"Żyć to nie znaczy iść przez
róże.
Sięgać po laury, zbierać
oklaski.
Żyć to znaczy przetrwać wszystkie
burze.
I dążyć tam, gdzie świecą ideałów
blaski" ~Adam Asnyk
Cholerny
budzik! Zrzuciłam go z szafki, ale on nadal dzwonił. Z niechęcią wstałam z
łóżka chcąc go kopnąć jednak po chwili tego pożałowałam, złapałam
się za stopę i zaczęłam skakać dookoła pokoju.
-Boli-pisnęłam
i usiadłam na podłodze starając osłabić ból.
Masowałam
stopę do momentu gdy przestała boleć. Mogłam więc wstać, poszłam do łazienki
gdzie wzięłam prysznic. Nasmarowałam ciało balsamem kokosowym.
Założyłam
miętowe rurki, biały top i długi sweter we wzory, a do tego ciemne botki.
Zniosłam po schodach walizkę, postawiłam ją w przedpokoju. Weszłam
do kuchni gdzie zastałam Dereka pijącego kawę.
-Siadaj dla ciebie też zrobiłem-powiedział odstawiając kubek.
-Dziękuje, a gdzie mama?
-Pojechała do pracy, wróci za jakąś godzinę bądź dwie.
-To dobrze-stwierdziłam upijając łyk kawy-Pyszna.
-Kanapki też zrobiłem-zaśmiał się.
-Jak ja cie kocham braciszku.
-Każdy mi to mówi-zaśmiałam się.
Sięgnęłam po talerz z kanapkami, wzięłam jedną i zaczęłam jeść.
-Pyszne-powiedziałam jedząc kolejną kanapkę.
Gdy zjadłam już pięć kanapek mogłam spokojnie powiedzieć, że
jestem najedzona. Jako, że Derek zrobił śniadanie postanowiłam po nim
posprzątać, chociaż tyle mogłam zrobić.
-Chodź już bo się spóźnimy-krzyknął.
-No dobra.
Przeszłam do przedpokoju, wzięłam walizkę i wyszłam z domu
uprzednio zamykając drzwi na klucz. Bagaż schowałam do bagażnika po czym sama
weszłam do auta. Wyjęłam z torby telefon, włączyłam go, a na dotychczas
czarnym ekranie wyświetliło się: 30
nieodebranych połączeń, 15 nieodebranych wiadomości. Połową z nich był nieznany numer.
Wrzuciłam telefon z powrotem do torebki i popatrzyłam się na krajobraz za
oknem.
Mimo wczesnej pory Londyn budził się do życia. Ludzie śpieszący
się do pracy, biegnący po chodniku co chwila na kogoś wpadając bądź wylewając
wystygniętą już kawę, matki ciągnące swoich dzieci do znienawidzonej przez
wszystkich szkoły, kiedyś ja byłam na ich miejscu. Uśmiechnęłam się na samo
wspomnienie.
Strasznie będzie mi brakowało Londynu, tego zamieszania, zmiennej
pogody. Będę bardzo tęsknić
Żegnaj
Londynie..
Wysiadłam z samochodu, kątem oka zerknęłam na zatłoczoną ulicę.
-Chodź, za chwile wylatujesz-powiedział Derek ciągnąc moją
walizkę.
-Idę.
Weszliśmy na teren lotniska, mocno przytuliłam Dereka, wzięłam
walizkę po czym przeszłam przez odprawę i po chwili siedziałam w samolocie.
Wracam tam
gdzie zaczął się
koszmar..
.....................
No to teraz akcja się rozwinie. Mam nadzieję, że się podoba, liczę
na komentarze, bo w poprzednich jest po dwa lub trzy, nie sądzicie, że to nie
za wielka motywacja? Zauważyłam, że w ankiecie Podoba wam się blog? jest
jeden głos na nie, no cóż szanuje tą decyzję, nie każdemu musi się podobać to
co pisze. Wiem, że nie piszę, tak świetnie jak inne blogerki, ale się staram.
Sądzę, że ten blog podoba wam się bardziej niż tamte, dlaczego?
Dziękuję za
2000 wejść!
I już 10
obserwatorów!
Bardzo
dziękuje!
Jest boski!!!Kocham cię!!jestem twoją największą fanką!!!! <3
OdpowiedzUsuńczemu taki krotki . ale jest switny . prosilabym cie bys pisala troche dluzsze . kocham ten blog i nie chce by go kiedykoliek zawieszala
OdpowiedzUsuńRozdział super !!! Mi się bardzo podoba jak piszesz *_* Zgadzam się z poprzedniczką, jeszcze lepiej by było jakby rozdziały były dłuższe ;) czekam na następny !
OdpowiedzUsuńPostaram się poprawić i bardzo mnie cieszy, że komuś się to podoba :)
OdpowiedzUsuńCzesc! Rozdzial krotki ale mam nadzieje ze beda wieksze. Ogolenie bardzo mi sie podoba nie tylko blog ale to jak piszesz i cala reszta. Z braku czasu nie wiem czy bede komentowac ale na pewno bede tu zagladac. Licze na to ze akcja sie rozwinie :D Zauwazylam kilka bledow ale kto ich nie popelnia :D
OdpowiedzUsuńSorki za brak interpunkcji i polskich znakow ale na niemieckiej klawiaturze nie mam jak pisac.
Zycze weny i milego pisania :D