"Scooby: Ja też mam
odejść?
Kudłaty: Nie, przyjaciele
nigdy nie odchodzą"
- A pamiętasz jak się poznaliśmy?- zapytał retorycznie, nie
oczekiwał odpowiedzi- Wychodziłem z kawiarni, pijąc twoją ulubioną kawę, a
wtedy cię zauważyłem. Niby nie wyróżniająca się z tłumu, ale wyjątkowa i inna..
Zdesperowany odwróciłem się, wpadając na ciebie. Byłem wtedy najszczęśliwszym
człowiekiem na ziemi, wiesz? Uwierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia.
Ludzie którzy utracili ukochaną osobę są jak dzieci, które bez swojej ulubionej
maskotki nie mogą zasnąć i ciągle płaczą. Bardzo za tobą tęsknię. Mogłem nie
wyjeżdżać, nie zostawiać tak ważnej osoby jaką byłaś ty. Byłaś moją pierwszą
i prawdziwą miłością. Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem,
przepraszam za to, że nie było mnie gdy potrzebowałaś wsparcia, przepraszam, że
cie opuściłem, przepraszam, jedno słowo, jednak ono nie naprawi wszystkich
szkód wyrządzonych moją osobą. Kocham cię, dwa słowa. Pamiętasz jak lubiłaś gdy
je mówiłem?- kolejne pytanie na które nie oczekiwał odpowiedzi- Rosie, ja..
nigdy o tobie nie zapomnę...Wróć do mnie, p-proszę- wyszlochał wpatrując się w
grób ukochanej.
-Niall,
musimy już iść- poczuł na swoim ramieniu ciepłą dłoń Zayna.
-Jeszcze
chwila- powiedział zawzięcie wpatrując się w jej zdjęcie.
-Ona
nie żyje- syknął.
-Idź
stąd- warknął- Chce zostać sam!- krzyknął chowając twarz w dłoniach.
-Przepraszam-
powiedział odchodząc.
-Najgorszym
momentem w życiu człowieka, jest ten, kiedy oddając połowę serca ukochanej
osobie ona odchodząc zabiera obie, pamiętasz co napisałaś w pamiętniku, którego
nie powinienem czytać jednak ciekawość wzięła górę. Kocham cię- szepnął
łamiącym głosem wstając z ławeczki kierując się w stronę wyjścia ze cmentarza-
Zawsze będę cie kochać.
Wyszedł
z terenu cmentarza po raz kolejny zalewając się słonymi łzami.
Dlaczego
go opuściła? Dlaczego nie została? Nigdy się tego nie dowie. Kochał ją całym
sercem, okazywał to na każdym kroku jednak tutaj ona nie dopuszczała go do
siebie, nie dopuszczała miłości.
Ciepły
powiew wiatru spowodował gęsią skórkę, ale spowodował coś znajomego, coś dzięki
czemu serce przyśpieszało rytmu, coś lub kogoś kogo kochał.
-Rose,
to ty?!- krzyknął zwracając głowę ku niemu, kolejny powiew wiatru- Wybacz mi!
Na
jego nosie pojawiła się kropla wody, starł ją opuszkiem palca jednak po chwili
pojawiło się ich jeszcze więcej. Deszcz.
-Czyli
nie?!
Grzmot.
Wcale mu nie wybaczyła, i pewnie nie
wybaczy..
...
-Derek,
ona musiała...- zaczęła jednak bezczelnie jej przerwał.
-Nie
mów już o niej!- krzyknął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
-Ona
wróci, wróci- powtarzał sobie, ale sam
tracił już nadzieję.- Musi wrócić...
Przeszedł
przez drogę nie zwracając uwagi na klaksony samochodów. Dłonie wsadził do
kieszeni kierując się w stronę parku. Mijał szczęśliwych ludzi, dzieci
beztrosko bawiące się na placu zabaw, pary trzymające się za ręce, to
wszystko sprawiało, że jego serce coraz bardziej krwawiło, dlaczego on
musi się tak czuć?
Usiadł
na jednej z ławek chowając twarz w dłoniach, po co ma żyć skoro najważniejsza
osoba w jego życiu odeszła? Na zawsze...
-Wszystko
w porządku?- usłyszał przed sobą, pokiwał przecząco głową, po co ma kłamać?-
Opowiesz mi?- zapytał na co chłopak przeniósł na niego wzrok.
Obok
Dereka siedział niski staruszek. Ubrany był w białą bluzkę, sweter i zwykłe
spodnie, a do tego ciemne buty. Na jego nosie spoczywały okulary, które
zakrywały kolor jego zielonych oczu. Żółta czapka zakrywała jego włosy,
jednak dało się zobaczyć parę szarych kosmyków. Dłonie podpierał na lasce.
-Moja
siostra nie żyje- powiedział- Bardzo za nią tęsknię, chciałbym, żeby była tu,
ze mną.
-Wiesz,
straszna jest śmierć ukochanej osoby. Umiera w jednej chwili, ale tak naprawdę
odchodzi na bardzo bardzo długo. Moja siostra nie żyje
już od dwudziestu lat, i choć nie wiem
jakbym próbował, nie umiem o niej zapomnieć. To ona mi pomagała gdy mama
usiłowała wyciągnąć ode mnie kto zjadł ciastka, uwierz mi byłem kiepskim
kłamcą. Jąkałem się i gadałem bzdury. To ona pomagała mi gdy pokłóciłem
się z żoną, gdy wracałem pijany do domu. Pomagała mi, a
ja? Powiedziałem "dziękuje" tylko raz, jedyny raz. Tak
bardzo chciałbym ją za wszystko przeprosić. Spędzić z nią trochę czasu.
Porozmawiać. Wiesz, była moją rodziną i mimo wszystko ją kochałem. Codziennie
modlę się, chodzę do kościoła, obiecałem jej to i obietnicy dotrzymam.
Przychodzę do niej na grób, i tak po prostu z nią rozmawiam. Inni ludzie
uważają mnie za zidiociałego staruszka, jednak nie wiedzą dlaczego to robię.
Mówię do grobu bo w ten sposób czuję jej obecność.
.......................................................
Witajcie! Hmmm, rozdział dość dziwny,
ale nie miałam pomysłu na pierwszy rozdział. Właśnie! Drugi sezon!
Dziękuje (jeszcze raz) za tyle komentarzy w poprzednich postach. Myślałam, że w
epilogu będzie ich więcej, niż tylko sześć. Mam nadzieję, że ten skomentujecie
bardzo ochoczo.
Wow,
naprawdę wam dziękuje za 0 komentarzy -.-
Nie wiem dlaczego ale sie popłakałam kiedy czytałam ten rozdział.Ogólnie to super i ciesze się, że zdecydowałaś się pisać drugi sezon ;)
OdpowiedzUsuńLoovki <3
OdpowiedzUsuń~D.
Świetny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Bardzo się cieszę, że jednak zaczęłaś pisać drugi sezon. Czekam z niecierpliwością na nexta :)
OdpowiedzUsuńŚwietny. Fajnie, że piszesz drugi sezon. Ciekawi mnie tylko o czym będzie skoro nie ma Ros. Ale zobaczymy :) Weny życzę.
OdpowiedzUsuńWiecie, dziwnie by było gdyby Rose była bo przecież umarła.
OdpowiedzUsuńZgadzacie się ze mną?
Nie wiem jak to możliwe, ale popłakałam się ;c
OdpowiedzUsuńStrasznie mi szkoda, że Rose odeszła. : (
Nie chciałabym być na miejscu Dereka, albo Nialla : (
Fajny rozdział, bardzo mi się podobało to, że podszedł do niego ten starszy pan. Tak jakoś podobał mi się ten moment i ten na samym początku, gdy Niall mówił do jej grobu... ;C
Czekam na następny ; *
Hahha po przeczytaniu epilogu pierwszego rozdzialu obiecałam sobie ze nie bede plakac I cos mi nie wyszlo;( masz talent ;) powtarzam sie juz to pisalam ;) ide do nastepnego rozdzialu;)
OdpowiedzUsuń