8.09.2014

Sezon 2, rozdział 7







"Wiem, że jesteś naprawdę w porządku,
nie rób tego, cichutko. Zamilknij bo to boli"








Z bezradnością patrzyła na chłopaka, który ronił kolejne łzy. Nie chciała by płakał lecz nic nie mogła zrobić. To było najgorsze. Bezsilność.


 Na zdjęcie spadały kolejne krople. On nie chciał, żeby zniknęła pozostawiając po sobie jakiekolwiek pamiątki, chciał żeby została. Nawet jeśli nienawidziłaby go, wolał to niż całkowity jej brak.


Uklęknęła przed chłopakiem patrząc w jego oczy. Były zaczerwienione, a pod powiekami widoczne  cienie. Nie chciała doprowadzić go do tego stanu. Żałowała?


Ostatni raz spojrzała na Nialla, pomachała mu i wyszła z pokoju. Zaraz obok znajdowały się drzwi prowadzące do sypialni Liama. Nie trudząc się przeniknęła przez powłokę. 


Chłopak siedział na łóżku oparty o zagłówek. W dłoniach trzymał gitarę co chwila przejeżdżając palcami po strunach. Nucił nieznaną nikomu melodię. Wpatrywał się w  pustą przestrzeń.


Rose usiadła obok niego. Liam jakby czując jej obecność przestał grać i odłożył gitarę. Nastała cisza. Krępująca cisza.


Liam pogrążony w myślach, ona zawzięcie wpatrująca się w chłopaka. Po szybach spływały krople deszczu. Ziemia też płakała..


Ten świat jest taki pusty


Słyszała jego myśli, przecież była aniołem.


Bez niej


Pokręciła głową. Wstała  z łóżka, pomachała chłopakowi i wyszła. Nigdzie nie mogła znaleźć Harrego. Jego jako jedynego brakowało. Gdzie jesteś?


Spojrzała na zegarek wiszący na ścianie stwierdzając, że na nią już czas. Wybiegła z domu przyjaciół, o ile mogła ich tak nazwać. Teoretycznie to Niall i Liam byli jej bliższymi znajomymi, ale co z resztą? Nie spędzali tyle czasu razem, rzadko rozmawiali. To nie była przyjaźń.


Z całego tego stresu zapomniała zajrzeć do swojej przyjaciółki. To niedorzeczne- pomyślała. Nie była pewna czy zdąży odwiedzić Lucy. Jak mogła zapomnieć o najważniejszej osobie, która wspierała ją jak tylko mogła, martwiła się o nią jak własna matka, a nawet bardziej, umiała rozbawić dziewczynę do bólu brzucha. Tyle jej zawdzięczała. To ona wyciągała ją na imprezy, gdy miała gorsze dni, dzięki temu Rose umiała zapomnieć o niektórych rzeczach, które ją martwiły, lecz nie na długo…


Dziewczyna miała niecałe półgodziny na dotarcie do miejsca, gdzie miał zjawić się pociąg. Chciała zaryzykować, zjawić się u przyjaciółki, choć w ten sposób dziękując jej za wszystko co zrobiła. Mogła tylko tak…


Przyśpieszyła biegu, coraz ciężej oddychając. Za wszelką cenę chciała ją zobaczyć, jak się czuje, czy jest zdrowa, jak wygląda, może od tego czasu coś się zmieniło. Szybciej Rose…!


Przemknęła przez furtkę prowadzącą do ogródka dziewczyny. Przeniknęła przez drzwi nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu przyjaciółki. Dotarła do salonu gdzie znalazła Lucy, siedziała na kanapie owinięta kocem, w dłoniach trzymała kubek, który niegdyś podarowała jej Rose. Naczynie ozdobione białymi kropkami, na czarnym tle. Na środku widniał napis „You are the Best!”. I wciąż jesteś….


Podeszła bliżej by sprawdzić z czego śmiała się dziewczyna. Na ekranie telewizora widniało nagranie, które Rose doskonale pamiętała.


Było to rok temu. Lucy organizowała ‘spotkanie’, ale lepiej jeśli nazwiemy to imprezą. Przyszło na nią pół szkoły, więc w domu jak i w ogródku roiło się od nastolatków. Muzykę dało się usłyszeć na końcu ulicy. Najgorsze było to, że obok Lucy mieszkała para staruszków, którzy mieli już swoje lata i zwłaszcza wtedy potrzebowali chwili spokoju. Dziewczyna starała się jakoś uciszyć towarzystwo jednak nie wychodziło jej to zbyt dobrze. W końcu zrezygnowana została porwana w wir zabawy. Rose nie przepadała za alkoholem więc odmawiała jego spożycia. Wiązały się z tym nienajlepsze wspomnienia… Mimo to tańczyła, śmiała się. Był to jednej z lepszych dni w jej życiu. Chłopak, o imieniu Jack, zwany jako król imprez zawsze umiał coś wydziwić. Tym razem wskoczył do basenu w ubraniach, co powtórzyła reszta imprezy. Jeden z gości nagrał całą imprezę, żeby mieli co wspominać, nawet te gorsze momenty, które również się wydarzyły, lecz były i te, które warto sobie przypomnieć.


Rose spojrzała na zegarek. Zostało jej niecałe dziesięć minut do przyjazdu pociągu. Pomachała przyjaciółce, choć i tak wiedziała, że tego nie widzi. Przeniknęła przez drzwi i ruszyła biegiem na określone miejsce.


Dotarła. Z oddali widziała już nadjeżdżający pociąg, który znów miał ją zabrać do miasta aniołów. A najdziwniejsze było to, że one ni chciała tam wracać. Choć miała tam ukochaną babcię, prawie przyjaciela, a także kilka innych znajomych chciała tu zostać. Na ziemi. I choć to sama odebrała sobie życie skacząc pod maskę samochodu, choć miała problemy jakich nie posiadała tam, bardzo tego chciała. Ale to, że chce nie znaczy, że wszystko zmieni się od razu, potrzeba na to czasu, bardzo dużo czasu. Ale czy cokolwiek się zmieni?



...............................

Witam was po mojej długiej przerwie. Przepraszam, że tyle razy zawieszałam bloga, że tyle razy was zawiodłam. Z siebie też nie jestem dumna. Tamten okres był dość trudny. Postanowiłam, że zawieszę bloga, bo po co mam na siłę pisać rozdziały, które nie wychodziły za dobrze. Wzięłam sobie przerwę i podłapałam kilka pomysłów na rozwinięcie akcji. Nie jest już w martwym punkcie, idę do przodu. Mam nadzieję, że ktoś to zobaczy i oceni. Na razie taki rozdział, ale z dalszym ciągiem będzie się działo. Już ja o to zadbam. Rozumiem, że jesteście źli. Przepraszam was najbardziej na świecie! Wiem, że ktoś tu zagląda bo wyświetlenia idą w górą i za to bardzo wam dziękuję. Za to, że po prostu jesteście i czekacie. Oh, bardzo was kocham! Przede wszystkim dziękuje tym którzy skomentowali poprzedni post. Dodaliście mi otuchy, miałam lepszy humor bo wiedziałam, że czytacie i jesteście. 

Dodałam bohaterów sezonu drugiego, a także zwiastuny do obydwu sezonów. Zachęcam do zapoznania się z nimi.

No cóż. Na razie zajmę się tym blogiem. Chcę doprowadzić tę historię do końca. Ale czy wy, będziecie ze mną do końca?




4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc miałam już sobie odpuścić czytanie twojego bloga, bo już dawno nic nie dodawałaś, ale jak będą takie cudne rozdziały jak ten to będę z Tobą do końca. Masz moje słowo ; *
    Rozdział mi się podobał, ale chciałabym by Rose wróciła na ziemię. Mam nadzieję, że coś wymyśliłaś i jakoś rozwiniesz całą fajną akcję.
    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie:
    od-przyjazni-domilosci.blogspot.com/
    you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to chwila, a dla mnie podziękowanie za dobrze wykonaną pracę ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine