mina zrzedła.


 Spojrzałam na karnet

Godziny wyjazdu: 11:50
Czas dojazdu: 10 minut
Godzina rozpoczęcia zwiedzania: 12
Czas zwiedzania: 4 godziny
Ogólnie: 12-16


-Która jest godzina?- spytałam.

-11:40- zaśmiała się nerwowo.

-To cześć- pomachałam jej w biegu.

 Rose, idiotko masz 10 minut! 

Co chwila poprawiałam sukienkę, która latała we wszystkie strony. Szukałam odpowiedniej tabliczki, która nakierowałaby mnie na odpowiednie miejsce.

Jest. Jeżeli chcesz dotrzeć na dworzec, skręć dwa razy lewo, następnie idź prosto, aż dotrzesz do celu. 

Zrobiłam według wskazówek i po 5 minutach byłam przy budynku. Weszłam do środka podchodząc do kas. 

-Panna Rosie?- spytała brunetka.

-Um, tak- uśmiechnęłam się.

-Twój pociąg już czeka- odwzajemniła gest- podaj mi proszę bilet- podałam jej karnet, w zamian dostając bilet powrotu.- Pamiętaj masz cztery godziny, jeżeli nie stawisz się na czas zginiesz w piekle- powiedziała mrocznie po czym się zaśmiała. O co tutaj chodzi?

-D-dobrze-  wyjąkałam  odchodząc  od  roześmianej  brunetki.

Weszłam do pociągu, zajmując jakiekolwiek miejsce. Byłam bardzo podekscytowana.

Po chwili do mojego przedziału wszedł brunet, nie widziałam jakiego koloru miał oczu, ponieważ na głowie miał zaciągnięty kaptur.

-Um, hej- powiedziałam.

-Cześć- mruknął.

-Dlaczego jesteś taki smutny? Przecież tu nie ma czegoś takiego.

-Bo jestem inny- powiedział nie spuszczając wzroku ze swoich butów- I oni nie mają prawa tego zmieniać, jestem taki jaki jestem.

-No wiesz, teoretycznie mają prawo.

-Może i ciebie zdążyli omamić, ale ze mną tak łatwo nie będzie. Wolę smażyć się w piekle niż siedzieć tu z tymi szczęśliwymi ludźmi.

-Ciężko miałeś w życiu, prawda?

-Skąd wiedziałaś?

-U mnie też nie było najlepiej.- westchnęłam- Ojciec alkoholik, którego nie mogę nazwać już ojcem. Bił mnie i moją rodzinę. Wiesz jak trudno było wytrzymać z nim w jednym domu przez jeden dzień? Te ciągłe wyzwiska sprawiały, że zamykałam się w sobie. Nikt z tym nic nie zrobił, rozumiesz? Nikt. Wszyscy patrzyli na to, twierdzili, że to jest przejściowe, że mu przejdzie, ale nie przeszło.- wzięłam oddech, aby dalej mówić-  Wcześniej poznałam Nialla. Cudowny chłopak. Szczerze mówiąc, zakochałam się w nim. Pierwsza miłość. Brzmi to dość oklepanie, ale taka prawda. Wracając. Po pewnym czasie zniknął. Nie zostawił żadnej wiadomości, pożegnania, przepadł jak kamień w wodę. Z tego wszystkiego zaczęłam pisać pamiętnik, zaczęłam się ciąć, brałam tabletki uspokajające. Robiłam wszystko żeby zapomnieć, ale nie wszystko jest takie proste. Kiedyś żyletka weszła za mocno, przez co przecięła żyłę. Gdyby nie mój brat byłabym tu już wcześniej. Po paru dniach stało się coś niezwykłego, moja mama chciała wyjechać, zostawić wszystko, dla mnie, dla nas. Tak też zrobiliśmy. W Londynie, bo tam się przeprowadziłam, znalazłam prawdziwą przyjaciółkę, Lucy. Mówiąc szczerze w Los Angeles nie miałam przyjaciół, nikt mnie nie lubił, ale nigdy nie dowiedziałam się dlaczego. Lucy była strasznym żarłokiem, jak to się mówi, miała żołądek bez dna. Mogła jeść, jeść i jeść, ale wyglądać tak samo szczupło jak wcześniej. Czy to jest realne? - spytałam na co chłopak chwile myśląc pokręcił głową- No właśnie. Tamtego dnia poszłyśmy do sklepu, gdzie spotkałam Liama. Ile ja bym dała żeby z nim znowu porozmawiać. Był miły, troskliwy, opiekuńczy, miał poczucie humoru. Po kłótni z moim bratem, rozmawiał ze mną, namawiał do rozmowy z Derekiem, tak właśnie się nazywał. Potem Liam, zaprosił mnie do swojego domu, długo odmawiałam, jednak był nieugięty, uległam. Nie zgadniesz kogo tam spotkałam. - westchnęłam cicho przypominając tą chwilę- Nialla. Ugh, po co ja szłam do jego domu. Gdyby mnie tam nie było, nadal byłabym na ziemi. To przez Nialla zaczęłam się znowu ciąć, rozpamiętywałam stare dzieje z przeszłości. On próbował, przepraszał, błagał o wybaczenie, jednak nie mogłam tego zrobić. Straciłam do niego zaufanie, całkowicie. Gdy dowiedziałam się, całkiem przypadkiem, że ma dziewczynę załamałam się. Wcześniej mnie pocałował, mówił jak to mnie kocha, a potem zapomniał mi powiedzieć, że jest zajęty. Wtedy wyjechałam z powrotem do Los Angeles, nie chciałam być już w Londynie. Tam Lucas, on...- przełknęłam głośno ślinę- On mnie porwał, bił, gwałcił, niszczył mnie fizycznie jak i psychicznie. Nie zwracał uwagi na to, że sprawia mi tym ból, to go najmniej obchodziło. Nie pamiętam ile tam byłam, ale mnie odnaleźli. Tylko po co? Mogłam zginąć w tej obskurnej piwnicy zamiast niszczyć się psychicznie. Potem podczas operacji znalazłam się tutaj, dostałam jeszcze jedną, ale już ostatnią szansę. Wróciłam na ziemię. Dzięki psychologowi stanęłam na nogi. Jednak mój entuzjazm nie trwał długo. Kilka dni później odwiedziłam chłopaków, oglądaliśmy film, wszystko byłoby dobrze gdyby nie Palvin, dziewczyna Nialla. Co chwilę mi dogryzała, ale potem... powiedziała im wszystkim o moim ojcu. Wstydziłam się tego, nigdy nikomu o tym nie mówiłam, a co dopiero im. Wybiegłam z domu, zauważyłam pędzący samochód, przecież nie miałam nic do stracenia, prawda? Rzuciłam torbę na ziemię i wpadłam w pędzące koła auta. Zapadłam w śpiączkę, wiesz jak to jest gdy słyszysz wszystkich, czujesz ich obecność, ale nie możesz nic zrobić. Poruszyć się. Dać jakikolwiek znak życia. Właśnie w ten sposób trafiłam tu. Mieszkam z babcią. Może teraz żałuję tego, że popełniłam samobójstwo, ale nie wiem czy dałabym radę dłużej tam przebywać, za dużo bólu......- zakończyłam wpatrując się w chłopaka.










..............................................


Witajcie! Jak wam się podoba rozdział 2? Postanowiłam, że będę także dodawały rozdziały z udziałem Rosie. Skoro nie może być z nimi ciałem, to niech będzie duchem. 

Kim okaże się tajemniczy brunet?
Co spotka Rose na ziemi?
Dowiesz się czytając następny rozdział!
Komentujcie!

Dość długi wyszedł, prawda?














6 komentarzy:

  1. Fajnie, że Rose będzie brała udział! :D
    Jestem ciekawa kim okaże się brunet ; )
    Chciałabym, żeby Rosie wróciła na ziemię do wszystkich, którzy za nią tęsknią ;c
    Czekam na następny ; P

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Fajnie byłoby gdyby Ros wróciła na ziemie w ciele kogoś innego czy coś ;) Ale to tylko taki mój mały pomyślik :D
    Weny życzę i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ideeealne, fajnie by było np. gdyby Rose mogła `gadac` w jakiś sposób z 1D. :D Nie mam pojecia kto jest tajmeniczym brrunetem. :P Czekam na nn <3
    ~D.

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda że umarła niech to się okaże tylko zły sen i niech bedzie zywa

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to chwila, a dla mnie podziękowanie za dobrze wykonaną pracę ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine