2.02.2014

Rozdział 4




...


-Nie uważam tak, po prostu jesteś inna niż wszystkie, jesteś sobą....

Jedyne co zrobiłam to uśmiechnęłam się. No bo co miałam zrobić, "Dziękuję" ? To chyba dość stereotypowe. 

Odchrząknęłam znacząco i ponownie spojrzałam na Liama, który wydawał się być zamyślony.

-O czym tak myślisz?-zapytałam.

-Nie ważne-westchnął.

-To co teraz robimy?

-Może pójdziemy do mnie?

-Nie zrozum mnie źle, ale znamy się dopiero, dwa dni? Trzy? Więc...

-No proszę, obejrzymy jakiś film czy coś....

-Liam...

-Rose...

-Liam....

-Rose....

-Liam...

-Rose...

-Liam...

-Rose...

-Liam...

-Koniec dyskusji! Idziemy i koniec!

-A skąd mam wiedzieć, czy nie jesteś jakimś gwałcicielem?

-Masz moje słowo-zaśmiałam się-A teraz chodź.

-No dobra, ale chodziłam na kurs samoobrony, tak tylko żebyś wiedział-uśmiechnęłam się sztucznie.

-Już nie marudź.

Szłam obok niego wykazując wyraźną niechęć. Nie miałam zamiaru siedzieć w obcym domu i to jeszcze z chłopakiem, nie to, że go nie lubię czy coś, no ale znamy się zaledwie parę dni no i....No właśnie, no i...co dalej? Brak argumentów. Przeklęłam pod nosem po czym spojrzałam na Liama. Wydawał się być nieobecny. Nie wiem co, ale na pewno miał jakiś kłopot. Postanowiłam, że gdy tylko dojdziemy wypytam go o to. W końcu dlaczego on ma mi pomagać, a ja mu nie? No właśnie, role się zamieniają...

-To już tu-uśmiechnął się.

Stanęliśmy przed domem, poprawka willą. Wokół budynku znajdował się ogród, piękny ogród. Dużo drzew, krzewów i kwiatów. Nawet była tam altanka, a w środku jak sądzę grill oraz schowek na krzesełka i tym podobne. Na największą uwagę zasługiwała fontanna. Na niskiej kolumnie stał amorek, trzymający łuk ze strzałą, a z buzi leciała mu woda. Ciekawe kto to urządzał, bo ten kto zrobił takie cudo musiał się nieźle napracować.

-Ty tu sam mieszkasz?-zapytałam.

-Z chłopakami z zespołu.

-A oni tam są?

-Raczej nie, pewnie chodzą po mieście-mówił otwierając kluczem drzwi-zapraszam.

Weszłam do środka i od razu uderzyła we mnie nowoczesność tego miejsca. Aktualnie znajdowaliśmy się się w ogromnym holu. Po prawej stronie były wieszaki do płaszczy, kurtek itp, a w kącie stała wypełniona szafka na buty. Po lewej stronie mieściły się mahoniowe drzwi. 

Wyszliśmy z holu i po chwili weszliśmy do dużego salonu. Urządzony był w stonowanych kolorach:bieli, czerni, brązu i beżu. Osobiście podoba mi się takie połączenie. Usiadłam na beżowej sofie, a Liam obok mnie.

-Chcesz coś do picia?-zapytał.

-Wody.

-Zaraz wracam.

-Gdzie łazienka?

-Schodami na górę, pierwsze drzwi po prawej.

-Dzięki.

Teraz najważniejsze... Gdzie są schody? Rozejrzałam się po pokoju, ale nadal nie mogłam ich znaleźć. Przeszłam do następnego pomieszczenia i znalazłam się w jadalni gdzie były schody. Bingo!

Weszłam po nich na górę, a schodków było dużo więc trochę się zmęczyłam, a uważałam, że mam dobrą kondycję, no właśnie uważałam...

Otworzyłam pierwsze drzwi po prawej tak jak mówił Liam, ale to co zobaczyłam prawie wywołało u mnie zawał serca. Zaczęłam piszczeć jak głupia, zakrywając twarz dłonią. W łazience stał chłopak o blond włosach (sądzę, że farbowanych), ale to nie było takie straszne, tylko to, że był w samych bokserkach. No wyobraźcie sobie, wchodzicie sobie do łazienki, a tu Bum! Chłopak w samych bokserkach. Przystojny to on był, ale teraz nie o tym.

-Co się tu dzieje?!-zapytał zdyszany Liam-Niall! Miało was tu nie być!

-Ale to też mój dom i mogę w nim być kiedy mi się zachce!

-Mógłbyś się przebierać w swojej łazience?

-Mógłbym...

-Ale?

-Tu jest fajniej.
-Dobra, zostawmy go, a ty chodź za mną.

Zrobiłam tak jak kazał, a po chwili znaleźliśmy się w sypialni, jak sądzę jego. Pokazał mi drzwi, które prowadziły do łazienki. Zrobiłam to co trzeba i wyszłam z pokoju znowu schodząc po schodach. Przez jadalnię przeszłam do salonu, siadając na sofie. Po chwili Liam przyniósł szklankę z wodą, którą opróżniłam  po czym odstawiłam na stolik.

-To co robimy?-zapytałam.

-Może jakiś film?

-Tylko nie horror.

-Za późno, jak chcesz możesz mnie przytulić-uśmiechnął się, a ja wybuchnęłam śmiechem.

-Nie dzięki.

-Aż taki zły jestem?

-No wiesz...-mówiłam żartobliwie.

-Oż ty!-krzyknął i zaczął mnie łaskotać, jednak jego niedoczekanie, nie mam łaskotek. 1:0 dla mnie-Dlaczego się nie śmiejesz?

-Nie mam łaskotek-uśmiechnęłam się triumfalnie.

-Zobaczymy-mruknął niezadowolony i włączył film.

Dokładnie nie wiem o czym był bo głównie zajmowałam się chowaniem za poduszką. Liam się ze mnie śmiał przez co obrywał jaśkiem w twarz.

Gdy na ekranie wyskoczyła osoba z piłą łańcuchową pisnęłam, a po chwili przede mną ni stąd ni zowąd pojawiła się postać i zaczęła krzyczeć. Rzuciłam w nią poduszką , piszcząc schowałam się za sofe, a po chwili usłyszałam śmiechy.

-Rose, wyjdź stamtąd-śmiał się Liam.

Podniosłam nieco głowę i ujrzałam dwóch chłopaków. Tego blondynka, którego widziałam w łazience i Liama. Zgromiłam ich wzrokiem, a po chwili jeden z nich do mnie podszedł.

-Cześć jestem Niall, Niall Horan-podał mi swoją dłoń uśmiechając się szeroko.

Patrzyłam na niego w bez ruchu, nie myślałam, że kiedyś go jeszcze spotkam.........

,,,,,,,,,,,,,,,,



Hej, co tam u was, bo u mnie spk. Tylko strasznie mi się nudzi. Rozdział jest jakiś dziwny, tylko nie wiem dlaczego. Komentujcie  i dodawajcie się do obserwatorów ;)

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny *-*
    Czekam na next :)
    Wpadniesz, pokomentujesz ?
    http://onedirection1237.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. jutro chce widziec nastepny

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. KC, dodaj jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to chwila, a dla mnie podziękowanie za dobrze wykonaną pracę ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine