"Wiem, że jesteś naprawdę w
porządku,
nie rób tego, cichutko. Zamilknij bo
to boli"
Z
bezradnością patrzyła na chłopaka, który ronił kolejne łzy. Nie chciała by
płakał lecz nic nie mogła zrobić. To było najgorsze. Bezsilność.
Na
zdjęcie spadały kolejne krople. On nie chciał, żeby zniknęła pozostawiając po
sobie jakiekolwiek pamiątki, chciał żeby została. Nawet jeśli nienawidziłaby
go, wolał to niż całkowity jej brak.
Uklęknęła
przed chłopakiem patrząc w jego oczy. Były zaczerwienione, a pod powiekami
widoczne cienie. Nie chciała doprowadzić go do tego stanu. Żałowała?
Ostatni
raz spojrzała na Nialla, pomachała mu i wyszła z pokoju. Zaraz obok znajdowały
się drzwi prowadzące do sypialni Liama. Nie trudząc się przeniknęła przez
powłokę.
Chłopak
siedział na łóżku oparty o zagłówek. W dłoniach trzymał gitarę co chwila
przejeżdżając palcami po strunach. Nucił nieznaną nikomu melodię. Wpatrywał się
w pustą przestrzeń.
Rose
usiadła obok niego. Liam jakby czując jej obecność przestał grać i odłożył
gitarę. Nastała cisza. Krępująca cisza.
Liam
pogrążony w myślach, ona zawzięcie wpatrująca się w chłopaka. Po szybach
spływały krople deszczu. Ziemia
też płakała..
Ten świat jest taki pusty
Słyszała
jego myśli, przecież była aniołem.
Bez niej
Pokręciła
głową. Wstała z łóżka, pomachała chłopakowi i wyszła. Nigdzie nie mogła
znaleźć Harrego. Jego jako jedynego brakowało. Gdzie jesteś?
Spojrzała
na zegarek wiszący na ścianie stwierdzając, że na nią już czas. Wybiegła z domu
przyjaciół, o ile mogła ich tak nazwać. Teoretycznie to Niall i Liam byli jej
bliższymi znajomymi, ale co z resztą? Nie spędzali tyle czasu razem, rzadko
rozmawiali. To nie była przyjaźń.
Z
całego tego stresu zapomniała zajrzeć do swojej przyjaciółki. To niedorzeczne- pomyślała. Nie była pewna czy zdąży odwiedzić
Lucy. Jak mogła zapomnieć o najważniejszej osobie, która wspierała ją jak tylko
mogła, martwiła się o nią jak własna matka, a nawet bardziej, umiała rozbawić
dziewczynę do bólu brzucha. Tyle jej zawdzięczała. To ona wyciągała ją na
imprezy, gdy miała gorsze dni, dzięki temu Rose umiała zapomnieć o niektórych
rzeczach, które ją martwiły, lecz nie na długo…
Dziewczyna
miała niecałe półgodziny na dotarcie do miejsca, gdzie miał zjawić się pociąg.
Chciała zaryzykować, zjawić się u przyjaciółki, choć w ten sposób dziękując jej
za wszystko co zrobiła. Mogła
tylko tak…
Przyśpieszyła
biegu, coraz ciężej oddychając. Za wszelką cenę chciała ją zobaczyć, jak się
czuje, czy jest zdrowa, jak wygląda, może od tego czasu coś się zmieniło. Szybciej Rose…!
Przemknęła
przez furtkę prowadzącą do ogródka dziewczyny. Przeniknęła przez drzwi nerwowo
rozglądając się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu przyjaciółki. Dotarła do
salonu gdzie znalazła Lucy, siedziała na kanapie owinięta kocem, w dłoniach
trzymała kubek, który niegdyś podarowała jej Rose. Naczynie ozdobione białymi
kropkami, na czarnym tle. Na środku widniał napis „You are the Best!”. I wciąż jesteś….
Podeszła
bliżej by sprawdzić z czego śmiała się dziewczyna. Na ekranie telewizora
widniało nagranie, które Rose doskonale pamiętała.
Było to rok temu. Lucy organizowała ‘spotkanie’, ale lepiej jeśli
nazwiemy to imprezą. Przyszło na nią pół szkoły, więc w domu jak i w ogródku
roiło się od nastolatków. Muzykę dało się usłyszeć na końcu ulicy. Najgorsze
było to, że obok Lucy mieszkała para staruszków, którzy mieli już swoje lata i
zwłaszcza wtedy potrzebowali chwili spokoju. Dziewczyna starała się jakoś uciszyć
towarzystwo jednak nie wychodziło jej to zbyt dobrze. W końcu zrezygnowana
została porwana w wir zabawy. Rose nie przepadała za alkoholem więc odmawiała
jego spożycia. Wiązały się z tym nienajlepsze wspomnienia… Mimo to tańczyła,
śmiała się. Był to jednej z lepszych dni w jej życiu. Chłopak, o imieniu Jack,
zwany jako król imprez zawsze umiał coś wydziwić. Tym razem wskoczył do basenu
w ubraniach, co powtórzyła reszta imprezy. Jeden z gości nagrał całą imprezę,
żeby mieli co wspominać, nawet te gorsze momenty, które również się wydarzyły,
lecz były i te, które warto sobie przypomnieć.
Rose
spojrzała na zegarek. Zostało jej niecałe dziesięć minut do przyjazdu pociągu.
Pomachała przyjaciółce, choć i tak wiedziała, że tego nie widzi. Przeniknęła
przez drzwi i ruszyła biegiem na określone miejsce.
Dotarła.
Z oddali widziała już nadjeżdżający pociąg, który znów miał ją zabrać do miasta
aniołów. A najdziwniejsze było to, że one ni chciała tam wracać. Choć miała tam
ukochaną babcię, prawie przyjaciela, a także kilka innych znajomych chciała tu
zostać. Na ziemi. I choć to sama odebrała sobie życie skacząc pod maskę
samochodu, choć miała problemy jakich nie posiadała tam, bardzo tego chciała.
Ale to, że chce nie znaczy, że wszystko zmieni się od razu, potrzeba na to
czasu, bardzo dużo czasu. Ale czy cokolwiek się zmieni?
...............................
Witam
was po mojej długiej przerwie. Przepraszam, że tyle razy zawieszałam bloga, że
tyle razy was zawiodłam. Z siebie też nie jestem dumna. Tamten okres był dość
trudny. Postanowiłam, że zawieszę bloga, bo po co mam na siłę pisać rozdziały,
które nie wychodziły za dobrze. Wzięłam sobie przerwę i podłapałam kilka
pomysłów na rozwinięcie akcji. Nie jest już w martwym punkcie, idę do przodu.
Mam nadzieję, że ktoś to zobaczy i oceni. Na razie taki rozdział, ale z dalszym
ciągiem będzie się działo. Już ja o to zadbam. Rozumiem, że jesteście źli.
Przepraszam was najbardziej na świecie! Wiem, że ktoś tu zagląda bo
wyświetlenia idą w górą i za to bardzo wam dziękuję. Za to, że po prostu
jesteście i czekacie. Oh, bardzo was kocham! Przede wszystkim dziękuje tym
którzy skomentowali poprzedni post. Dodaliście mi otuchy, miałam lepszy humor
bo wiedziałam, że czytacie i jesteście.
Dodałam
bohaterów sezonu drugiego, a także zwiastuny do obydwu sezonów. Zachęcam do
zapoznania się z nimi.
No
cóż. Na razie zajmę się tym blogiem. Chcę doprowadzić tę historię do końca. Ale
czy wy, będziecie ze mną do końca?
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńFajny:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc miałam już sobie odpuścić czytanie twojego bloga, bo już dawno nic nie dodawałaś, ale jak będą takie cudne rozdziały jak ten to będę z Tobą do końca. Masz moje słowo ; *
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał, ale chciałabym by Rose wróciła na ziemię. Mam nadzieję, że coś wymyśliłaś i jakoś rozwiniesz całą fajną akcję.
Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie:
od-przyjazni-domilosci.blogspot.com/
you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com/